Nowe hasło reklamowe pianek Dove skusiło pewnie nie jedną z Was. Lekkość, której szukasz. Pielęgnacja, której potrzebujesz. Ja mam to szczęście, że wraz z pojawieniem się ich na rynku dostałam je do testów. Marka Dove towarzyszy mi od wielu lat. Odkąd pamiętam ich produkty pojawiały się regularnie w moim domu. Nie są to kosmetyki naturalne a drogeryjne o przystępnych cenach ale wysokiej jakości. Mimo tego, że mam wrażliwą skórę, chętnie po nie sięgam i nie obawiam się o przesuszenia.
Do tej pory spotykałyśmy najczęściej mydła w piance do rąk, pianki do mycia twarzy lub do higieny intymnej. Ta forma kosmetyku bardzo mi odpowiadała. Zawsze była leciutka i stanowiła przyjemną odmianę od żelowych konsystencji. Pianki do mycia ciała, które po aplikacji na zwilżoną skórę tworzą emulsję to nowość. Kremowa, mleczna formuła zostaje długo na ciele. Nie znika i nie staje się wodnista jak w przypadku innych kosmetyków. Na masaż i dotyk, który nas zrelaksuje możemy poświęcić więcej czasu, cieszyć się nie tylko oczyszczaniem ale pielęgnacją i aromaterapią w jednym. Kremowość pianek znika dopiero po dokładnym spłukaniu kosmetyku z ciała.
Wszystkie pianki dostępne są w pojemności 200 ml i w cenie regularnej 19,99 zł. Do kupienia wyłącznie w drogeriach Rossmann. Po odkręceniu górnej części w butelce ukazuje się wodnisty płyn. Dopiero po wyciśnięciu z tej „wody” tworzy się pianka. Przypuszczam, że to kwestia tego aplikatora. Dozując spienia produkt. Wystarczy nacisnąć pompkę, aby napowietrzyć kosmetyk i otrzymać porcję lekkiej jak chmurka pianki. Aplikator jest bardzo dobry i ma możliwość blokady. Jedna pompka wystarcza na umycie znacznej części ciała „bez oszczędzania „ kosmetyku. Jest on naprawdę wydajny. Nie wiem na jak długo starcza jedna butelka bo stosuję zapachy na zmianę. Producent informuje, że jedno opakowanie to aż 130 porcji pielęgnującej pianki.
Do tej pory pojawiły się trzy warianty zapachowe:
• Dove Deeply Nourishing – oryginalna kompozycja zapachowa Dove. To opcja dla wszystkich fanów klasycznej kostki Dove. Zapach jest elegancki i kremowo- pudrowy. Mnie kojarzy się z czystością i świeżością. Nie jest bardzo intensywny. Jeśli drażnią Was mocne, złożone zapachy to ta pianka jest właśnie dla Was. Ma jeden przyjemny aromat. Mnie relaksuje. Jest otulający.
• Dove Pampering Pistachio– o rozpieszczającym zapachu pistacji i magnolii. To moja ukochana wersja. Pisałam Wam już o balsamie do ciała oraz żelu pod prysznic, który ubóstwiałam za ten zapach. Jest słodki i pistacjowy. Zawładnął moimi zmysłami. To także najbardziej wyrazisty i intensywny zapach z całej trójki. Po wyjściu z kąpieli moja skóra już nim nie pachnie ale zapach w łazience unosi się jeszcze długo.Wieczorem otula ciało, zapewniając kojący relaks i wyciszenie.
• Dove Revitalizing Pear– o zapachu soczystych gruszek i aloesu. To dla mnie nowość. Wcześniej nie znałam tego zapachu . Pachnie bardzo świeżo, energetycznie. To wariant idealny na letnie upały. Początkowo pachniał mi jak piwo imbirowe. Ma w sobie odrobinę słodyczy gruszki ale przeważa tu coś lek pikantnego, może to ten aloes przyprawiony czymś? Zapach jest naprawdę fantastyczny. Dwa pierwsze warianty są ciężkie, relaksujące po całym dniu pracy, a ten jest jak zastrzyk energii. Dodaje energii o poranku przygotowuje na wyzwania nadchodzącego dnia.
Używając kosmetyków Dove do kąpieli czuję się tak jakbym kąpała się w mleku. Pianki mimo, że są lekkie jak chmurka w pierwszej chwili, po rozprowadzaniu na skórze zamieniają się w kremowy produkt rozpieszczający ciało i zmysły. To łagodne i nawilżające kosmetyki do mycia ciała, które zmieniają codzienną kąpiel w nastrojowy, pielęgnacyjny rytuał. Pianki zawierają składniki odpowiadające za odbudowanie bariery lipidowej skóry. Ponadto kosmetyk nie tylko doskonale oczyszcza, ale także odżywia i nawilża skórę, przywracając jej miękkość oraz gładkość.
Jestem zadowolona z tych pianek i jestem pewna, że każda z Was też będzie. Pachną fantastycznie. Mają przyjemna i oryginalną formułę, mają wystarczyć na aż 130 aplikacji, nie są drogie a co najważniejsze oczyszczają skórę i pielęgnują a nie wysuszają (mimo, że zawierają SLS). Polecam.
Nie wiem jaka pogoda panuje u Was ale u mnie, w środkowej Polsce chyba na dobre w końcu zagościło lato. Ma to swoje plusy i minuty. Temperatura zdecydowanie podskoczyła do góry, słoneczko świeci a Łukasz po pracy cały wolny czas spędza w garażu dopieszczając swój motocykl. Sezon w pełni a on nadal dłubie i zamawia kolejne oleje i części na akcesoriamotocyklowe.pl Motoryzacja to jego wielka pasja, którą w 100% akceptuję ponieważ zajmuje się też często moim autkiem i oszczędzam na mechaniku :) Miłego dnia Kochane.