Posty z ulubieńcami bardzo rzadko pojawiają się na moim blogu bo nie chce pisać o niczym na siłę. Trafiam na wiele fantastycznych kosmetyków jednak czasami zdarzają się takie, które warto a nawet trzeba wyróżnić. Docelowo chcę zamierzam robić takie wpisy dwa razy w roku i produkty podzielić na kilka kategorii od pielęgnacji twarzy, ciała i włosów, po makijaż. Zapraszam na pierwszą część.
Femito marka, która zachwyca mnie swoimi produktami już blisko 3 lata. Wiem, że nie tylko mnie oczarowała. Citisime 24h to najnowsza linia, którą miałam przyjemność testować. Zarówno krem pod oczy jak i do twarzy sprawdziły się u mnie fenomenalnie. Są to kosmetyki bardzo bogate więc szczególnie polecane przy skórze wrażliwej, suchej, starzejącej się. Ich skład jest w 100 % naturalny. Nie mam do nich absolutnie żadnych zastrzeżeń. Nie spotkacie się w internecie z negatywną opinią o Femi. To marka sprawdzona i polecana
Bodetko Lash, to serum sprawiło, że moje rzęsy sięgają brwi. Są długie, gęste i czarne. Nie muszę ich podkreślać mascarą. Kosmetyczka, która malowała mnie na ślub, na którym byłam gościem powiedziałam, że nigdy nie widziała tak pokaźnych naturalnych rzęs. Jestem z nich dumna i polecam Wam to serum tak samo jak Floslek serum do rzęs Revive Lashes.
Moją słabość do kosmetyków aptecznych Floslek bardzo dobrze znacie. Często ich recenzje pojawiają się na blogu dlatego dziś po za serum do rzęs musze wyróżnić peeling kwasowyoraz krem pod oczy. Oba te kosmetyki są tanie a działają doskonale, jak produkty z o wiele większej półki cenowej. Peeling działa na zasadzie enzymatycznej nakłada się go jak serum pod krem na noc. Kosmetyk pod oczy jest skoncentrowany, głęboko nawilżający ale delikatny dla wrażliwych oczu.
Samoopalająca maseczka nawilżająca na nocVita Liberatatak jak każdy kosmetyk z dzisiejszego postu powinna zająć pierwsze miejsce na podium. Jestem nią zachwycona od pierwszego użycia. Daje efekty nie tyle opalonej skóry a rozświetonej, wypoczętej. Kolega, który wrócił z urlopu po tygodniu zwrócił uwagę na moją twarz. Zapytał czy się opaliłam bo wcześniej byłam blada jak córka młynarza. Maska po za efektem glow, który można stopniować pielęgnuje i nawilża skórę. Nie robi żadnych plam czy zacieków. Po nałożeniu jej śpię na brzuchu. Jest cudowna i bardzo ją polecam.
Sztyfty i balsam w słoiczku Carmex uwielbiam. Są tanie i bardzo długo zostawiają usta nawilżone i wypielęgnowane. Dostępne w różnych wersjach zapachowych, moja ulubiona to granat. Bardzo lubię to charakterystyczne mrowienie jakie zostawiają na chwilę bezpośrednio po aplikacji.
Przeciwzmarszczkowy krem z jadem węża z Clarenapolubiłam tak samo mocno jak kawiorowy, który był fenomenalny. Tym razem nie miałam pełnowymiarowego opakowania a dużą próbkę o pojemności 30 ml. Bardzo bogaty a zarazem lekki, nadawał się pod makijaż, doskonale nawilżał i przyjemnie mi się go używało. Polecany jest szczególnie do cery dojrzałej ze zmarszczkami i utratą elastyczności.
Orientana, drzewo sandałowe i kurkuma, gdyby nie ShinyBox nie poznałabym tego rewelacyjnego olejku do twarzy. Używam go od zimy ale nie regularnie. Najczęściej po ostrych mechanicznych peelingach masuję nim buzię Doskonale nawilża, łagodzi podrażnienia, delikatnie pachnie i jest niesamowicie wydajny.
Kolejną perełką z ShinyBoxa jest mini rękawiczka Glov. Nie spodziewałam się, że w tej maleńkiej szmatce szmatce tkwi taka moc czyszcząca. Doskonale usuwa nawet ciężki makijaż namoczona jedynie czystą, letnią wodą. Na pewno kupię sobie jeszcze dużą, standardową wersję. Rękawiczki widziałam już na iperfumy. Polecam.
W pierwszym półroczu poznałam fantastyczne kosmetyki do twarzy. Myślę, że pod koniec roku będę miała dla Was jeszcze więcej perełek, z uwago na to co ostatnio pojawia się w ShinyBoxach i Inspired By. Jestem zadowolona z większości zawartości zestawów. Problem polega wyłącznie na przechowywaniu tych pustych opakowań przez kilka miesięcy czego nie lubię robić jednak coś wymyślę. Jestem ciekawa czy jakiś z moich ulubieńców pokrywa się z tym co sprawdziło się ostatnio u Was. Piszcie.