Każda z nas chce mieć gładkie i jędrne ciało. Depilujemy się, nawilżamy i masujemy. Wcieramy różne kosmetyki ujędrniające. Aby miały szansę zadziałać, w naszej pielęgnacji nie może zabraknąć peelingów. To one usuwają martwy naskórek i odsłaniają nowy.
"Stosowanie peelingu przynajmniej dwa razy w tygodniu przyspiesza proces odnowy naskórka, złuszcza go, usuwa martwe komórki i przygotowuje skórę do lepszego wchłaniania składników aktywnych. Dodatkowo masaż wykonywany podczas aplikacji peelingu poprawia ukrwienie skóry, uelastycznia ją i wspomaga walkę z cellulitem. Peeling solny polecany jest dla osób ze skórą normalną, nieulegającą podrażnieniom, natomiast peeling cukrowy jest bardziej delikatny i lepiej sprawdzi się w pielęgnacji skóry suchej i wrażliwej. Masło shea delikatnie natłuszcza skórę, nawilża i tworzy na niej – niczym balsam do ciała – ochronną warstwę zapobiegającą utracie wody."
Opakowaniepeelingu to prosty, przezroczysty słoiczek. Bez odkręcania widać poziom zużycia. Zakrętka jest aluminiowa i na tyle wygodna, że nawet mając mokre dłonie możemy bez problemu otworzyć i bezpiecznie zamknąć kosmetyk. Peeling był w środku szczelnie zabezpieczony dodatkowym, przyklejonym wieczkiem dla bezpieczeństwa. Ja nie umieściłam go na zdjęciach. Pojemność 250 ml.
Konsystencja jak widać jest bardzo zbita i gęsta. Taką najbardziej lubię. Nie znoszę za to rzadkich peelingów myjących, w których są jedynie szczątkowe ilości ścierających drobinek. Tu cały peeling składa się z drobinek soli. Ma tłustą bazę stworzoną z pertolatum, parafiny i masła shea. Balsamowanie po peelingu możemy sobie odpuścić, skóra na pewno na tym nie ucierpi.
Peeling pachniebardzo ładnie, przypomina mi różane perfum z nutą czegoś ekskluzywnego. Zapach jest kwiatowy i lekko pudrowy. Przełamany kwaskowością orzeźwiającej werbeny. Zapach jest intensywny i nawet gdy podczas kąpieli używam innych aromatycznych produktów ten gra pierwsze skrzypce.
Peeling solnyJean Vidal nie jest bardzo ostry, nie drapie skóry i nie podrażnia jej. Drobinki są miękkie i nie rozpuszczają się od razu co pozwala na wykonanie dłuższego masażu. Kosmetyk dobrze spełnia swoje zadanie. Usuwa martwe komórki, pozostawia skórę mięciutką i gładką. W składzie występują elementy nawilżające i zatrzymujące wodę takie jak petrolatum, parafina i masło shea. Czytając skład trochę obawiałam się nieprzyjemnego obklejenia po kąpieli jednak na moim ciele nie została żadna widoczna warstewka, tym bardziej wyczuwalna i tłusta. Może dlatego że peeling stosuję oszczędnie. Ma cudowny, dość intensywny zapach, który już przy użyciu małej ilości wypełnia całą łazienkę.
Peeling Jean Vidal dostarczył mi nowych zmysłowych doświadczeń i dużej przyjemności ze stosowania go dzięki zapachowi eleganckich, francuskich perfum. Ponad to doskonale spełnił swoje główne zdanie jakim jest usuwanie martwego naskórka. Moje obawy dotyczące parafiny nie potwierdziły się. Po kąpieli na skórze nie został żaden tłusty film. Peeling oraz inne produkty marki Jean Vidal znajdziecie na stronie producenta oraz u konsultantów. Jego cena to 34,90 za 250 ml.