Od kilku miesięcy, a może już lat interesuje się minimalizmem. Chętnie czytam na ten temat o oglądam filmiki na Youtube. Ilość zgromadzonych rzeczy przestała mnie cieszyć a zaczęła mi ciążyć. Mieszkam sama z trzema szafami wypełnionymi po brzegi ubraniami. Od jakiegoś czasu kupując nowości przestałam iść na ilość a zaczęłam zwracać uwagę na jakość. Chcę aby ubrania, które na siebie zakładam były wyjątkowe abym i ja zakładając je czuła się wyjątkowo oraz dobrze.
Dzięki kampanii Vanish dowiedziałam się, że 2500 litrów wody pochłania wyprodukowanie jednaj koszulki. Podliczając wszystkie ubrania, które kryją moje szafy można złapać się za głowę. Myślę, że na wyprodukowanie ich potrzebna była ilość wody odpowiadająca pokaźnemu jezioru. Obecnie, co roku na świecie produkuje się aż 80 miliardów sztuk odzieży. Kupujemy ją na poprawę humoru, w nagrodę, w imię nowych trendów czy z nudów. Tymczasem im więcej kupujemy tym rzadziej nosimy to co już mamy. Statystyki pokazują, że 26% rzeczy znajdujących się w naszych szafach jest prawie nie noszona. Muszę przyznać, że w moim przypadku jest jeszcze gorzej. Myślę, że noszę tylko połowę tego co mam i w przyszłości chcę temu zaradzić ograniczając zakupy nowości.
Część z ubrań w moich szafach ma jeszcze metkę. Kupiłam je bo były tanie, myślałam, że założę je na jakąś okazję, której ostatecznie nie było lub aby zmobilizować się do diety i schudnąć kilka kilogramów aby zmieścić się w kupione specjalnie za małe spodnie.