Choć lato w tym roku nas nie rozpieszcza, musimy się z tym pogodzić i mieć nadzieję na ładniejszą pogodę wkrótce. Jestem bardzo ciepłolubna. Muszę Wam powiedzieć, że słońce i deszcz w przyrodzie są tak samo ważne. W moich okolicach w lesie od kilku miesięcy panuje susza. Jednodniowe opady nie wiele zmieniają. W takich warunkach łatwo o pożar :/ . Dziś jak tytuł zdradza będzie o ochronie przeciwsłonecznej. W tym roku postanowiłam na filtr Vichy i nie zawiodłam się. Zapraszam na recenzję.
Vichy ma w swoim asortymencie bardo wiele kremów ochronnych do opalania. Wszystkie mają podobne nazwy i opakowania. Przyznam szczerze, że sama maiłam chwile gdy się w tym wszystkim gubiłam. W tym sezonie, a właściwie jeszcze przed okresem mocnej aktywności promieni słonecznych, bo w lutym kupiłam sobie ten właśnie krem. VichyCapital Soleil SPF 30, moja wersja to po prostu krem ochronny. Dużo ciężej jest znaleźć wariant matujący. Jet zdecydowanie bardziej rozchwytywany przez posiadaczki cery tłustej i mieszanej. Moja jest normalna w stronę suchej. Nigdy nie przeszkadzało mi gdy zaczynała się lekko błyszczeć pod wpływem np. temperatury.
Krem Vichy kupiłam na stronie perfumerii iperfumy. Był przeznaczony do sprzedaży na rynek czeski dlatego nie ma na opakowaniu napisów w języku polskim. Prawdopodobnie w kartoniku była ulotka ale już jej nie mam. Tubka kremu jest poręczna i zawiera 50 ml. kosmetyku. Należy zużyć go w ciągu 12 miesięcy od otwarcia. Zamknięcie jest na „klik” . Zapach ma bardzo przyjemny, wakacyjny i słoneczny.
Choć nie jest to wersja matująca a zwykła ochronna, emulsja ma super formułę! Bardzo polubiłam ją od pierwszego użycia. Początkowo gdy nakładamy odrobinę na dłoń, wydaje się być dość ciężka. Jednak w trakcie rozsmarowywania to złudzenie mija. Krem fantastycznie się rozprowadza, nie bieli skóry, szybko wchłania i to prawie do matu, a na to w ogóle nie liczyłam. Nie daje uczucia ciężkości na twarzy.
W zeszłym roku albo 2 lata temu używałam La Roche Posay Anthelios xl spf 30 i 50, w wersjach nie barwionych. Te kremy bardzo mnie zawiodły począwszy od konsystencję po nieprzyjemne uczucie lepkości na twarzy. W najbliższych latach nie skuszę się na kremy do ochrony przed słońcem z La Roche Posay. Będę wierna Vichy i jeśli będę miała okazję to wypróbuję wersję matującą z ciekawości.
Filtr nakładam na krem nawilżający. Nie zawsze o nim pamiętam. Zdarzam mi się go nie użyć, ale są to obecnie sporadyczne przypadki. Dobrze współgra z kremami bb i lekkimi podkładami. Ciężkich nie używam. Jak wiecie nie mam problemu z pokazaniem się w pracy bez makijażu, szczególnie w weekendy.
Myślę, że skutecznie chroni w średnim stopniu przed promieniami słonecznymi. Nie miałam okazji poddać go ekstremalnym próbą podczas opalaniu się na kocyku nam morzem bo nie mam czasu na wakacje, a po drugie wiem, ze promienie słoneczne wysuszają, uszkadzają skórę i przyczyniają się do powstawania zmarszczek. A tego bardzo chcę uniknąć.
Kupiłam ten krem za ok. 30 zł. ale widziałam, że jego cena dochodzi aktualnie do nawet 60 zł. Jestem z niego zadowolona i polecam, choć jednoznacznie nie mogę stwierdzić jak bardzo chroni przed promieniami uv. Ja się nie opalam a cały dzień w pracy spędzam w biurze. Kremu używam dla bezpieczeństwa, bo powinien iść w parze z prewencją przeciwzmarszczkową.
Napiszcie jaki jest Wasz ulubiony filtr do twarzy, po co sięgałyście w tym roku?