Witajcie. Dziś chcę przedstawić Wam kosmetyk, który trochę niespodziewanie stał się moim stałym elementem makijażu a jest nim lakier do ust z Wibo. Ostatnio czerpię dużą przyjemność z malowania się. Nigdy nie był to mój konik i do tej pory mam mało kolorówki. Jednak co raz częściej używam cieni do oczu a zawsze gdy gdzieś wychodzę- maluję usta. Staram się aby to one zawsze były na pierwszym planie w moim makijażu.
Lakier do ust Wibo znalazł się w styczniowej edycji Shinybox Stylowo. Ma 4 ml. Należy zużyć go w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Mnie się to na pewno nie uda i zawsze dłużej „trzymam” kolorówkę. Nie pozbędę się go za pół roku chyba, że się rozwarstwi i zacznie brzydko pachnieć ale bardzo w to wątpię. Cena tego produktu jest niewielka. Kosztuje ok. 10 zł i jest dostępny w wielu drogeriach w 5 różnorodnych kolorach. Mnie przypadła czerwień nr 4 z czego bardzo się cieszę. Błyszczyk ma wygodny aplikator. Można pomalować się nim bardzo precyzyjnie nawet bez lusterka. Pachnie delikatnie i słodkawo. Jest gęsty i lepiący się. Takie wrażenie mam przed aplikacją. W trakcie malowania się przypomina zwykły błyszczyk. Nie wżera się w usta i jest znacznie rzadszy od Rimmel Apocalips, z którym go porównałam. Zdjęcie zostało zrobione świeżo po pomalowaniu dłoni. Z czasem różnica w konsystencji pogłębiała się. Lakier Wibo nadal był tak samo mokry a Apocalips wysychał i utrwalał się. Różna jest także pigmentacja i trwałość. Wibo pod tym względem przypomina typowy błyszczyk. Choć zdjęcie moich ust było robione w sztucznym świetle to i tak widać, że kolor jest delikatny. Czerwień nie jest tak ostra i krzykliwa jak to wydaje się w opakowaniu czy nawet na dłoni. Na ustach kolor jest stonowany i delikatny. Taki codzienny. Ja zjadam go dość szybko. Po posiłku nic z niego nie zostaje.
Na jego korzyść działa na pewno to, że przyjemnie się go nosi. Nawilża usta. Sprawia, że moje są miękkie i mięsiste. Błyszczyk jest bezpieczny i ma ładny połysk. Nie musimy szorować twarzy czy okolicy ust gdy się rozmaże. Nie grzeszy trwałością ale aplikację można często powtarzać nawet bez lusterka. Ma niską cenę, która pewnie jeszcze bardziej pójdzie z czasem w dół, bo puki co jest to nowość. Jestem z niego zadowolona ale według mnie nie powinnyśmy nazywać go lakierem do ust tylko błyszczykiem. Z Rimmel Apocalips więcej go dzieli niż łączy.
Nie długo dowiemy się co skrywa kolejna edycja ShinyBox We ♥ IT. Podpowiedzi marek i produktów są intrygujące. Box Stylowo wyprzedał się błyskawicznie. Ciekawe czy tak samo będzie z lutowym zestawem poświęconym miłości.