Quantcast
Channel: Babski kącik
Viewing all articles
Browse latest Browse all 1499

Nowości Lily Lolo oraz bestseller dostępny od lat

$
0
0
Jesienią marka Lily Lolo wprowadziła na nasz polski rynek kilka nowości. Z racji tego, że jestem wielką fanką brandu Costasy oczywiście zdecydowałam się na przetestowanie tych produktów. Do mineralnej rodziny dołączyły naturalne, kremowe podkłady Cream Foundation w kompakcie dostępne w aż 10 odcieniach oraz 6 wegańskich pomadek nude o przedłużonym terminie ważności do 24 miesięcy. Przy okazji zamówiłam sobie puder sypki Flawless Silk, który jest bestselerem marki. Dziś Wam o nich opowiem.


Do tej pory nigdy nie miałam podkładu w sztyfcie czy w kompakcie. Zawsze większym zaufaniem darzyłam produkty o rzadkiej konsystencji ponieważ łatwiej je rozprowadzić na twarzy.  Przełamałam się z ciekawością sięgnęłam po nowość Lily Lolo w kolorze Satin. To odcień średnio beżowy o neutralnych tonach. Jest ciemniejszy niż się spodziewałam ale jednak do mnie pasuje. Teraz odchodzę od używania bardzo jasnych podkładów bo odkryłam, że moja skóra wygląda lepiej gdy jest nieco „opalona”. Kosmetyk przeciągam na szyję cienką warstwą tak, że żadne odcięcia nie są widoczne.
Podkład Cream Foundation  znajduje się w ładnej puderniczce z lusterkiem. W komplecie nie ma gąbeczki i dla mnie jest zbędna. W tym przypadku liczy się ciepło skóry. Kosmetyk nabieram palcami, zawsze noszę krótkie paznokcie więc taka forma zupełnie mi nie przeszkadza. Palce podgrzewają podkład i zmienia on swoją formułę. Staje się łatwy w rozprowadzaniu jednak nakładam go małymi partiami dbając o każdy obręb twarzy.
Jedną z moich obaw było to, że przy tarciu, rozprowadzaniu kosmetyku może się on wałkować na szczęście tak nie jest. Używam go z różnymi kremami, tymi naturalnymi ale i drogeryjnymi i zawsze zachowuje się bardzo dobrze. O plamy też nie musimy się bać jednak ważne jest nakładanie go małymi porcjami, podgrzewanie w palcach i dobre rozprowadzenie. Podkład daje matowa wykończeni. Na mojej buzi w ogóle nie widać jakiegokolwiek błysku. Wygląda ona całkowicie naturalnie, lekko i ładnie. Za to cenię produkty Lily Lolo. Podkład został wzbogacony odżywczymi składnikami, tj. olej jojoba i olej arganowy dlatego jest idealnym wyborem szczególnie dla osób o cerze suchej lub normalnej. 
Puder nigdy nie był dla mnie obowiązkowym elementem makijażu. Moja sucha skóra, która nie błyszczy się jakość specjalnie nie wymaga matowienia. Uważam jednak, że warto mieć w swoich zbiorach ten kosmetyk. Pewnie większość z Was ma więcej niż jeden. Jedwabny puder sypki  Flawless Silk dzięki zawartości rozpraszającej światło miki, optycznie redukuje widoczność drobnych zmarszczek oraz niedoskonałości.  Puder jak sama nazwa mówi jest jedwabisty. Ma fenomenalną konsystencję. Można nakładać go nawet opuszkami palców w wybrane miejsca, które chcemy nieco bardziej podkreślić  wykonując delikatny makijaż bez rozświetlacza. Na całą twarz nakładam do pędzlem. Wygładza całą twarz. Teraz używam go regularnie. Dużą zaletą jest też stopień zmielenia i brak pyłu. 
We wstępie wspomniałam, że nowe, wegańskie szminki Lily Lolo mają przedłużony termin przydatności do 24 miesięcy. Tradycyjne teoretycznie są dobrze do użycia przez rok od otwarcia. Większość z moich pomadek z Lily Lolo ma już kilka lat i nadal ich jakość i właściwości nie zmieniły się. Zapach oraz konsystencja nie budzą moich zastrzeżeń więc mimo, że ich termin dawno upłynął nadal ich używam. Pomadki Nothing to Hide zostały stworzone z myślą, by pasowały osobom zarówno o jaśniejszej, jak i ciemniejszej karnacji, niezależnie od tonacji cery. Ja postawiłam na dwa odcieni:
Undressed to ciemniejszy, chłodny śliwko- brąz. Idealny na jesień. Wcześniej stroniłam od szminek, które miały jakiekolwiek brązowe naleciałości. Ta jednak mi pasuje. Dobrze mieć choć jedną szminkę zupełnie inną niż wszystkie.
In the Altogether to opalizujący jasny, chłodny róż dający półmatowe wykończenie. Na ustach daje lekki, metaliczny połysk. Ten efekt kojarzy mi się z młodością, świeżością i wiosną.
Wszystkie szminki Lily Lolo mają brdzo dobre właściwości nawilżające, pielęgnują usta a przy tym ich trwałość i intensywność koloru jest na najwyższym poziomie. Nie są transparentne ale bardzo dobrze napigmentowane. Nie znajdziemy w nich  składników pochodzenia zwierzęcego. Pomadki zjadają się wraz z posiłkami, odcisk może zostawać na szklance podczas picia jednak po za tym bardzo dobrze trzymają się ust, nie wypływają po za ich obrys i nie rozmazują. 
Jeśli nie znacie jeszcze markiLily Lolo to polecam Wam przetestować kosmetyki z asortymentu brandu.  Ja używam ich od lat i zawsze jestem zadowolona. Nie przesadzam. Sami sprawdźcie. 

Viewing all articles
Browse latest Browse all 1499