Pomysł o podzieleniu się z Wami moimi ulubieńcami ostatnich miesięcy a właściwie pierwszego półrocza wpadł mi do głowy spontanicznie. Dlatego dziś prezentuje Wam opakowania kosmetyków, które sobie zachowałam. Gdybym zaplanowała to na początku roku ten wpis mógłby wyglądać nieco inaczej. Sama uwielbiam czytać takie posty bo to esencja samych hitów . Mam nadzieję, że się Wam spodoba i może czymś Was zainteresuję. Zapraszam.
Całe to półrocze oraz część zeszłego roku to etap mojego uwielbienia i zachwytu nad kosmetykami marki Vita Liberata. Wszystkie są genialne. Tu umieściłam tylko 2 dwa lotiony i mini wersję olejku ale mam także piankę i kosmetyki do twarzy. Nie opalam się na słońcu ani w solarium. Te produkty zapewniają mi piękny brązowy kolor skóry bez zacieków, nieprzyjemnego zapachu i podrażnienia, które może wywołać słońce. Mają dobre składy, są wydajne ale najlepiej zużyć je w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Ja zawsze przeciągam ten okres i nic się nie dzieje złego. Nie są to kosmetyki tanie jednak ich ceny są uzasadnione niesamowitą jakością.
Gdy mówię FEMIod razu się uśmiecham. Uwielbiam tą nazwę, markę i kosmetyki. Na samą myśl o nich robi mi się błogo na sercu. To najwyższa jakość naturalnych produktów, których skuteczność przy regularnym stosowaniu widać gołym okiem. Femi to rodzaj filozofii dbania o siebie, slow life. „Skład kosmetyku jest wyłącznie pochodzenia roślinnego lub biotechnologicznego - bez udziału jakichkolwiek komponentów odzwierzęcych”. Produkty marki dostępne są jedynie w firmowym sklepie internetowym. Polecam je głównie kobietom po 25 roku życia. Femi ma także linię rewitalizującą dla mężczyzn - NASINE
Regenerujące serum do ciała Regenerumto mój ulubieniec lata. W moim odczucie lepszy od Vaseline. To balsam w sprayu, który bardzo przyjemnie się aplikuje. Po wyciśnięciu tworzy skrzypiącą piankę. Łatwo się go rozprowadza, szybko się wchłania. Daje średnie nawilżenie. Stosowałam go na zmianę z innymi produktami ok 4 razy w tygodniu. Zostawia na skórze zabezpieczającą, nieklejącą się warstewkę. Pachnie ok. Dla mnie ten zapach jest zupełnie neutralny, trochę pudrowy. Delikatny. Idealny produkt na wakacje, pod namiot lub na inne wczasy. Nic się nie wyleje z opakowania.
Balsam do ciała z kwasem glikolowymGlySkinCare to mój ulubiony produkt tej marki. Polecam, każdej z Was, której zdarzają się problemy z wrastającymi włoskami, a także gdy chcecie jeszcze bardziej wygładzić skórę. Pilingować ją bez tarcia. Jego działanie najlepiej zauważyłam gdy po balsamowaniu poszłam spać i nie umyłam dłoni. Kolejnego dnia, między palcami pojawił się odchodzący naskórek. Na nogach nie widać takiego efektu, skóra mi z nich nie odchodzi jednak czuć wygładzenie, a odrastające delikatne włoski bez problemu przebijają się przez skórę. Balsam nie ma super przyjemnego zapachu, to zrozumiałe ale jest skuteczny.
Każdy z tych produktów jest fantastyczny i zasłużył na pojawienie się w tym wpisie. Napiszcie czy miałyście styczność z tymi kosmetykami i czy polubiłyście je tak mocno jak ja?