Cześć Dziewczyny. Regularnie w pracy (pracuję z samymi mężczyznami) zdarza mi się słyszeć komentarze o tym, że często kremuję dłonie i maluję usta. Rzeczywiście tak jest. Co kilka godzin, po każdym myciu dłoni i jedzeniu, nawilżam skórę. Nie zostawię jej bez warstwy ochronnej. Poznałam już masę sztyftów, maseł i balsamów do ust. Zużyłam i zrecenzowałam naprawdę wiele, bardziej i mniej znanych. Dziś przychodzę do Was z porównaniem dwóch kultowych kosmetyków marki Tisane, o których jeszcze kilka tygodni temu tylko czytałam. Teraz używam ich z przyjemnością. Zapraszam.
Oba balsamy mają takie same opakowania. W zależności od wersji są różowe i zielone. W każdym słoiczku mieści się 4,7g kosmetyku. Początkowo oba były zabezpieczone sreberkiem. Umieszczono je w dobrze opisanych „w kartonikach” widocznych na zdjęciu. Zapach wersji klasycznej jest bardzo słaby, delikatny, przypomina mi miód ale jednocześnie nie jest słodki. Nie będę rozpisywać się na jego temat bo właściwie nie ma o czym pisać. Jest ok. Wersja fresh jak sama nazwa mówi jest bardzo świeża. Słodko- miętowa, przyjemna. Zdecydowanie bardziej intensywna od różowej. Przypomina trochę sztyfty do nosa na katar jednak nie jest to ostry zapach a naprawdę przyjemny. Myślałam, że po aplikacji będzie dawał uczucie chłodzenia jednak tego nie robi.Konsystencja balsamu fresh jest kremowa, bogata ale mniej zbita od kosmetyku w różowym słoiczku, który jest twardszy. Cena każdego z nich to ok. 7,50 zł.
Działanie obu balsamów właściwie się od siebie nie różny. Oba zabezpieczają delikatny naskórek przed czynnikami zewnętrznymi. Pielęgnują usta, nawilżają i odżywiają. W przypadku suchych i spierzchniętych szybko przywracają im dobrą kondycję ale szczególnie gdy regularnie będziemy po nie sięgać. Ja balsamuję usta co najmniej dwa razy dziennie. Przy czym wieczorna pielęgnacja jest zawsze obowiązkowa. Dzięki temu moje wargi są aksamitne a nie popękane. Balsamy wchłaniają się jednak zostawiają na skórze pewnego rodzaju film. Dla mnie jest przyjemny, łagodzi napięcie i nie klei się tak jak .np. niektóre błyszczyki. Kosmetyki nie są mokre a bogate, masełkowe i skoncentrowane.
Bardzo polubiłam oba balsamy Tisane. Moc ich działania jest taka sama. Będą się świetnie sprawdzać w każdych warunkach. Podczas upałów a także mrozu i wiatru. Różnią się konsystencją i zapachem. Moim faworytem jest wersja Fresh. Przyjemnie, świeżo pachnie i jest nieco lżejsza, bardziej kremowa od klasyka. Są bardzo wydajne. Zanurzanie palca w słoiczku nie jest dla mnie problemem. Oba balsamy spisały się doskonale i mogę je Wam polecić. Pewnie większość z Was już je doskonale zna.