Quantcast
Viewing all 1499 articles
Browse latest View live

GlySkinCare, balsam do ciała z kwasem glikolowym

Produkty GlySkinCare ostatnio są niezwykle często spotykane na blogach kosmetycznych. Dzięki takim wpisom o marce Diagnostic- producencie kosmetyków, sprzętu i wyrobów medycznych sporo się dowiedziałam.  M.in. to, że  od dawna to właśnie ich suplementy stosuję, nawet o tym nie wiedząc.  Tabletki rozpuszczalne z witaminą C oraz magnez. Dziś opowiem Wam o balsamie, który od razu gdy na niego trafiłam wzbudził moje zainteresowanie.
Zapach tego balsamu jest bardzo delikatny ale dziwny.Przypominający wyrób medyczny a nie kosmetyk. Nie jest drażniący ani nieprzyjemny tylko inny niż się spodziewałam. Na skórze szybko przestaje być wyczuwalny. Balsam nie jest tłusty i od razu po aplikacji mogę się ubrać. Szybko się wchłania i wysycha. Ma konsystencjętypową dla balsamów. Nie jest rzadki ani zbyt gęsty. Łatwo się go dozuje za pomocą pompki. Ma ona funkcję blokady. Opakowaniejest półprzezroczyste. Pod światło widać ile kosmetyku znajduje się w butelce. Pojemność to 200 ml. Cena to ok 40 zł. 
Zdecydowałam się na balsam z kwasem glikolowym. Nigdy nie używałam do ciała żadnych kwasów dlatego ten kosmetyk wyjątkowo mnie zainteresował. W opisie znalazłam informację o tym, żezawarty w preparacie kwas glikolowy może wywołać łagodne uczucie mrowienia lub zaczerwienienie skóry. Objawy te związane są z aktywnym działaniem preparatu i są przemijające”. U mnie rzeczywiście wystąpiło delikatne mrowienie ale przy kolejnych aplikacjach nie zawsze się pojawia. Nie ma ono nic wspólnego z pieczeniem czy bólem i nie jest nieprzyjemne. Po chwili znika. Moja skóra choć wrażliwa nie jest zaczerwieniona czy podrażniona podczas kuracji tym balsamem. 
Kwas glikolowy występuje w różnych stężeniach. Od tego zależy intensywność działania. Nie wiem ile go jest w tym kosmetyku ale widzę i czuję różnicę między nim a balsami bez kwasów.  Kwas glikolowy ma właściwości od nawilżających po powierzchniowo peelingujące i regenerujące.
Nie używam codziennie bo nie można stosować go na podrażnioną po goleniu skórę. Aplikuję go ok. 5 razy w tygodniu głównie na nogi. Gdy do usuwania owłosienia posługiwałam się depilatorem mimo ostrych peelingów miałam problem z wrastającymi włoskami. I to duży problem. Teraz pojedyncze włoski wrastają mi sporadycznie. Myślę, że ten balsam na pewno temu zapobiega. Zauważyłam, że wygładza i nawilża skórę. Choć nie jakoś intensywnie. Na pewno dla mnie minusem jest tu parafina. Prześledziłam skład dopiero przy pisaniu tej recenzji, właściwie zawsze tak robię.  Działanie balsamu, to jak się ładnie wchłania i nie lepi sprawiło, że nie przypuszczałam, że może zawierać parafinę. 
Balsam GlySkinCarejest wyjątkowym produktem na rynku. Wcześniej nie spotkałam się z kosmetykiem do ciała z kwasem glikolowym. Polecam go osobom, którym zależy na gładkiej skórze a zapominają o regularnych, mechanicznych peelingach. Balsam nawilża w stopniu przyzwoitym. Nie jest to tak intensywne jak się spodziewałam ale mnie aktualnie wystarcza bo używam go na zmianę z innymi bardziej regenerującymi kosmetykami. Znajdziecie go w aptekach za cenę ok. 40 zł. 

Shinybox, We love it! Cz. 2 minirecenzji.

Cześć Dziewczyny i Chłopaki, w ten cudownie wiosenny dzień chcę Wam przybliżyć drugą część zawartości ostatniego ShinyBoxa. 15 marca tzn. wczoraj wróciłam do pracy. Teraz znów będę miała nieco mniej czasu i posty będą pojawiały się co ok. 3 dni.   Tak przynajmniej zakładam. 


Krem Dove jest rewelacyjny. Sprawia, że dłonie są jak jedwab. Miękkie, gładkie, przyjemne i pachnące. Bardzo dobrze odżywione i nawilżone. Nazwa Derma Spa nie jest na wyrost. Idealnie określa ten kosmetyk.  Dawno żaden krem do rąk tak bardzo mi nie przypadł do gustu. W składzie nie ma parafiny.Nie jest tłusty ani lepki. Wchłania się od razu i nie ma wad. Mieści się w eleganckiej i prostej tubce o pojemności 75 ml. Mnie nie wystarczy na długo bo ciągle po niego sięgam. Uwielbiam jego kremowo- luksusowy zapach. Musicie go wypróbować. Polecam.  
Perfect.meW prezentacji boxa pisałam, że szampon powędruje do mamy. Jednak nie byłabym sobą gdybym go nie użyła. Choć ma SLS, którego unikam zrobił na mnie zaskakująco dobre wrażenie. Po pierwsze pięknie pachnie. Jestem oczarowana tym zapachem choć przeważnie te w produktach do włosów są mi zupełnie obojętne. Ma fajną dość gęstą konsystencję,łatwo wydobywa się go jednak z opakowania. Jest wydajny i jak to szampon z mocnym detergentem- dobrze się pieni. Świetnie oczyszcza skórę głowy i włosy z olei. Nie trzeba powtarzać mycia. Stosowany codziennie na pewno może wysuszyć wrażliwą skórę głowy. Mnie po kilku użyciach nic nie jest. Znajdziecie go w Biedronce za ok 9 zł. 
Cena pudru AFFECT FIX&MATT jest uzasadniona. Byłam nastawiona do niego nieco sceptycznie. Nie spodziewałam się szału tylko zwykłego matowienia. Otóż trochę się zdziwiłam. Aplikacja go jest bardzo przyjemna i prosta. Puder jest leciutki, cudownie nabiera się go pędzlem Hakuro H 55. Nie robi pudrowej chmury. Fantastycznie matuje ale w sposób naturalny, delikatny, nie płaski. Nie jest widoczny na twarzy. Nie wysusza skóry i nie podkreśla suchych skórek. Idealnie współgra z moim kremem ślimakowym BB Skin 79, który jest bardzo nawilżający. Pięknie utrwala makijaż. Kiedyś puder był mi zbędny bo nie znałam tego. Jestem z niego bardzo zadowolona. Jest trwały. Prawdziwy ekstremalny test przejdzie latem, w wyższych temperaturach. 
Numerem jeden Shinybox, We love it okazał się dla mnie najdroższy produkt w tym zestawie czyli puder fiksujący Affect. Jest świetny. W moim odczuciu lepszy od bambusowego innej marki, który mam w swoich skromnych zbiorach. Numer dwa to Dove, krem do rąk a na kremach to ja się znam. Ten skradnie Wasze serca i sprawi, że będziecie często po niego sięgać. Polecam. A już teraz przypominam, że nie długo pojawi się nowy zestaw, który kusi czekoladową słodyczą- ShinyBox 'Słodki Marzec'. Jest nadal w sprzedaży a już nie długo poznamy jego zawartość, której jak zawsze jestem bardzo ciekawa. 

SKIN CARE EXPERT- nocne wygładzanie

Skin Care Expert to najnowsza seria kosmetyków Floslek przeznaczona do stosowania w nocy. Powszechnie wiadomo, że podczas snu odpoczywamy. Regeneruje się nasze ciało i umysł. W skórze  zachodzą  procesy naprawcze. Produkty nawilżające i odżywiające działają bardziej intensywnie. Dzięki odpowiedniej pielęgnacji w nocy, nasza skóra w dzień wygląda piękniej. Seria przeznaczona jest dla osób w wieku 30+ i nadaje się do każdego typu skóry. Jeśli macie 25 lat to nie znaczy, że nie możecie używać tych kosmetyków. Ja nigdy nie kierowałam się przedziałem wiekowym.


Całonocna maska aktywnie wygładzająca jest przeze mnie stosowana jak krem na noc. Zmywam ją dopiero rano. Używam co drugi dzień a czasami częściej. Znajduje się w plastikowej tubce o pojemności 75 ml. Jej promocyjna cena w sklepie internetowym Floslek to 32 zł. a regularna 40 zł. Maska ma bardzo zbliżony zapach do serii do skóry wrażliwej i z AZS. Nie mam już tych kosmetyków ale zapach wydaje mi się bardzo podobny. Po prostu kremowy. Na końcu składu co prawda jest dodatek substancji zapachowych jednak ja ich nie odróżniam. Maska ma konsystencję bogatego kremu. Jest łatwa w aplikacji, kremowa. Nie zostają po niej żadne białe ślady czy smugi. Wchłania się dobrze, a twarz po jej użyciu nie jest błyszcząca czy lepka. Maska nie jest tłusta. Jednak gdy dotykam skóry czuję, że kosmetyk jest na niej. Pewnie dlatego, że nie używam jej symbolicznie a nakładam dość sporo. 
Maska ma bardzo silne właściwości nawilżające. Czuję to cały czas od momentu nałożenia jej na twarz. Nawet po zmyciu maski i przed aplikacją kosmetyków pielęgnacyjnych rano, skóra jest nawilżona. Zauważyłam też lepsze jej odżywienie, redukcję porów. Moja skóra jest bardziej „zwarta” , jędrniejsza. Ma się doskonale. Nie mam obecnie skłonności do zaskórników, mojej skóry nie zapycha żaden krem czy olej.Wągrów na nosie chyba nigdy się nie pozbędę, niezależnie od stosowanych kosmetyków. Na twarzy nie mam widocznych zmarszczek po za tymi, które pojawiają się wokół oczu.Czasu niestety nie da się zatrzymać. Dużo robię aby spowolnić ten proces. Przy okazji mogę Wam polecić kosmetyk, którego recenzja pojawiła się już na bloguFloslek Eye Care, krem dermonaprawczy. Jest bardzo skuteczny i tani.  
Maska SKIN CARE EXPERT działa bardzo kojąco i odżywia skórę, zapewnia jej bardzo wysoki poziom nawilżenia. Można ją stosować codziennie jak bogaty krem na noc lub okazjonalnie gdy skóra tego wymaga.  Maska jest warta wypróbowania.  Używam jej już dłuższy czas i stała się moim ulubieńcem. Znajdziecie ją w niektórych aptekach i drogeriach. Kosztuje 39 zł za 75 ml. 

Delia- kosmetyki kolorowe.

Witajcie, Nie jestem specjalistką od makijażu jednak uwielbiam robić zdjęcia kosmetykom kolorowym.Gdy pojawiły się u mnie nowości z Delii od razu wiedziałam, że je zrecenzuję. Są wyjątkowo fotogeniczne. 


Pomadka creamy glam w odcieniu 107 jest urocza. Ma cukierkowy kolor typy baby pink. W swojej kolekcji nie miałam jeszcze podobnego odcienia. Bardzo się z nim jednak polubiłam. Szminka jest kremowa, łatwa w aplikacji, pachnąca owocową słodyczą. Ma bardzo ładne opakowanie. Zrobiłam jej mnóstwo zdjęć jednak wiadomo, że nie wykorzystam tu wszystkich. Jej trwałość jest przeciętna. Po posiłku nic z niej nie zostaje. Nie wysusza ust, można powiedzieć, że nawet pielęgnuje. Za każdym razem bezpośrednio po nałożeniu jej wydawało mi się, że podkreśla suche skórki. Jednak to złudzenie szybko mijało gdy „zaprzyjaźniała się” z ustami. Potrzebuje trochę czasu aby wyglądać doskonale. Ma dobrą pigmentację. Na zdjęciu jest efekt po kilkukrotnym przejechaniu pomadką po dłoni. Na ustach kolor wygląda subtelniej. Jestem z niej zadowolona i obecnie trzymam na wierzchu po często po nią sięgam. To idealny kolor dla blondynek z niebieskimi oczami. Cena ok 15 zł. 
Róż do policzków Soft Blush jest w bardzo neutralnym kolorze pasującym wielu kobietom, szczególnie z jasną karnacją. Nr 2jest brzoskwiniowy a nie różowy czy ceglany. Na dłoni słabo go widać. Jest średnio na pigmentowany. Możemy go nabudowywać. Ja jestem przyzwyczajona do mocnego konturu więc w we właściwym miejscu nanoszę go kilkukrotnie pędzlem. Nie da się z nim przesadzić. U mnie po kilku godzinach znika. Nie ma całodziennej trwałości. To kosmetyk dobry dla nastolatek, które zaczynają swoją przygodę z makijażem. Daje subtelny efekt. Jest tani i łatwo dostępny. Opakowanie jest bardzo ładne, małe i praktyczne. Róż nie ma bardzo suchej konsystencji. Nie pyli, dobrze przylega do skóry. Cena ok 8 zł 
Eyeliner New Look jest jak na mój gust troszkę za mokry. Mógłby być lepiej napigmentowany. Pierwsza kreska jest ciemna, delikatna, nie kruczoczarna. Wymagana jest druga warstwa. Można nakładać ją od razu bo kosmetyk szybko wysycha.  Pędzelek jest wygodny o ile nie trzęsą Wam się ręce i macie wprawę. Można rysować nim bardzo cienkie kreseczki. Ja mam małe powieki i dlatego mnie odpowiada. Kreski są trwałe i nie rozmazują się. Nie znikają w ciągu dnia ale łatwo jest je usunąć zwykłym płynem micelarnym. Nie mam do niego zastrzeżeń po za tym, że mógłby być gęstszy. Z drugiej strony to mój pierwszy eyeliner w takiej formie więc może to standard. Jego cena to ok 9 zł. 
Maskarę New Look 3D polubiłam najbardziej choć ma swoje minusy. Zacznijmy jednak od jej zalet. Świetna, silikonowa szczoteczka umożliwia doskonałe rozczesanie i rozdzielenie nawet najmniejszych rzęs. Dla mnie jest bardzo wygodna. Formuła tuszu jest mokra. Zdarza się, że odbija się na powiekach górnych i dolnych. Często kicham podczas malowania :/ .Oczywiście łatwo ten tusz usunąć z niechcianych miejsc. Daje ładny dzienny efekt. Na pewno nie teatralny. Nie zostawia grudek i nie kruszy się. Wydłuża rzęsy ale nie pogrubia ich i nie podkręca. Cena ok. 12 zł.
Bardzo dawno nie miałam kosmetyków kolorowych z Delii. A może nie miałam ich wcale bo sobie tego nie przypominam. Każdy z nich ma swoje wady i zalety. Jak na tak niskie ceny sprawdzają się bardzo dobrze. Eyeliner black look oddam siostrze bo ona lepiej sobie z nim poradzi. Lubi w ten sposób podkreślać oko. Napiszcie czy używacie kosmetyków tej marki i który z nich jest Waszym hitem. 

Moje nowości z Jordan

Marka Jordan dostępna jest w Polsce od wielu lat. Już w liceum używałam ich nici dentystycznych. Nie wiedziałam wtedy, że ma tak bogatą i odległą historię. Wszystko zapoczątkował William Jordan, który urodził się w 1809 w Kopenhadze.  Karierę zrobił jednak w Norwegii. Przez lata założona przez niego firma  rozwijała się i zdobyła wiele prestiżowych nagród. 


Nici z fluorem Easy Slide Fresh jeszcze nie używałam. Na razie nie otwieram jej bo mam dwie sztuki starszych wersji do zużycia. Niestety nitkowanie zębów nie może mi wejść w nawyk. Robię to sporadycznie wieczorem po myciu zębów lub gdy coś mi utknie. Nitki uważam jednak za niezbędny element wyposażenia mojej torebki. Są tak samo ważne jak chusteczki higieniczne.  
Idealna do wąskich przestrzeni międzyzębowych. Pokryta pastą do zębów z fluorem dzięki czemu dłużej chroni zęby i daje uczucie świeżości, nie strzępi się. 
Szczoteczka Individual z designerskiej kolekcji zaprojektowanej przez grupę Scandinavian Surface, robi wrażenie. Jest bardzo ładna. Inspirowana skandynawską przyrodą. Moja ma leśny charakter. Na rączce widać łosie i drzewa. Wersja, którą mam to „Reach z precyzyjną małą główką dokładnie czyszczącą wszystkie zakamarki i cienką rączką dokładnie kierującą szczoteczką”. Dostępny jest także wariant „Clean – z dużą główką, czyszczącą większą powierzchnię i grubą rączką zapewniającą pewny chwyt”. 

Unikalna szczoteczka Target Sensitive z włosiemUltrasoft. Delikatnie czyści wrażliwe zęby i dziąsła.  Cienkie włókna o grubości 0,01 mm czyszczą głęboko i dokładnie. Mała główka sprawia, że szczoteczka dociera nawet do trudno dostępnych miejsc.
Ten wpis to nie recenzja bo nie używałam tych produktów a raczej informacja o nich. Mam dwie starsze wersje nitek Jordan i zamierzam zużyć je w pierwszej kolejności. Teraz korzystam głównie ze szczoteczki elektrycznej więc nie było sensu otwierać tych. Zostawię je sobie na później. Jestem ciekawa czy znacie tą markę? 

SHAPE TEALIGHT, wiosenne kwiatki

Light,  jako jedyna znana mi fabryka świec wprowadziła na rynek podgrzewacze zapachowe o różnych kształtach. W poście walentynkowym zaprezentowałam Wam urocze serduszka. Tym razem aby w moim domu i na blogu poczuć wiosnę chciałam przedstawić Wam urocze kwiatuszki. Dostępne są w zestawach po 4 sztuki w cenie … 3 zł! To istna rozpusta! Taniej się nie da. W kolekcji SHAPE TEALIGHT jest ok. 20 wariantów zapachowych w różnych kształtach. Choć nazywam je podgrzewaczami nie używam ich w kominku. Są ok. dwa razy większe od typowych, zwykłych tealight’ów. Wosk mieści się w przezroczystych, plastikowych pojemniczkach a nie zwykłych aluminiowych. Te małe świeczki są zbyt ładne aby je chować. U mnie w domu oraz w pracy pełnią rolę zapachową oraz dekoracyjną. Fantastycznie wpasowały się w wielkanocny klimat.


ORANGE PEEL co do tego zapachu miałam pewne obawy. Rzadko się zdarza aby pomarańcze w formie zapachu do domu zdobyły moje serce. Wąchając na sucho aromat jest bardzo delikatny. Po odpaleniu jednego kwiatka czuć go jedynie w bezpośredniej odległości. Jednak gdy użyję kilku i poczekam do roztopienia wosku. Uwalnia się piękny zapach soku z dojrzałych pomarańczy. Nie kwaśnej a słodkiej. Bardzo przyjemny i nie mdlący. 
PINACOLADA, to mój faworyt ze wszystkich wspomnianych tu zapachów poza Cotton fresh, którego absolutnie uwielbiam. Pinacolada to jeden z moich ulubionych drinków. Przepadam za jego smakiem i zapachem. Został bardzo dobrze przełożony na tą świeczkę, która jest słodka ale jednocześnie orzeźwiająca. Wyraźnie czuć w niej ananasa i kokos, żaden z nich nie dominuje. Zapach jest delikatny i przyjemny. Nie przyprawi nikogo o ból głowy.

ROSES doskonale odwzorowany ale wzmocniony zapach czerwonych róż. Idealny wariant dla wielbicielek tych kwiatów. Czasami gdy odpalam tę maleńką świeczkę czuję też coś specyficznego. Jakąś eukaliptusową nutę obok kwiatowej. Ciekawy zapach.
WILD TEMPTATION to słodka, aromatyczna truskawka osłodzona wanilią i przełamana cytryną dla orzeźwienia. Idealna kompozycja choć nie jestem fanką zapachów owocowych. To coś bardziej dla Łukasza. On uwielbia wszystko co truskawkowe. Gdy zapalam jeden kwiatuszek zapach jest delikatny i urokliwy. Nie palę jednocześnie większej ilości.
GREEN APPLE to bardzo soczyste, mocno kwaskowe zielone jabłuszko. Słodyczy jest tu nie wiele. To wiosenny zapach dla mnie bardzo przyjemny, pobudzający. Trochę łazienkowy ale w dobrym tego słowie znaczeniu. Każdy dodatkowo zapalony kwiatek zwiększa intensywność zapachu.

COTTON FRESH to połączenie jaśminu, który kocham z czymś czystym, pudrowym. Zapach oczarował mnie od razu gdy powąchałam jeszcze na sucho świece z tej kolekcji. Poświecę jej więcej uwagi w kolejnym poście. Jest fantastyczna a zapach jest anielski.
Dzięki temu, że wosk został umieszczony w przezroczystym naczyniu, podgrzewacze równomiernie oświetlają pomieszczenie w mroku. Blask nie jest tłumiony. A my możemy podziwiać bardzo ładny cień tym razem w kształcie kwiatków . Recenzując każdy z tych zapachów nie zaglądałam do informacji o nich na stronie producenta. Po zakończeniu pisania posta zauważyłam, że wiele moich skojarzeń pokrywa się z  opisami. Kwiatki mają mniejszą powierzchnie topienia się wosku więc pachną delikatniej od świeczki chyba, ze zapalimy więcej niż jeden. Polecam. 

ShinyBox 'Słodki Marzec'

ShinyBox 'SłodkiMarzec' dotarł do mnie bezpośrednio po Świętach Wielkanocnych. Nie mogłam się go doczekać. Myślę, że zawartość nie ma dużo wspólnego z hasłem przewodnim. Spodziewałam się jakiegoś czekoladowego produktu, balsamu do ust lub peelingu. Ale nie jestem zawiedziona. Przeciwnie. Moja wersja zestawu bardzo mi się podoba. Kosmetyki w boxie są uniwersalne jednak ja czuję w nich powiew wiosny. 


BIAŁY JELEŃ HIPOALERGICZNY ŻEL POD PRYSZNICŚrednia cena: 8,99 zł / 250ml produkt pełnowymiarowy.  Hipoalergiczny kosmetyk, który delikatnie oczyszcza nie podrażniając skóry. Wyjątkowe połączenie składników zapewnia skórze uczucie świeżości i pielęgnacji. Przebadany dermatologicznie wśród osób z alergiami skórnymi. Nie zawiera alergenów.
Żel pod prysznic zawsze się przyda. Ten pachnie przyjemnie i dobrze się pieni. Już go wypróbowałam i po kąpieli moja skóra nie była wysuszona. Jestem pewna, że mimo SLS w składzie na dłuższą metę polubimy się.
TIMOTEI SZAMPON ZACHWYCAJĄCE WZMOCNIENIE,Średnia cena: 8,99 zł / 250ml produkt pełnowymiarowy. Szampon idealny w pielęgnacji włosów suchych i zniszczonych. Został wzbogacony organicznym olejkiem arganowym. Ta bogata formuła pomaga regenerować włosy i zmniejsza ich łamliwość, powoduje, że są gładkie, mocne i lśniące.
Na pewno go wypróbuję. Swoją konsystencją przypomina szampony z odżywką tzw. 2 w 1. Jestem go ciekawa ale myślę, że po kilkukrotnym życiu,  oddam go siostrze. Staram się unikać szamponów z SLS przy regularnym oczyszczaniu bo wysuszają mój skalp.
LABRAYONLABORATOIRES ARGILO THÉRAPIE BALSAM Z PORTUGALSKIEJ ZIELONEJ GLINKI,  Średnia cena: 18,00 zł / 100ml  produkt pełnowymiarowy. Balsam do włosów wymagających profesjonalnej pielęgnacji. Dzięki zastosowaniu szlachetnej zielonej glinki nawilża, wygładza i pogrubia włókno włosa. Zamykając łuski ułatwia rozczesywanie i modelowanie.Formuła kosmetyków serii ARGILO THÉRAPIE została opracowana przez naukowców z centrum badań laboratorium Labrayon. Łączy ona ze sobą siły natury, lecznicze właściwości zielonej glinki z profesjonalną dermatologiczną wiedzą. 
Czytając ten opis mam wrażenie, że balsam został stworzony z myślą o moich włosach. Na pewno go zużyję i już nie mogę doczekać się pierwszej aplikacji. Pokładam w nim duże nadzieje bo mam włosy bardzo długie i dość zniszczone od farbowania, wysokoporowate. 

PERFUMERIA NENESS ZAPACH INSPIROWANY LA VIE EST BELLE,Średnia cena: 12,00 zł / 22ml, produkt pełnowymiarowy.Koncentrat drogocennych składników, w których składzie znalazł się niezwykle kobiecy irys, który rozwija się w tym zapachu w unikalny sposób od pierwszej do ostatniej nuty. Dla rozświetlenia i podkreślenia kwiatowego serca zostały dodane nuty jaśminu Sambac i kwiatów tunezyjskiego drzewka pomarańczowego. Niepowtarzalny olejek eteryczny z indonezyjskiej paczuli emanuje całą siłą, mocą i głębią. Duża zawartość olejków zapachowych gwarantuje trwałość zapachu. Flakonik idealny do torebki.
Nie dawno recenzowałam na blogu ten zapach. Cieszę się, że znalazł się też w boxie bo koncentrat jest fantastyczny! Uwielbiam te perfumy. Teraz będę cieszyła się nimi dłużej, a może podaruję siostrze bo jej też bardzo się spodobały. 
GLOV HYDRO DEMAQUILLAGE QUICK TREATŚrednia cena: 14,00 zł / szt. Podręczna mini rękawica do demakijażu nakładana na palec. Nie zawiera żadnych środków chemicznych, do jej użycia potrzebna jest tylko czysta woda. Pozwoli na dokładne usunięcie makijażu i perfekcyjne oczyszczenie cery. Produkt zawdzięcza swoją skuteczność kompozycji poliamidu i poliestru. Jego włókno jest 100 razy cieńsze od ludzkiego włosa. Idealnie sprawdzi się podczas podróży. Okres użytkowania 3 miesiące.
Zawsze chciałam przetestować rękawiczkę Glov. Teraz mam jej mini wersję i bardzo się z tego cieszę. Jest niesamowicie mięciutka i przyjemna w dotyku. Przypomina nieco mikrofibrę. Dziś po raz pierwszy usunę nią makijaż. Jestem ciekawa czy w 100% zastąpi mi płyn micelarny i płatki.  
BIOOLEO SYSTEMROLL-ON OLEJ 100%,Średnia cena: 56,00 zł / 15ml  Produkt pełnowymiarowy. Zimnotłoczony ,naturalny olej do pielęgnacji skóry twarzy. System ROLL-ON pozwala na wygodną aplikację oleju i wykonanie delikatnego masażu cery. Olej argan z certyfikatem ECOCERT uzyskiwany jest ze świeżych nasion arganii.  Zawiera także liczne związki o działaniu regeneracyjnym i promieniochronnym. Obecność skwalenu wpływa korzystnie na płaszcz lipidowy skóry. Karotenoidy i witamina E działają antyoksydacyjnie. 
Kocham pielęgnację olejami. Nie miałam jednak żadnego z takim aplikatorem. Jestem pewna , że to ułatwi nanoszenie go na twarz oraz umożliwi przy tym jej masowanie. Jest to najdroższy kosmetyk z całego pudełka. Dostępnych było jeszcze kilka innych olei jednak mnie losowo przypadł arganowy. Już go dobrze znam i lubię. Zobaczymy czy ten produkt marki BIOOLEO okaże się hitem czy kitem. 
Wartość kosmetyków, które znalazły się w marcowym boxie to 118 zł.Słodki Marzeczdecydowanie bardziej podoba mi się niż poprzedni zestaw- We love it. Tradycyjnie znalazł się w nim także bon o wartości 100 zł tym razem na zakup produktu Hair Medic, Hair Conditioner 150 mlktóry stymuluje wzrost nowych włosów oraz przeciwdziała wypadaniu. Wspomaga regenerację uszkodzonych cebulek, bez użycia igły czy skalpela. Kosmetyk ten jest jednak na tyle drogi, że nie wykorzystam swojego rabatu. Poza tym nie mam bardzo dużych problemów z wypadającymi włosami. Ilość, którą tracę dziennie jestem w stanie zaakceptować. Słodki Marzec  jest nadal dostępny. Jeśli jesteście zainteresowane zaprezentowanymi tu kosmetykami to polecam zamówić box. To zawsze się opłaca. 

Olejki do kąpieli Kneipp

Olejki do kąpieli Kneipp już kilka razy pojawiały się na mojej wish liście. W końcu zrealizowałam jedno ze swoich marzeń kosmetycznych i zamówiłam je. Na początek zdecydowałam się na zestaw składający się z kilku mini buteleczek różnych zapachów. W drogerii iperfumydostępne są bardzo różne pojemności. Możemy wybrać sobie to co nam najbardziej odpowiada.  W późniejszym terminie na pewno zamówię sobie większe porcje moich ulubionych zapachów olejków oraz inne produkty Kneipp, których jestem bardzo ciekawa.
Pure Bliss to mój faworyt. Piękny, kwiatowy zapach z naturalnym olejkiem z czerwonego maku i konopi. Ciężko go opisać ale jest fantastyczny. Pachnie intensywnie i wypełnia całą łazienkę zapachem jednak nie powoduje bólu głowy a relaks i pełnię szczęścia. Na pewno zamówię sobie żel pod prysznic oraz kojącą sól do kąpieli z tej linii. 5/5
Cold Seasonto olejek eukaliptusowy. Mam też bardzo podobnie pachnący olejek eteryczny, którego używam tylko gdy czuję się niewyraźnie w nawilżaczu powietrza.  Nie jest to mój ulubiony aromat bo kojarzy się z przeziębieniem. Olejek Kneipp jest jednak przyjemny, świeży ale nie ostry, ułatwiający oddychanie. Niesamowicie intensywny. Naprawdę mi się podoba. 4+/5
Sweet dreams mam problemy z zasypianiem i byłam bardzo ciekawa tego olejku dlatego poszedł na pierwszy ogień. Na jedną kąpiel zużyłam pół buteleczki. Wystarczyłaby mniejsza ilość. Waleriana jest słodka i delikatna, nie taka jak w kroplach. Może to przez dodatek chmielu. Zapach jest przyjemny i odprężający jednak nie powalił mnie na kolana. 4-/5
Back Comfort to dziwadło ale w sensie pozytywnym. Zapach jest zaskakujący i uspakajający. Olejek jest inspirowany rośliną znaną u nas czarci pazur/ diabelski szpon a występującą w Afryce. Zapach jest ładny i kwiatowy ale mniej intensywny. 4+/5
Enjoy Life to połączenie chińskiej werbeny i cytryny. Zapach podczas kąpieli jest wyraźnie cytrynowy, bez goryczki i słodyczy. Werbena to prawie nie wyczuwalne tło. Przeważa tu cytryna ale taka orzeźwiająca jak lemoniada a bardziej ziołowa. Zapach jest dość jednowymiarowy. 4-/5.
Balancing od tego olejku oczekiwałam wiele bo uwielbiam zapach lawendy i nie zawiodłam się. Pachnie przepięknie! Lawenda w czystej postaci. Mocno skoncentrowana, ziołowa.Bardzo wyraźna i charakterystyczna. Jeśli lubicie zapach lawendy to kąpiele z tym olejkiem pokochacie tak jak ja. A jeśli nie lubicie tej rośliny to nie ryzykujcie. 5/5
Każda mała buteleczka mapojemność 20 ml. Jest wykonana z przezroczystego szkła z plastikową nakrętką. Na jednorazową kąpiel wykorzystuje się 10 ml. Ja wlewam nawet mniej tak aby jeden zapach wystarczył mi na 3 kąpiele. Każdy olejek pachnie inaczej jednak wszystkie mają wspólny mianownik, którym jest aromat ziół. Gdy wącham je w opakowaniu tzn. odkręcając buteleczki aromat jest bardzo silny, skoncentrowany. Dzięki temu po wlaniu do wanny zaledwie kilku ml. zapach jest wyraźnie wyczuwalny i utrzymuje się przez długi czas nawet po wypuszczeniu wody z wanny. Każdy olejek barwi wodę na bardzo nasycony kolor. Do kolażu użyłam zdjęć robionych telefonem bo dla bezpieczeństwa nie kąpałam się z lustrzanką. Nie oddają  właściwie stanu faktycznego. Po za zapachem i kolorem olejki wpływają na wodę zmiękczając ją. Sprawiają, że jest jeszcze przyjemniejsza i gładka, jak mleko, choć kolorowa. 
Olejki Kneipp bardzo umilają mi kąpiele. Nie są bardzo drogie i z przyjemnością mogę je Wam polecić. 

GlySkinCare- Hydrotone

Bardzo polubiłam balsam z kwasem glikolowym, który uwolnił mnie od problemu wrastających włosków dlatego gdy mama poprosiła mnie o jakiś krem odpowiedni dla jej cery i wieku zdecydowałam się zamówić dla niej dwa kosmetyki do twarzy GlySkinCare- Diagnosis . Dziś opowiemy Wam o Hydrotone, którego skład jest dużym zaskoczeniem. 


Krem mieści się w opakowaniu w formie tubki o standardowej pojemności 50 ml. Jego cena to ok 40 zł. Można go stosować zarówno na dzień jak i na noc. Nie zawiera filtrów UV. Przeznaczony jest do skóry dojrzałej, której brakuje nawilżenia oraz po zabiegach złuszczających. Jest bezzapachowy. Zanim przekazałam go mamie sama się z nim zapoznałam. Bardzo spodobała mi się jego ciężka, gęsta i bogata konsystencja. Przypominająca mocznikowe kremy do rąk.Pomyślałam, że to będzie idealny krem na noc.
Skład tego kremu wydaje mi się przedziwny. Z jednej strony pertolatum, które świetnie nawilża. Jest przeze mnie i przez mamę bardzo pożądanym składnikiem, komedogennym ale nas nie zapycha.  Zaraz za nim pojawia się parafina (też komedogenna). Po co ? Tego nie wiem. Miałam ochotę przekreślić ją na opakowaniu i udoskonalić w ten sposób INCI jednak to by przecież nic nie zmieniło bo już w tym kremie jest. Patrzę dalej i oczom nie wierzę. Detergent myjący SLS w kosmetyku pielęgnacyjnym? Wszystko to dla mnie jest dość dziwne ale specjalistką od chemii i składów nie jestem więc zaniechałam dalszej analizy. Jestem ciekawa co Wy o tym myślicie i jak oceniacie ten skład? 
Ten sam krem dostępny jest także w wersji Lite przeznaczonej do skóry mieszanej i tłustej . Nie pozostawia tłustej warstwy na powierzchni twarzy (oil free). Nie znam jego składu. 
Krem nie klei się i bardzo szybko wchłania. Zostawia na twarzy minimalny błysk- warstewkę. Mama jest z niego zadowolona. Nawilżą dobrze twarz a ta bariera, która na niej zostaje chroni ją. Myślę, że ten krem najlepiej sprawdziłby się zimą, na wyjścia oraz w pielęgnacji zaniedbanych, problematycznych dłoni. Nie odznacza się w szczególny sposób na tle innych znanych nam kosmetyków pielęgnacyjnych w tej cenie. Jego zaletą jest łagodzenie ściągnięcia skóry, duża wydajność i uniwersalność. 
Jestem ciekawa czy go znacie i co sądzicie o składzie? 

Artdeco Eye Shadow Base.

Na tym blogu jest bardzo mało postów makijażowych i raczej się to nie zmieni bo nie jestem wybitna w tej dziedzinie. Nie mam też odpowiedniego sprzętu do ładnego zaprezentowania kolorówki na zdjęciach. Nie dawno w moich zbiorach nie było także cieni. Ale odkąd mam paletę Sleek garden of eden 447 i Zoeva en taupe  (wygrane w rozdaniu) staram się od czasu do czasu ich używać. Tym bardziej, że nałożenie jednego cienia nie zajmuje wiele czasu ani nie wymaga umiejętności. Do tej pory wcześniej nigdy nie miałam żadnej bazy pod cienie czy podkład. Postanowiłam jednak rozwinąć się troszkę i zainwestować najpierw w bazę pod cienie. Moje powieki teoretycznie są dość suche ale jednak po całym dniu tylko znikoma ilość cienia na nich zostawała. Dlaczego zdecydowałam się na ARTDECO? Bo ta baza jest najczęściej kupowana i zalicza się do bestsellerów drogerii iperfumy. Ma też doskonałe opinie na Wizażu. 
BazęARTDECO kupiłam za 33 zł. niestety nie wstrzeliłam się w odpowiedni moment bo gdy paczka do mnie przyszła w sklepie iperfumy pojawiła się promocja. Jest cena zmalała do 26 zł. To maleństwo mieści się w papierowym kartoniku i tak je przechowuję. Słoiczek jest czarny i plastikowy. Pojemność opakowania to 5 ml. w przypadku bazy, którą należy zużyć w ciągu 12 miesięcy jest to bardzo dużo. Dla mnie niewykonalne. Na pewno jednak po tym terminie jeśli się nie zepsuje to nadal będę jej używać. Baza ma bardzo przyjemny, delikatny i perfumowany zapach, który czuć tylko podczas wąchania. Nie gdy znajduje się na powiece.  Jest w kolorze skóry- cielisto- beżowym. Zawiera mini drobinki, które pod cieniami ożywiają spojrzenie. Konsystencja jest lekka i kremowa. Ja bazę nakładam palcem.
Bazę zaczęłam używać gdy tylko do mnie dotarła czyli na początku lutego. Bez żadnych testów skórnych. Nie były mi potrzebne i nawet nie wiem czy są zalecane. Kosmetyk zawiera substancje aktywne, które odżywiają i chronią skórę oraz łagodzą i neutralizuje zaczerwienienia. Baza od razu zrobiła na mnie duże wrażenie. Po nałożeniu na nią cieni zyskały znacznie większą intensywność i głębię koloru. Nie prześwitywały też moje zaczerwieniania i drobne żyłki na powiekach. Puki co nie testowałam jej przez kilkanaście godzin ale przez max 10. Wracając do domu od razu pozbywam się całej tapety. Makijaż oczu przez ten czas pozostawał w niezmienionej formie. Cienie nie zbierały się w załamaniu oka i nie rolowały, nie straciły na intensywności. Nie długo w pracy będę spędzała jeszcze więcej czasu więc mój makijaż będzie musiał pozostać na miejscu nawet przez 16 godzin. Baza jest niesamowicie wydajna. Nakłada się jej odrobinę. Ja widzę same pozytywy z jej używania. Gdybym wiedziała, że tak mi się spodoba kupiłbym ją znacznie wcześniej. 
Baza Artdecowiele zmieniła w moim wyglądzie. Obecnie malowanie sprawia mi dużą przyjemność choć używam maksymalnie dwóch jasnych cieni. Czuję się bardziej zadbana i kobieco. Może nawet z czasem dokupię jakąś paletę. Jeśli znacie tą bazę to piszcie jakie są Wasze przemyślenie o niej. Co jeszcze powinno znaleźć się w moim niezbędniku makijażowym? Może mi coś polecicie? 

Przygoda życia z Fabryką Świec Light

Fabryka Świec Light osiągnęła mistrzostwo w tworzeniu świec zapachowych. Doskonale odwzorowują naturalne zapachy  kwiatów, owoców, przypraw. Ale często ich produkty są bardziej złożone i wyrafinowane, wręcz abstrakcyjne.  Taki jest chociażby zapach journey of life, o którym dziś Wam opowiem.


Z serii journey of lifemam aż trzy produkty.Świecę zapachową w szklanym słoiczku, wosk oraz zestaw podgrzewaczy. Zapach ten jest bardzo trudny do opisania. Subtelny, specyficzny ale nieco męski. Nie kwiatowy i nie owocowy, nie ma też w nim żadnych jedzeniowych nut. Przypomina mi chłodną, deszczową jesień, trochę ponurą i mglistą. Gdy na zewnątrz pada i hula wiatr a ja na to wszystko patrzę z ciepłego pokoju z kotem na kolanach. Po dłuższym paleniu gdy cały wosk roztopi się aż do szkła czuję więcej świeżości.
Przygoda życia to zapach bardzo złożony. Jestem ciekawa co Wy w nim odkryjecie. Czy przywoła Wasze wspomnienia lub zachęci do podjęcia jakiegoś wyzwania. Myślę, że opinie co do tej linii będą bardzo różne, podzielone. Mnie podoba się jej zapach, jest intrygujący. Zupełnie inny od wszystkiego co znałam do tej pory.
Fabryka Świec Light to polski producent, który na naszym rynku jest wielu lat. Nie bez powodu zdobył dużą popularność u nas ale także po za granicami kraju. Świece, woski i podgrzewacze tworzone są z pasją. Na fb marki możemy często śledzić proces twórczy. Właściciel uchyla rąbka tajemnicy co według mnie jest  doskonałym pomysłem. A z perspektywy klienta ciekawostką. Pan Jacek jest bardzo otwarty i kontaktowy. Wiele z Was miało okazję poznać go osobiście na spotkaniach blogerskich. Wspaniale współpracuje się z takim człowiekiem. Testowanie produktów Fabryki Świec Light to dla mnie jedna z większych przyjemności. Nawet droższe świece nie dorównują im jakością.  Polecam Wam zakupy na stronie internetowej oraz w sklepie stacjonarnym. Warto.  

Dairy Fun Blueberry, Strawberry, Milk & Honey

W styczniu skończyły mi się niespodziewanie podręczne kremy do rąk. Przeszukałam wszystkie miejsca, w których trzymam zapasy i okazało się, że rzeczywiście już nic nie mam. Po za kremami L’Occitane, które mieszkają w moich torebkach. Gdybym używała ich w domu to szybko bym się skończyły. Tak więc poczyniłam zamówienie na iperfumyi skusiłam się na aż 4 kremy. Dziś opowiem Wam jednak o trzech z Delii, które pachną jeszcze lepiej niż się spodziewałam.  Zapraszam.
Obecnie zakupy kosmetyczne robię wyłącznie przez internet.Tak jest taniej. Wolę nie wchodzić do drogerii stacjonarnych bo zawsze kończyło się to przynoszeniem do domu wielu nadprogramowych produktów. Gdy wrzucam coś do wirtualnego koszyka zawsze przed wysłaniem zamówienia jeszcze raz analizuję jego zawartość.
Każdy z kremów mieści się w kolorowej i przyjemnej dla oka tubce o pojemności 70 ml. Wybrałam różne warianty zapachowe. Ciężko jest mi wskazać ulubieńca. Początkowo myślałam, że jest nim wersja truskawkowa- która na początku pachnie jak słodki sorbet. Krem jagodowy po aplikacji przypomina mi naleśniki ze świeżymi jagodami prosto z lasu, jednak z czasem czuć w nim troszkę chemiczny aromat. Najbardziej subtelnie pachnie wersja mleko i miód- jest słodko kremowa i chyba aktualnie moja ulubiona. Cena jednej sztuki to 10 zł. Konsystencja wszystkich kremów jest bardzo podobna. Lekka i kremowa, zupełnie nietłusta. Różnią się między sobą zabarwieniem. Składy też są bardzo podobne. Trochę zaskoczyła mnie ta parafinajednak ja jej w ogóle nie czuję na skórze. Nie obkleja jej. Kremów używam z przyjemnością. Ich konsystencji nie mogę nic zarzucić.
Kremy do rąk z serii Dairy Fun działają identycznie. Rozróżnia je zapach i kolor kremobazy. Służą mi do pielęgnacji dłoni w ciągu dnia. Nie stanowią jakiejś intensywnie regenerującej kuracji. Są to produkty do potrzymania dobrej kondycji skóry rąk. Nawilżają i wygładzają je. Myślę, że dobrze sprawdziłyby się szczególnie zimą przy mrozach. Parafina choć niewyczuwalna w tym przypadku zabezpiecza skórę. Tworzy barierę przed niepogodą . Najdłużej na moich dłoniach utrzymują się zapachy owocowe.
Nowa seria Dairy Fun to produkty do kąpieli oraz pielęgnacji ciała. Szybko po wejściu na rynek zostały nagrodzone tytułem Qltowy Koncept magazynu Kosmetyki. Ja na pewno wypróbuję coś jeszcze z tej linii bo mam słabość do uroczych opakowań- dzbanków z solą czy słoi z peelingiem lub masłem w bardzo przystępnych cenach.  Znacie je? 

ShinyBox z miłości do słodkości.

Dziś chcę się z Wami podzielić mini- recenzjami kosmetyków, które znalazły się w marcowym Shiny Boxie. Część pierwszą otwierają produkty do włosów i ciała, które zdążyłam doskonale poznać a niektóre nawet zużyć. Zapraszam.


BIAŁY JELEŃ HIPOALERGICZNY ŻEL POD PRYSZNICŚrednia cena: 8,99 zł / 250ml produkt pełnowymiarowy.
Przez niecały miesiąc zużyłam 90% opakowania. Wydajność oceniam na średnią, standardową. Żel ma ładny zapach i dobrze się pieni. Zawiera SLS, który może wysuszać skórę. U mnie nie wywołał żadnego swędzenia. Zgadzam się ze stwierdzeniem producenta, że nie podrażnia skóry. Żel jest ok. Nie zaskoczył mnie ani pozytywnie ani negatywnie. Robi to co ma robić i u mnie się sprawdził. Czy do niego wrócę?Raczej nie bo jeśli mam możliwość wyboru to szukam produktów bez SLS. To samo dotyczy szamponu.
TIMOTEI SZAMPON ZACHWYCAJĄCE WZMOCNIENIE, Średnia cena: 8,99 zł / 250ml produkt pełnowymiarowy.
Szampon pozytywnie mnie zaskoczył. Przypomina troszkę szampon z odżywką. Dobrze się pieni, pięknie pachnie i nie plącze włosów. A moje są bardzo długie i zniszczone więc to podatne na plątanie. Zawiera SLS jednak nie podrażnia mojego skalpu i nie wysusza. Może dlatego, że nie używałam go do każdego mycia włosów a do co drugiego. Na zmianę z delikatnym szamponem dla dzieci.  Szampon przeznaczony jest do włosów suchych i zniszczonych, ma pomagać w ich regeneracji i powodować, że będą gładkie i lśniące. W taki efekt nie wierzyłam jednak muszę przyznać, że coś w tym jest. Po umyciu włosów samym szamponem są gładkie i rozczesuję je bez problemu. Jestem z niego zadowolona i nie oddam mamie czy siostrze jak początkowo zakładałam. Pachnie wyjątkowo przyjemnie a zapach utrzymuje się na włosach prze jakiś czas. Czy do niego wrócę? Nie bo wolę produkty delikatniejsze, bez SLS. 
LABRAYONLABORATOIRES ARGILO THÉRAPIE BALSAM Z PORTUGALSKIEJ ZIELONEJ GLINKI,  Średnia cena: 18,00 zł / 100ml  produkt pełnowymiarowy.
Balsam do włosów z glinką to dla mnie nowość. Do tej pory nie miałam żadnego podobnego kosmetyku. Pachnie jak glinka do twarz, konsystencję też ma podobną ale bardziej rzadką od gotowych w formie pasty. Moje włosy sięgają pasa.Przyzwyczaiłam je do dużych ilości masek/ odżywek. Z tego powodu ten kosmetyk  okazał się u mnie bardzo niewydajny.Wystarczył tylko na 4 aplikacje, do tego dość oszczędne. Właściwie nie wiem co o niej napisać. Choć to jest produkt pełnowymiarowy mam wrażenie , że poznałam go zbyt słabo. Zauważyłam, że po użyciu tej maski zmieniła się nieco tekstura włosów, stały się grubsze. Pewnie przy dalszej pielęgnacji efekty byłyby jeszcze lepiej widoczne. Cieszę się, że poznałam ten balsam. Nie wrócę do niego ze względu na małą wydajność. 
W tym miesiącu bilans kosmetyczny wychodzi wyrównany. Powoła produktów z tego boxu to dla mnie prawdziwe hity a ta, o której dziś piszę to kosmetyki neutralne, do których nie planuję wracać. Mimo wszystko uważam, że warto było zamówić ShinyBox 'Słodki Marzec'. Jestem ciekawa co wy myślicie o tym boxie i który z produktów stał się Waszym ulubieńcem. O moich będą następne minirecenzje. Miłego weekendu. 

Całonocny Olejek Odżywczy, Floslek

O serii SKIN CARE EXPERT Floslek wspominałam Wam nie dawno recenzując całonocną maskę do twarzy. Dziś chcę się z Wami podzielić spostrzeżeniami na temat kolejnego produktu na noc z tej serii, który aktualnie używam na zmianę z maską a jest nim olejek odżywczy. Zapraszam do czytania.


Jego formuła została oparta na kompozycji odmładzających składników aktywnych.  Intensywnie nawilża, wygładza i odżywia skórę.Zawiera 11 olejów bogatych w witaminy A, B1, B2, C, D, E i K wspomaga odnowę komórkową,odmładzając skórę  podczas snu, kiedy zachodzą w niej procesy regeneracyjne i naprawcze. Po przebudzeniu oznaki zmęczenia są zredukowane, skóra jest odżywiona i pełna blasku.
Odżywczy olejekmieści się w buteleczce z ciemnego szkła, charakterystycznej dla serum. Ma pojemność 30 ml. Aplikatorem jest wygodna pipeta, którą nabieram taką ilość jakiej potrzebuję. Zazwyczaj kilka kropelek.Olejek ma delikatny i przyjemny zapach. Trochę podobny do maski. Jest bardzo słabo wyczuwalny. Ma konsystencję płynną, nietłustą. Można go śmiało nazwać suchym olejkiem. Na twarzy zostawia jednak połysk. Polecany jest do stosowania po 30-stce.Ja nie kieruję się sugestiami wiekowymi. Mam prawie 29 lat a nie miałabym nic przeciwko stosowaniu kremów 40 czy 50+ jeśli zrobiłyby dobrze mojej skórze. 
Od razu po nałożeniu olejku mam wrażenie, że moja skóra stała się jak jedwab. Idealnie gładka, przyjemna w dotyku. Ciężko to opisać ale pewnie wiecie o co chodzi. To charakterystyczny efekt dla niektórych olejków do twarzy. Ja go uwielbiam. Kwestia wchłaniania zależy od ilości jaką nałożymy. Czasami najpierw aplikuję odrobinę a gdy widzę, że kosmetyk się wchłonął po jakimś czasie przed pójściem spać dodaję kolejną porcję aby skóra miała więcej składników odżywczych. Olejek zostawia na buzi lekki błysk ale to normalne przy takiej formie produktu. Kwestia zapychania skóry jest bardzo indywidualna. Ja używam go ok. 3 razy w tygodniu od ponad dwóch miesięcy, na zmianę z maseczką z tej serii i nic mi nowego nie wyskoczyło. 
Oglądając swoje zdjęcia z przeszłości widzę sporą różnicę. Wyglądam przede wszystkim dojrzalej co jest oczywiście normalną sprawą. Jednak w tym roku zaobserwowałam pierwsze zmarszczki w okolicy oczu. To sprawiło, że kompleksowo wprowadziłam pielęgnację przeciwzmarszczkową. Czasu nie zatrzymamy ale możemy spowolnić jego wpływ na nasz wygląd i zatrzymać młodość na dłużej. Kremy nawilżające to już dla mnie zbyt mało. Moje ciało i skóra inaczej reagują na nieprzespaną noc niż 10 lat temu. Kiedyś wystarczyły mi 3 godziny snu i funkcjonowałam normalnie. Teraz 7 to trochę mało. Cieszę się, że Floslek wprowadził linię, która  intensywnie pielęgnuje skórę podczas snu, kiedy zachodzą w niej procesy naprawcze i regenerujące. Stosując to serum oraz zamiennie maseczkę a  po przebudzeniu, rano moja skóra jest mięsista, gładka i wypoczęta. Widzę i czuję poprawę jej jędrności oraz dobry stopień nawilżenia. Jestem bardzo zadowolona z działania tej serii. Na efekty trzeba zawsze poczekać ale warto. 
Bardzo odpowiada mi działanie kosmetyków nie tylko z serii SKIN CARE EXPERT. Większość produktów Floslek sprawdza się u mnie rewelacyjnie. Nie mam na co narzekać. Widzę ich pozytywne działanie i cieszę się z łatwej dostępności i niskich cen. Mam już w zanadrzu nowości z serii DermoExpert Odmładzającypeeling kwasowy na noc oraz jako oraz jako uzupełnienie kuracji Fotoprotektor krem na dzień SPF 30.Na pewno powiem Wam za kilka tygodni jak się u mnie sprawdzają, tymczasem polecamnocny olejek  odżywczy

ShinyBox 'Słodki Marzec'- minirecenzje cz. 2

Marcowy Shinybox przypadł mi do gustu. Znalazły się w nim kosmetyki dla mnie nowe, nieznane wcześniej marki ale i sprawdzone, popularne w drogeriach. Dziś opowiem Wam o moich ulubieńcach z zestawu Słodki Marzec. Jest czym się zachwycać. Zapraszam.


PERFUMERIA NENESS ZAPACH INSPIROWANY LA VIE EST BELLE, Średnia cena: 12,00 zł / 22ml, produkt pełnowymiarowy.
Ten zapach miałam już okazję poznać wcześniej i kilka tygodni temu zrecenzowałam go na blogu. Flakonik podaruję siostrze bo jej podoba się równie mocno jak mnie. A ja mam już swój, do tego w większej pojemności bo 33ml. Cieszę się, że znalazł się w boxie. Wiem, że wielu z Was bardzo się podoba. Jest słodko- kwiatowy, romantyczny i wiosenny. A pojemność sprawia, że zawsze możemy mieć go w torebce. Trwałość oceniam bardzo dobrze. Zapach utrzymuje się na skórze ok. 4 godzin. Co jest dobrym osiągnięciem przy tak niskiej cenie perfum.  Zawarte w nim nuty to czarna porzeczka, gruszka, irys, kwiat pomarańczy, jaśmin, bób Tonka, pralinki, paczula, wanilia. To zamiennik, który warto poznać.
GLOV HYDRO DEMAQUILLAGE QUICK TREAT Średnia cena: 14,00 zł / szt. 
RękawiczkaGlov to mój ulubieniec nr 1. Nie spodziewałam się, że demakijaż bez żadnego środka rozpuszczającego kolorówkę jest w ogóle możliwe, a tu taka niespodzianka. Używam rękawiczki zgodnie z zaleceniem producenta. Wystarczy ją namoczyć w ciepłej wodzie. Przykładam do oczu, nie trę. Po chwili cały tusz oraz cienie z powiek przenoszą się na materiał rękawiczki. Glov jest doskonałym rozwiązaniem przy bardzo wrażliwych oczach takich jak moje. Jeszcze nie miałam bardziej delikatnego produktu. Rękawiczka doczyszcza się bez problemu. Ja od razu po użyciu dokładnie myję ją naturalnym mydłem. Po wysuszeniu wygląda jak mowa. Nie używam jej do całej twarzy a jedynie do oczu, z racji jej proporcji. Według producenta powinna wystarczyć na ok. 3 miesiące. Po tym czasie należy wymienić ją na nową. Wydaje mi się, że to najlepszy i najtańszy produkt do demakijażu z jakim się spotkałam. Materiał rękawiczki przypomina mikrofibrę, jest bardzo mięciutki. Gorąco polecam.
BIOOLEO SYSTEMROLL-ON OLEJ 100%, Średnia cena: 56,00 zł / 15ml  Produkt pełnowymiarowy.
Kocham pielęgnację skóry olejami. Uwielbiam nakładać je na noc, na twarz. Zawsze rano widzę, że jest doskonale nawilżona i odżywiona. A po dłuższym czasie stosowania bardziej jędrna. Oleje Biooleo w tym boxie przypadały losowo. Ja miałam nadzieję, że wypróbuję nieznany mi wcześniej olej marula jednak z arganowego też jestem zadowolona. Bardzo odpowiada mi forma aplikacji. To pierwszy olej jaki miałam w opakowaniu z roll-on’em. Metalowa kuleczka bardzo fajnie masuje twarz i poprawia jej krążenie. Moja skóra była nawet początkowo lekko zaczerwieniona, bo za mocno ją dociskałam. Ilość wydobywającego się olejku jest idealna. Nie kapie po twarzy,  dzięki temu jest oszczędnie. Olej można używać na całą twarz lub tylko okolice oczu. W ulotce jest informacja o jego dobrym działaniu w walce z cellulitem. Ja mam spore partie ciała nim objęte a olejek ma tylko 15 ml. więc postanowiłam wykorzystać go wyłącznie na twarz. Dobrze nawilża i odżywia. Niweluje wszystkie wcześniejsze suchości oraz podrażnienia. Zostawia na skórze lekki błysk. Potrzebuje kilku minut na wchłonięcie się i ma specyficzny zapach typowy dla kosmetyków arganowych. Jestem zadowolona z jego działania i cieszę się, że znalazł się w tym boxie. 
ShinyBox 'SłodkiMarzec’nie jest już niestety dostępny. Mnie najbardziej do gustu przypadła rękawiczka Glov. Zrewolucjonizowała mój demakijaż. Jestem pewna, że za 3 miesiące kupię kolejną. Warto ją wypróbować. Wkrótce kolejna odsłona najnowszego kwietniowego boxa czyli ShinyBox 'Spring xoxo! Pierwsza wysyłka już dziś! 

Herome Extra Strong, odżywka do paznokci

Jak wiecie mimo, że na blogu postów paznokciowych jest jak na lekarstwo kocham hybrydy. Jest to dla mnie idealny rodzaj manicure. Mimo, że zrobienie go wymaga w moim przypadku ok. 1 godziny, ten poświęcony czas się opłaca. Przez następne 2  tygodnie nie mam żadnych odprysków czy innych nieestetycznych problemów. W kwietniu postanowiłam zrobić sobie przerwę i pozwolić swoim paznokciom zregenerować się. Wybrałam kurację krótką i intensywną. Trwającą zaledwie 14 dni Herome Extra Strong. Dziś chcę Wam o niej opowiedzieć. 


W hairstore.pl pojawiło się bardzo wiele produktów kultowej marki Herome. Ja zdecydowałam się na trzy. Ten post jest jednak poświęcony tylko odżywce do paznokci Extra Strong. O reszcie poczytacie tu innym razem. Myślę, że za ok. 2-3 tygodnie. Próbowałam już wielu odżywek tańszych i droższych, zaczynając od Eveline 8 w 1 po Nailteki przez odżywki Sally Hansen. Wszystkie dawały jakiś efekt ale był on minimalny i krótkotrwały.
Z natury moje paznokcie są bardzo cienkie i łamliwe. Elastyczne, mięciutkie. Zapuszczenie ich jest prawie niemożliwe, chyba że przy użyciu hybrydy, która je utwardza. 
Kuracja Herome Extra Strong ma za zadanie  wyleczyć i wzmocnić słabe, szybko pękające i rozdwajające się paznokcie.A efekt ma być widoczny już po 14 dniach . Opakowanie to papierowy kartonik z instrukcjom w języku polskim. W środku dodano także grubą ulotkę. Odżywka mieści się  w szklanej, typowej dla lakierów buteleczce. Jest przezroczysta a produkt jest zabarwiony na biało. Pojemność to aż 10 ml. Spiczasta nakładka na nakrętkę odkręca się. Może służyć do odsuwania skórek. Preparat ma delikatny, chemiczny zapach, który nie jest duszący. Podczas nakładania go na paznokcie prawie nic nie czuć. Pędzelek jest długi i ścięty na skos. Baardzo wygodny, wręcz idealny przy malowaniu małych paznokci.Życzyłabym sobie aby każdy lakier była w taki wyposażony. Gęstość jest średnia. Jest to produkt bardzo wydajny. Należy go zużyć w ciągu roku od otwarcia. Odżywka dobrze się rozprowadza i bardzo szybko wysycha. Na paznokciach zostaje delikatny połysk. Wyglądają od razu zdrowiej.
Odżywkę należy nakładać na oczyszczone paznokcie raz dziennie przez 3 dni. Następnie zmyć wszystkie warstwy i zacząć od początku, kontynuować przez 14 dni.Po zakończeniu kuracji można korzystać z utwardzacza jako podkład pod lakier do paznokci lub do ich ochrony, lecz nie częściej niż raz lub dwa razy w tygodniu. Nie zaleca się przeprowadzania kuracji częściej niż dwa razy w roku. Z tego właśnie powodu nie tylko ja będę korzystała z odżywki. Pożyczę ją siostrze aby także wypróbowała tą kurację. Ona ma paznokcie twardsze i w lepszej kondycji od moich ale każdym przyda się wzmocnienie. Preparat zawiera dopuszczalną ustawowo ilość formaldehydu. W trakcie używania może występować lekka bolesność paznokcia.  Mnie absolutnie nic nie bolało. Akurat na ten składnik nie jestem wrażliwa. Nie czułam także nic podczas używania odżywki Eveline 8 w 1.
A teraz o efektach. Jak już wspomniałam pierwszego dnia paznokcie od razu po aplikacji nabrały ładnego, zdrowego blasku i stały się minimalnie twardsze. Codziennie dokładnie je obserwowałam bo wiedziałam, że będę chciała napisać tego posta. Przy trzech warstwach, ostatniego dnia moje paznokcie przybierały nieco siną, nie za ładną barwę. Tak było za każdym razem. Gdy wszystko zmywałam płytka wyglądała dobrze, bez żadnych przebarwień. Już po trzech takich cyklach zauważyłam, że paznokcie nawet bez nałożonej odżywki stały się twardsze. Urosły szybciej niż normalnie. Nie rozdwajają się, nie zadzierają i nie są tak kruche. Mam nadzieję, że ten efekt utrzyma się jak najdłużej. 
Mimo, że producent zaleca przeprowadzanie tej kuracji nie częściej niż raz w roku myślę, że ja jednak zaryzykuję i będę do niej częściej wracać. Szkoda byłoby gdyby odżywka tak stałą i czekała kilka miesięcy. Pojemność w tym przypadku mogłaby być o połowę mniejsza. Nie wiem czy zdążę zużyć ten preparat zanim utraci swoje właściwości. Utwardzacz Herome Nail Hardener Extra Strong został wybrany przez redakcję magazynu InStyle i otrzymał wyróżnienie w plebiscycie Best Beauty Buys. Myślę, że warto go wypróbować jeśli macie tak słabe miękkie paznokcia jak ja.  Preparat znajdziecie na hairstore.pl za 39,90 zł. To cena promocyjna. Normalnie kosztuje 60 zł. 

ShinyBox 'Spring xoxo'

Koniec miesiąca to początek nowej edycji ShinyBoxa. Tym razem chcę Wam przedstawić zestaw kwietniowy, w którym jest bardzo wiele produktów. Hasło tej kampanii- spring xoxo, szczerze mówiąc nie wiele mi mówiło. Wiedziałam, że box będzie powiewem wiosny i myślę, że tak jest. Są w nim bardzo różnorodne produkty właściwie z każdej kategorii. Zaletą zestawu jest na pewno  ich ilość. 
Lambre, odżywka do paznokci- Natural Beauty,  produkt pełnowymiarowy. 17,90zł / 10ml. Nawilża, odżywia i dba o prawidłowy wzrost paznokci i ich zdrowy wygląd. W  pudełku wymiennie znajduje się odżywka odbudowująca bądź odżywka nawilżająca.
Podaruję ją siostrze ponieważ już wspomniałam na blogu i fb, że przechodzę kurację produktami do paznokci marki Herome.

Cosmepic, poczwórny cień do powiekprodukt pełnowymiarowy. 12,00zł / szt. Formuła bogata w naturalny jedwab i minerały, które zapewniają efekt idealnej gładkości. Witamina E zapewnia odpowiednią pielęgnację delikatnej skóry powiek. Cienie dostępne są w kasetkach zawierających wygodny aplikator. Mix kolorów.
SinyBox otrzymałam w piątek. Nie używałam jeszcze tych cieni. Według mnie pasują do wieczorowego makijażu. Ja preferuję odcienie brzoskwiniowe i beże. Ta paletka jest dla mnie nieco za ciemna.

Gesha, drink kolagenowy, upominek. 79,00 zł./ 10 szt. Zawiera hydrolizowany kolagen morski o nazwie „Peptan” z Francji . Kompleksowe badania kliniczne przeprowadzone w Japonii i Francji potwierdzają skuteczność hydrolizowanego kolagenu Peptan, który zapewnia młodszy i zdrowszy wygląd skóry.
Testowałam już cały zestaw kolagenowy tej marki. Smak ma znośny, nie jest to jednak coś co pije się z przyjemnością ale dla jego właściwości. Tak jak z lekami, nie muszą być pyszne byleby działały. 

One Ingredient, saszetka, 249,00 zł/ 50 ml. jedyny dostępny na rynku naturalny krem do twarzy zawierający aż 95% niezwykle cennych składników aktywnych, w tym 80 % śluzu ślimaka jako premium. Skoncentrowana formuła wyjątkowo szybko i kompleksowo niweluje niedoskonałości cery. 
Pilomax, odżywka wet express, włosy grube i normalne,produkt pełnowymiarowy. 20,50zł / 200ml. Kosmetyk przeznaczony do włosów zniszczonych, sztywnych, grubych i normalnych. Odżywia oraz kondycjonuje włosy i skórę głowy. Wygładza włosy i nadaje im połysk. Chroni przed uszkodzeniami i rozdwajaniem.
Z opisu wynika że ta odżywka powinna idealnie sprawdzić się przy moich włosach. Mam nadzieję, że tak będzie. W tym tygodniu zacznę jej używać. Na pewno w minirecenzjach przeczytacie jeszcze o niej.

Cztery Pory Roku, skoncentrowane serum do rąk i paznokci, produkt pełnowymiarowy. 8,59zł / 50ml Wysoka koncentracja składników aktywnych, skutecznie opóźnia proces starzenia się skóry dłoni. To przede wszystkim zasługa zawartego w nim koenzymy Q10, który pobudza wzrost oraz regenerację komórek, spowalnia proces ich starzenia i obumierania.
Miałam już inną wersję tego serum. Tamta konsystencja była wazelinowa a ta jest kremowa. Uwielbiam kosmetyki do dłoni więc bardzo się cieszę że ten produkt znalazł się w zestawie.

Vaseline, balsam do ust z olejkiem różanym i migdałowym, produkt pełnowymiarowy. 9,99 zł./ 20g.Zapewnia miękkość i zdrowy wygląd ust. Przywraca wargą ich naturalny koloryt oraz świetnie sprawdza się w roli delikatnego błyszczyka.
Po trzech dniach używania już wiem, że bardzo polubię się z tym balsamem. Wcześniej myślała, że to zwykła barwiona wazelina jednak to bardziej odżywcze, pachnące i nadające wargą delikatny połysk ,masełko.

Ideepharm, kremowy opatrunek do stóp , mini produkt. 11,90 zł/100 ml. Doskonale odżywia, wspomaga regenerację i odnowę skóry oraz jej naturalną odporność na uszkodzenia. Skóra stóp odzyskuje elastyczność, gładkość i zdrowy wygląd.
Ma bardzo fajną, bogatą konsystencję, która bardzo szybko się wchłania i pozostawia stopy suche ale nawilżone. Myślę, że ten kosmetyk spodoba się nie tylko mnie. 

Uroda, kuracja regenerująca,biokompleks do twarzy i szyi. produkt pełnowymiarowy 21,99 zł/ 10 ml. Regenerujący olejek Oil Repair Uroda Professional to połączenie odżywczego Olejku Avocado z głęboko odbudowującym Olejkiem Marula i silnie nawilżającym Olejkiem Arganowym, zwanym „eliksirem młodości”. Przeznaczony do skóry przesuszonej, wrażliwej,  szorstkiej w dotyku, z pierwszymi oznakami spadku jędrności.
Ten olejek będzie musiał odczekać swoje bo jeszcze nie zużyłam, innej wersji, która znalazła się w INSPIRED BY JoannaKrupa. Box Aśki nadal jest dostępny. Polecam! 
Na pewno wielu produktom z tego zestawu dam szansę aby podzielić się z Wami minirecenzjami. Najbardziej cieszę się z balsamu do ust Vaseline oraz  odżywki do włosów Pilomax. Moje są właśnie zniszczone i grube. Miałam już inny wariant tego serum z Czterech Pór Roku i byłam zadowolona, myślę, że z tym będzie podobnie. Cienie Cosmepick są ok, coś z nimi pokombinuję ale żałuję, że taka paleta kolorów mi przypadła. Widziała, że dziewczyny dostawały piękne matowe brzoskwinie i brązy. Moje cienie mają sporo brokatu. W tym miesiącu ShinyBox zmienił doręczyciela paczek. Od kwietnia jest nim Pocztex. Mnie to akurat bardzo odpowiada. Z poczty zawsze jestem zadowolona a z kurierami różnie bywa. Co myślicie o tym zestawie? 

Cotton Fresh-Hurtowni Świec Light

Miłością do świec zaraziłam wszystkich w swoim otoczeniu. Od rodziców, po siostrę i Łukasza. To nie było trudne bo kto nie lubi otaczać się ładnymi zapachami i dekoracyjnymi słojami? Ja je uwielbiam. Dziś chciałam przedstawić Wam mojego ulubieńca wśród wszystkich produktów zapachowych Hurtowni Świec Light, które miałam okazję poznać.  Zapraszam. 


Cotton Fresh to mój faworyt. Dość intensywny i wyraźny, zdecydowany.  Od razu bił od niego zapach kwiatów. Moje ulubione nuty wraz z czymś czystym i pudrowymale jednocześnie nieco świeżym.Sporo czasu zajęło mi połączenie tego co czuję z konkretną rośliną ale teraz już to odkryłam . Jestem przekonana, że to jaśmin. Według mnie najpiękniejszy kwiat i zapach obok bzu. Czy kojarzy mi się ze świeżą bawełną? Może odrobinę z białą, czystą pościelą suszoną na zewnątrz przez wiosenny wiatr, który niesie ze sobą różne zapachy natury. Cotton Fresh  zaliczam do absolutnych ulubieńców i cudownych zapachów do domu. Wiem jednak, że nie każdy pokocha go tak jak ja, choć nie jest kontrowersyjny. W mojej pracy starczym panom kojarzył się z wiązanką pogrzebową, ale to właśnie przez ten jaśmin. Ja zupełnie nie mam takich skojarzeń. Dla mnie białe kwiaty to czystość, ślub i ewentualnie perfumy. 
Jak widzicie na zdjęciach po za dużą świecą w szkle dostałam w paczce od Pana Jacka jeszcze mniejszą oraz  duże podgrzewacze . Wszystkie są zrobione z tego samego wosku o zapachu świeżej bawełny. Różnią się tylko intensywnością zapachu. Im większa powierzchnia topienia się wosku tym lepiej wyczuwalny aromat. Produktów z tej linii zapachowej jest naprawdę bardzo wiele. Od RUSTIC, po woski zapachowe, świece w szkle, olejki, podgrzewacze okrągłe, gwiazdki, choinki, serduszka . Jest w czym wybierać. Trudno mi powiedzieć, która firma odpowiada mi najbardziej. Każda ma swoje zalety. Teraz odchodzę od wosków na rzecz świec. Tą dużą w szkle cieszyłam się niedługo ale zostały mi jeszcze mniejsze. Mojej przyjaciółce tak się spodobała, że postanowiła ją przygarnąć :) Z tego co widziałam na facebooku nie tylko nam zapach Cotton Fresh tak bardzo przypadł do gustu. Polecamy!

Femi, Citisime 24h

Femi poznałam na samym początku swojej blogerskiej przygody. Od razu zachwyciła mnie koncepcja, za którą nie idą tylko chwytliwe slogany a prawdziwy  styl życia i wewnętrzne przekonania. Świat Femi to kraina kreatywnych, świadomych kobiet, które chcą żyć zgodnie z naturą i przede wszystkim ze sobą.


Krem  Citisime 24h to nowość Laboratorium Femi. Nazywany jest odmładzającym. Na pewno nie cofnie czasu, nie zmieni nam metrykiale sprawi, że poczujemy się młodsze i piękniejsze. Takie było moje odczucie na początku testowania go i tak samo jest teraz . Za każdym razem gdy go nakładam robię wielkie oczy i myślę WOW. Naprawdę działa.Znam wiele bardzo dobrych, nawilżających kremów. Ten jednak pobił na głowę wszystkie mi znane. Nawilżenie jest prawdziwe, bardzo intensywne.Utrzymujące się cały czas na równie wysokim poziomie. Krem zmiękcza, spulchnia skórę twarzy. Jest przyjemna w dotyku. Zregenerowana i dotleniona. Dbam o swoją skórę, szczególnie twarzy. Nakładam na nią różne specyfiki, codziennie obserwuję. Krem  Citisime 24h daje widoczne efekty. Poziom nawilżenia mojej skóry wzrósł radykalnie.
Nakładam go dwa razy dziennie. Za każdym razem podobną ilość. Początkowo bałam się, że będzie zbyt bogaty na krem na dzień jednak myliłam się. To produkt, który dopasowuje się do naszych oczekiwań. Jest bardzo mocno skoncentrowany, więc wydajny. Nie trzeba go wiele aby zaspokoić potrzeby skóry twarzy oraz szyi. Początkowo zostawia biały ślad, jakby smugi przy aplikacji. Po kilkunastu sekundach gdy kontynuuję  rozprowadzanie, skóra ładnie go absorbuje. Po max 2 minutach, codziennie rano, nakładam na niego krem bb. Idealnie współpracują. Żaden kosmetyk nie roluje się. Wszystko ładnie się stapia i buduje spójną całość. Moja twarz nie błyszczy się. Rzadko utrwalam makijaż pudrem. Gdy Citisime 24h aplikuję wieczorem, bez pośpiechu dotykam swojej twarzy. Nawet po kilku godzinach, tuż przed pójściem spać czuć, że skóra jest doskonale nawilżona. Bez żadnego ściągnięcia. Miękka i przyjemna w dotyku. ZadbanaZa każdym razem po intensywnym, ostrym peeling moja twarz jest lekko zaczerwieniona. Gdy nakładam na nią krem Citisime 24h  czuję lekkie mrowienie, które przechodzi samoistnie po kilkunastu sekundach.  Skóra szybko traci rumień i jest ukojona.
Krem nie jest tłusty ale jest bardzo odżywczy, nawilżający i regenerujący. To tak zwany ciężki kaliber, który polecam osobą ze skórą suchą wrażliwą, starzejącą się. Można go nazwać maską. Jeśli nie potrzebujecie tak intensywnej pielęgnacji na co dzień, może być stosowany np. trzy razy w tygodniu dla utrzymania skóry w dobrej kondycji. Przyznam, że ja nie umiałabym go sobie dozować, szczędzić. Dlatego używam go codziennie z wielką przyjemnością.
Kwestą, którą nie każdy będzie w stanie zaakceptować jest cena Kremu Citisime 24h. Wynosi ona 190 zł. Jest podyktowana wysoką jakością, skuteczną recepturą, wieloma składnikami aktywnymi i realnym działaniem. Jeśli Was stać to szczerze polecam.
Krem mieści się w opakowaniu kartonowym widocznym na zdjęciach. Dołączono do niego ulotkę. Słoiczek wykonany jest ze szkła. Kwiatowy nadruk na plastikowej nakrętce nawiązuje do natury. Pojemność to standardowe 50 ml. Pachnie lekko i ziołowo. Jest to zapach przyjemny, luksusowy ale nie chemiczny. Bo w kosmetyków Femi nie ma chemii. Konsystencja jest lekka i gładka, a jednocześnie bogata. Jak już wspomniałam wklepuję go „na dwa razy” . Taka jest akurat moja metoda, która u mnie świetnie się sprawdza. 
Z produktów Feminie sposób być niezadowolonym. Działają fantastycznie od pierwszego użycia. Kolejnym kosmetykiem z serii Citisime 24h, który niebawem zrecenzuję jest krem pod oczy. Jestem nim równie mocno zachwycona. Serdecznie polecam.

Moje nowości, wiosenne zakupy

Witajcie, Ostatnio (marzec/ kwiecień) poczyniłam sporo zakupów kosmetycznych. Chciałam się nimi pochwalić oraz poradzić Was w kwestii keratynowego prostowania włosów. Stąd ten post. Rzadko zdarza się tak, że w krótkim okresie czasu sporo mi przybywa i zarazem ubywa z portfela. Zapraszam do czytania. 


Alfaparf Lisse Design- dwa zestawy produktów do keratynowego prostowania włosów kosztowały mnie ok. 180 zł z przesyłką. Nie jest to mało ale też nie jest to  duża kwota bo robiąc prostowanie w salonie fryzjerskim wydałabym jej kilkakrotność. Po za tym pracuję w takim trybie, że niczego nie mogę zaplanować i umówić wizyty. Pomoc przy prostowaniu obiecała mi kuzynka. Puki co nie możemy się zgrać. Na pewno w pierwszym terminie gdy obie będziemy miały wolne zabierzemy się do pracy. Moje włosy sięgają pasa. Kupiłam dwa opakowania bo chciałam mieć pewność, że w trakcie zabiegu nie zabraknie mi preparatu.  Zdecydowałam się na prostowanie Alfaparf Lisse Design ponieważ znalazłam dużo informacji o tym preparacie na blogach oraz zdjęcia przed i po, które mnie przekonały.
Teraz myślę, że następnym razem z czystej ciekawości wypróbuję zabieg Phyto SpecificPhytorelaxer. Jest dostępny na iperfumyw dwóch wersjach. Do włosów cienkich oraz do grubych i normalnych. Jest to produkt popularny wśród Afroamerykanek. Filmiki z nim w roli głównej na You Tube robią wrażenie. Jeden zestaw kosztuje 110- 130 zł.
Byłabym Wam bardzo wdzięczna jeśli napiszecie coś z własnego doświadczenia o keratynowym prostowaniu. Czekam na Wasze rady.
Złożyłam spore zamówienie kosmetyczno/ zapachowe na iperfumy. L'Oréal Paris Casting Creme Gloss to farba do włosów, której używam od ponad roku, a może i dwóch. Mój odcień to 1010 Light Iced Blonde . Zimny jest nie tylko z nazwy i to mi bardzo odpowiada. Ładnie pokrywa odrost i nie niszczy włosów.  
Silcatil Foot Care to skarpetki złuszczające zapewniające wygładzenie i nawilżenie stóp. Nie działają od razu. Złuszczanie trwa kilkanaście dni. Warto się przemęczyć aby później całe lato cieszyć się idealnie wypielęgnowanymi stopami bez grama zrogowaciałej skóry.
Skończyły mi się wszystkie nawilżające produkty do ust w sztyfcie, po takie sięgam w pracy. Zamówiłam aż trzy wersje zapachowe Carmex Ultra Smooth- waniliową, limonkową i o zapachu granatu. Każda z nich kosztowała 7 zł. Były akurat w promocji. Planuję zrobić ich porównanie na blogu. Teraz zdradzę, że wszystkie są świetne.
Zniknęło mi podręczne torebkowe lusterko więc zamówiłam nowe. Jedna część jest tradycyjna, a druga powiększająca. Zdecydowałam się na Diva & Nice Cosmetics Accessories ponieważ ta marka była akurat objęta promocją i miała duży wybór różnych wzorów.  Po przybyciu paczki moje stare lusterko oczywiście znalazło się :) To się nazywa złośliwość rzeczy martwych :)
Absolutnie uwielbiam świece typu tealight od Kringle Candle. Tym razem w koszyku wylądowały aż trzy zapachy: Hot Chocolate, Baker's Vanilla, Cinnamon Bark. Ułożyłam je tu od najbardziej lubianego przeze mnie. Na pewno zrecenzuję je na blogu. Mam przygotowany wpis, o tych tealight’ach które kupiłam wcześniej więc pewnie nie długo się ukarze. Na iperfumy pojawiły się odświeżacze do samochodu więc postanowiłam je wypróbować. Zdecydowałam się na zapach neutralny, który odpowiada zarówno mnie jak i Łukaszowi Yankee Candle Turquoise Sky. W dużych samochodach aromat czuć dopiero gdy użyjemy dwóch sticków. W perfumerii dostępne są też tradycyjne choinki a raczej wiszące słoiczki Yankee Candle, jednak ich cena- 24- 29 zł.jest trochę wysoka jak na jednorazową zawieszkę.
O zamówieniu suplementów pisałam już kilka razy na fb. Na początku chciałam tylko dong quai (Dzięgiel chiński, korzeń w kapsułkach) jednak przeglądając ofertę sklepu dorzuciłam jeszcze kilka innych produktów.Dzięki przyjmowaniu witamin i minerałów już od ok. 2 lat nie choruję. Dong quai stabilizuje gospodarkę hormonalną kobiet. Po odstawieniu tabletek antykoncepcyjnych mój okres pojawia się co kilka miesięcy. Mam nadzieję, że w końcu pierwszy raz w życiu będzie regularny. 
Jestem ciekawa czy miałyście już coś z moich nowości oraz czy macie dla mnie jakieś rady odnośnie keratynowego prostowania? Znacie preparat Phyto SpecificPhytorelaxer?
Viewing all 1499 articles
Browse latest View live