Quantcast
Channel: Babski kącik
Viewing all 1499 articles
Browse latest View live

ShinyBox 4EVER, 3 x Tak

$
0
0
Czerwcowy ShinyBox 4EVER to to na co długo czekaliśmy. Prawdziwa wisienka na urodzinowym torcie. Bardzo spodobał mi się mój zestaw. Nie każdy kosmetyk zdążyłam przetestować, nie wszystkie zostawiłam sobie. Jednak oceniam go pozytywnie, zasłużył na 4+. Maskę PILOMAX oddałam siostrze bo tylko ona z mojej rodziny ma ciemne, farbowane włosy. Reszta zostaje ze mną. Dziś opowiem Wam o trzech produktach, które najbardziej mnie ucieszyły i sprawdziły u mnie.
NOBLE HEALTH SUPLEMENT DIETYŚrednia cena: 49,99 zł / op. DUO SPIRULIN
W boxie pojawił się w różnych wersjach i wywołał burzę! Mój też ma termin ważności do października ale co z tego? Suplementację zaczęłam od razu. W opakowaniu mieści się 90 kapsułek. Producent zaleca przyjmować 3-6 dziennie. Z tego prostego rachunku wynika , że skończy się po 1,5 max po 3 miesiącach. Więc jeszcze co najmniej miesiąc przed utratą terminu ważności. Nie widzę tu problemu. Jestem bardzo  zadowolona,że w pudełku urodowym znalazł się produkt, poprawiający zdrowie, odporność organizmu. Oczywiście jeszcze nie zaobserwowałam właściwie żadnych efektów przyjmowania spiruliny ale wierzę, że działa pozytywnie na mój organizm. 
STENDERS PEELING DO TWARZY Średnia cena: 79,00 zł / 75 ml  
To naprawdę fantastyczny peeling. Używając go czuć, że to wyższa półka, zahaczająca nawet o luksus. Pięknie ale jednocześnie delikatnie pachnie kwiatami. Pochodzi w różanej serii. Ma bardzo dużo drobinek jednak nie są ostre. Delikatnie złuszczają naskórek. Kremowa baza jest bardzo przyjemna, lubię ten peeling nakładać jak maseczkę a następnie podczas kąpieli delikatnie masować twarz. Po takim zabiegu jest zrelaksowana, gładka i lepiej wygląda. Sięgam po niego ok. 2 razy w tygodniu. Jest moim ulubieńcem.  Niestety peeling nie znalazł się we wszystkich boxach. To produkt dodatkowy dla osób, które wykupiły kilkumiesięczną subskrypcję. Wieść jednak niesie, że w każdym najnowszym  lipcowym zestawie Beach pleaseznajdzie się kosmetyk STENDERS . Już nie mogę się doczekać czym Shiny zaskoczą nas tym razem :) 
AMADERM Krem nawilżająco-regenerujący Średnia cena: 21,53 zł / 50 ml 
W ciągu niecałego miesiąca zdążyłam zużyć połowę tego kosmetyku. Nakładam go głównie wieczorem na dłonie ale nie sama. Łukasz wyjątkowo też zaczął sięgać po ten krem bo ostatnio wykonywał wiele prac w ogrodzie przez co jego dłonie nieprzyzwyczajone do łopaty trochę się wysuszyły. Zawiera mocznik. Szybko poprawia kondycję skóry, nawilża i regeneruje jak sama nazwa mówi. Jest bardzo dobry i skuteczny. Można używać go do różnych części ciała. My wybraliśmy dłonie. Ma konsystencję bogatą ale nie tłustą i szybko się wchłania. Inaczej Łukasz by go nie używał.  Ma trochę dziwny zapach ale nie jest on nieprzyjemny. Szybko się ulatnia. 
Urodzinowy box przypadł mi do gustu a najlepiej sprawdziły się u mnie opisane powyżej produkty. Jak zawsze z niecierpliwością czekam na box, który jest jeszcze zagadką. Już teraz jednak wiemy, że w edycji lipcowej w każdym zestawie Beach please znajdą się aż dwa produkty STENDERS więc mamy się z czego cieszyć i na co czekać. Zamierzacie go zamówić? 

Rozświetlający Suchy Olejek,

$
0
0
Rozświetlające suche olejki podbiły rynek już kilka lat temu. Na początku dostępne były tylko w perfumeriach, w astronomicznych cenach. Dziś mamy już znacznie większy wybór i przedział kwotowy. Miałam próbki wielu podobnych kosmetyków jednak rozświetlający suchy olejek arganowy dociała i włosów jest moim pierwszym tego typu kosmetykiem pełnowymiarowym. Dziś Wam o nim bliżej opowiem. Zapraszam


Olejek mieści się w plastikowej butelce o pojemności 125 ml. Został wyposażony w wygodny rozpylacz, który nie zatyka się podczas używania kosmetyku. Na bieżąco możemy śledzić zużycie przez półprzezroczyste opakowanie. Przed użyciem zawsze mocno potrząsam olejkiem aby mieć pewność, że nic nie osiadło na dnie. Nie jest to konieczny krok i producent o nim nie wspomina. Kosmetyk nie pachnie. Zazwyczaj mi to nie przeszkadza a nawet jest zaletą bo substancje zapachowe najczęściej uczulają. W tym przypadku byłoby cudownie gdyby olejek pachniał pinacoladą lub podobnym, iście wakacyjnym aromatem. Olejek jest płynny. To taka woda, w której pływa bardzo wiele brązowo- złotych drobinek. Nie jest do brokat. Brakuje mi pomysłu na opisanie tego. Na pewno jednak wiecie o co mi chodzi. Cena olejku to ok. 40 zł.Dostępny jest bardzo szeroko w internecie oraz w niektórych aptekach stacjonarnie. 

„Nawilżająca, delikatna formuła suchego olejku arganowego natychmiast się wchłania nie pozostawiając na skórze tłustej warstwy. Obecny w składzie olejek arganowy oraz witamina Enawilżają ciało pozostawiając je jedwabiście miękkie w dotyku. Olejek arganowy stosowany na wilgotne lub suche włosy pomoże wydobyć ich naturalne piękno i blask bez efektu obciążenia. Złote drobinki pięknie rozświetlą Twoje ciało i włosy.”
Mimo, że na dłoni wygląda jak farba to nie rozmazuje się. Nie tworzy zacieków. Nie ma też brokatu. Jest to olejek więc w pierwszej chwili wyczuwam tłustość jednak po chwili rozprowadza się do całkowitego matu. Nie wyróżnia się jakoś na mojej bladej skórze.Wygładza ją, daje poczucie jedwabistości a nawet bardzo lekkie nawilżenie. Nie bije ode mnie żaden blask. Całe te skoncentrowane złoto po rozprowadzeniu na moim ciele daje tylko lekką poświatę. Jednak efekt jaki uzyskuje moja opalona siostra  jest diametralnie różny. Olejek delikatnie wydobywa opaleniznę i podkreśla ją. Sprawia, że jest jeszcze bardziej brązowa i lśniąca. Nie zostawia na skórze żadnego filmu ani zapachu.
Chętnie stosuję go wieczorem na wilgotne włosy, a gdy wstaję rano dodaję jeszcze odrobinę. Jest to olejek więc ułatwia rozczesywanie i może zastąpić odżywkę b/s. Delikatnie rozprasza światło na włosach. Dodaje połysku moim blond, pewnie podobnie byłoby z ciemniejszymi włosami. Nie przetłuszcza ich, nie obciąża, choć to bardzo indywidualna sprawa. Jak wiecie moje są wysokoporowate więc olejki im niestraszne.
Nie jest to produkt bez, którego nie obędziemy się latem ale na pewno ma swoje zalety i warto go mieć w kosmetyczce. Na mojej skórze sprawdził się na 4- ale przy opaleniźnie zasługuje na wyższy stopień tj. 5-, Podobnie jest w przypadku włosów. Brakuje nam tu ładnego wakacyjnego zapachu ala pinacolada i efektu bez względu na stopień przybrązowienia. Jest to jednak interesujący produkt. Olejek Diagnosis najdziecie go w aptekach. 

Victoria Vynn, żelowe hybrydy

$
0
0
Od wiosny regenerowałam swoje paznokcie. Bardzo wzmocniły je produkty Herome. Teraz są twarde i zdrowe. Zrezygnowałam z hybryd na rzecz intensywnej pielęgnacji. Później wróciłam do zwykłych lakierów. Bardzo szybko okazało się, że są dla mnie wielkim rozczarowaniem. Nawet nie chodzi tu o trwałość a o bardzo powolne wysychanie. Zawsze gdy myślałam, że już wszystko ok. i dotykałam lakieru, odciskałam na nim swoje linie papilarne. W końcu podałam się i wróciłam do ukochanego rodzaju manicure czyli hybryd. Tym razem z nowej marki- Victoria Vynn


To co według mnie wyróżnia lakiery Victoria Vynn z serii GEL POLISH STYSTEM na tle innych hybryd , które do tej pory poznałam to:
- primer jako pierwszy i obowiązkowy krok po polerowaniu i odtłuszczeniu paznokci. Preparat bezkwasowy zwany w tym przypadku SALON GEL POLISH TAPE BOND aplikowany jest na płytkę. Po 30 sekundach gdy wyschnie można nakładać bazę utwardzalną w lampie. Jest to tzw. Grunt, który zwiększa przyczepność stylizacji z kolejnymi warstwami. Pojemność: 8 ml / .27 fl.oz cena ok. 35 zł.
Dla mnie jest to olbrzymia zaleta ponieważ mam paznokcie, które „odrzucają” bardzo szybko zwykłe lakiery z hybrydami jest znacznie lepiej jednak użycie primera daje mi 100 % pewność trwałego manicure. Użycie tego preparatu nie zajmuje więcej niż minuty na wszystkich paznokciach .  Jest niewidoczny i szybko wysycha.
- Lakiery z serii GELPOLISH STYSTEM mają jakby żelowe wykończenie. Po pierwszym użyciu gdy poznaję ich gęstość bardzo łatwo się z nimi pracuje. Właściwie każdy z tych trzech kolorów ma inną. 048broadway show to mój ulubieniec pod każdym względem. Ma cudowny kolor. To malinowy róż, w którym zatopione są iskrzące drobinki. Jest najbardziej kryjący. W jego przypadku wystarczy jedna warstwa. Drugą nałożyłam tylko dla formalności. Nie jest tak gęsty jak 055 silver cristal i nie tak rzadki jak 053 burgundy wine. Przy tym ostatnim dwie cienkie warstwy są konieczne .  
- manicure wykonywany produktami Victoria Vynn idzie bardzo szybko i sprawnie mimo, że składa się z wielu etapów. Nie mierzyłam sobie czasu jednak wydaje mi się, że nie trwało to długo. Utwardzenie każdej warstwy w mojej lampie zajęło 30 sekund.
- marka zamieściła w internecie bardzo pomocny jest filmik instruktażowy, który pokazuje prawidłowe wykonanie manicure hybrydowego GEL POLISH STYSTEM krok po kroku a następnie jak go usunąć. Obejrzałam go kilka razy zanim przystąpiłam do wykonywania hybryd aby mieć pewność, że niczego nie pomylę. Trwa kilka minut. 
- Victoria Vynnto marka profesjonalna używana w salonach kosmetycznych. Jakość lakierów jest bardzo wykona. Producent naprawdę podpisuje się pod tym co sprzedaje i zależy mu na satysfakcji klienta. Sama się o tym przekonałam.
W moim zestawie znalazł się primer bez kwasowy, baza, top, 3 kolory lakierów, które sobie wybrałam oraz klipsy pomagające usunąć hybrydy. Kiedyś zamówiłam sobie podobne z aliexpress. Te chińskie niestety są bardzo luźne, działają na innej zasadzie. Docisk/ sprężyna nie sprawdza się. Użyłam ich kilka razy i odstawiłam w kąt bo nie zdały egzaminu. Nail clipsVictoria Vynnsą fantastycznej jakości. Bardzo łatwo się je zakłada oraz zdejmuje. Nie krępują ruchów. Podczas oczekiwania aż lakier się rozpuści możemy robić co nam się podoba.  
Oczywiście wiem, że moje wykonanie hybryd nie jest idealne jednak zawsze bardzo się staram. Ręce mi drżą. Tym razem nie zalałam skórek a nie wykończyłam ładnie paznokcia u palca wskazującego. Następnym razem będzie lepiej. Podziwiam Was wszystkie, które macie talent do malowania, ronienia wzorków. Ja nawet nie próbuję zdobień bo wyszłaby karykatura. Nie ważne. Nowe hybrydy żelowe Victoria Vynnbardzo przypadły  mi do gustu. Moje paznokcie rosną w ślimaczym tempie więc pewnie ponoszę je ze 3 a może nawet 4 tygodnie. Co tydzień będę robiła Wam aktualizację na fb.  Pomalowałam je 15 lipca. Dziś wyglądają identycznie. Znacie tą markę? Lubicie hybrydy czy stawiacie na tradycyjny manicure? 

Vita Liberata, puder mineralny

$
0
0
Vita Liberata to jedna z 3 moich ulubionych marek. Wszystkie kosmetyki, które od niej miałam sprawdziły się lepiej niż mogłam przypuszczać. Było tak zarówno z produktami do ciała jak i do twarzy. Szczególnie polecam maseczkę nocną, która nie ma sobie równych. Daje stopniową, naturalną opaleniznę ale ma też rewelacyjne działanie nawilżające. Mimo, że nie jestem zakręcona na punkcie makijażu a moim największym hobby jest pielęgnacja to zapragnęłam przetestować samoopalający puder mineralny, który jest innowacją technologiczną na skalę światową.


Trystal3TM Mineralsłączy zalety lekko kryjącego pudru brązującego z natychmiastowym efektem i pudru mineralnego o nieskazitelnie naturalnym wykończeniu. Formuła zawiera mikrokryształki, które odbijają światło, jest matowa i nie zawiera olejków, dzięki czemu cera staje się natychmiastowo świeża, gładka i promienna. Nadaje się do każdego typu skóry. Daje efekt wypoczętej twarzy trwający aż do 5 dni. Dostępny w dwóch odcieniach – Sunkissed (jasny) i Bronze (średni), wraz z luksusowym pędzlem kabuki. Znajdziecie go w perfumeriach Sephora za 175 zł w cenie regularnej. 
Puder sprzedawany jest w zestawie z pędzlem kabuki. Dostępny jest w dwóch odcieniach. Mój to ten jaśniejszy tzn. sunkissed. Nadaje się przede wszystkim dla osób z bardzo bladą karnacją. Zaskoczyło mnie to że rzeczywiście jest brązujący ale jasny. Na twarzy daje taki efekt jak maseczka. Naturalny, złotawy i zdrowy. Nie wyróżnia się ale upiększa. Jest bezpieczny, nie robi plam. Łatwo się rozciera i można go nabudowywać gdy chcemy zrobić ostrzejszy kontur. Przypuszczam, że wersja ciemniejsza bronze też by się u mnie sprawdziła, mimo, że jestem blada. Jeśli Wasza skóra nie jest bardzo jasna, nie macie problemów z doborem odpowiedniego odcienia podkładu to polecam puder w wersji bronze. Kosmetyk jest bezzapachowy. Nie pyli i używanie go jest prawdziwą przyjemnością. 
Puder jest kosmetykiem o wielu właściwościach i realizuje różne zadania. Można stosować go do konturowania ale także na całą twarz, dekolt i ramiona. Pełna dowolność. Puder to sypki proszek, pyłek. Bardzo drobniutki, idealnie zmielony. Lepiej od mąki. Pędzel kabukidołączony do kosmetyku świetnie sprawdza się do nanoszenia go. Jest bardzo wygodny, miękki. Wykonany z doskonałej jakości włosia. Dobrze się nim pracuje, nawet gdy ktoś jest tak niedoświadczony jak ja.
Puder wchodząc w reakcję ze skórą odbija światło. Od razu daje efekt gładkiej, zdrowej i pełnej blasku skóry. Twarz wygląda na wypoczętą. Bardzo wyraźnie zmniejsza widoczność porów. Nakładam go najczęściej na krem do twarzy pomijając inną kolorówkę. Ma właściwości matujące, które widzę na mojej normalnej w stronę suchej skóry. Moja twarzy w ogóle się nie błyszczy.  Nie wiem jak będzie w przypadku tłustej. Puder zaprzyjaźnia się ze skórą.Upiększa ja pod każdym kątem. Nie podkreśla suchych skórek. Gdy pierwszy raz pojawiłam się w pracy pomalowana tym kosmetykiem po kilku dniach wolnego od razu usłyszałam wiele komplementów od płci przeciwnej. M.in., że pięknieję i opaliłam się :) Oczywiście nie tłumaczyłam Panom, co spowodowało u mnie taką zmianę. Teraz puder mineralny Vita Liberata używam codziennie na całą twarz. Więcej nakładam na kości policzkowe.
Nie jest to kosmetyk, z którym można przesadzić. A przynajmniej byłoby to bardzo trudne. Jednak polecam nakładać bardzo małe ilości i w razie potrzeby sięgać po kolejne porcje przy aplikacji na całą twarz. Po chwili buzia nabiera bardzo ładnego, naturalnego koloru, który w moim przypadku nie odcina się od reszty ciała. Jest naprawdę jasny a jednocześnie złotawy. Przy konturowaniu nanoszę od razu większą ilość i rozcieram pędzlem. Pudrem w tym kolorze wymodelujemy delikatnie twarz. Taki efekt będzie korzystny dla każdego typu urody. Aby był bardziej widoczny należy nanieść trochę więcej, kilka warstw.
Puder po za swoim oczywistym zadaniem jakim jest nadanie skórze bardziej opalonego wyrazu oraz konturu, daje o sobie znać także po zmyciu.  Opala. Jest to efekt bardzo subtelny. Tym bardziej, że conajmniej dwa razy w tygodniu stosuję maseczkę, która utrzymuje zdrowy koloryt mojej buzi. Ja prawie go nie zauważam.  Producent informuje, że efekt opalenizny utrzymuje się od 3- 7 dni. Nie mogę tego z pewną odpowiedzialnością potwierdzić.  Jednak przypuszczam, że właśnie tak jest.
Ilość kosmetyków Vita Liberata dostępnych na naszym polskim rynku w perfumerii Sephora stopniowo się powiększa. Obecnie niesamowitym zainteresowaniem cieszy się serum, które pojawiło się stosunkowo niedawno. Jeszcze go nie testowałam. Moimi hitami, które gorąco Wam polecam jest maseczka samoopalająca na nocoraz puder mineralny, którego głównie dotyczy dzisiejszy post. Jego koszt to ok 175 zł. w cenie regularnej. Z niecierpliwością czekam na mgiełkę peptydową oraz suchy olejek do opalania z faktorem spf 50. Zapraszam Was na fb Vita Liberata Polska.  Też jesteście fankami tej marki? 

Maska relaksująca White Tea NOREL

$
0
0
NOREL  to marka kosmetyczna, której tradycja sięga blisko 50 lat. To ona jako pierwsza w Polsce 15 lat temu wprowadziła na rynek produkty wyszczuplające do walki z cellulitem i rozstępami. Jej motto to: Natura jest źródłem piękna. Gdy w listopadowym ShinyBoxie Miss Autumn znalazłam kremrozjaśniająco- wygładzający z kwasem migdałowym szybko przystąpiłam do testów. A w minirecenzji rozpływałam się nad jego fantastycznym działaniem. Bardzo dobre pierwsze spotkanie z marką sprawiło, że zapragnęłam więcej. Dziś przychodzę do Was z recenzją maseczki relaksującej Anti-Agez białą herbatą.
Maska znajduje się w plastikowej tubceprzypominającej krem do rąk. Jest elastyczna. Stopień zużycia można wyczuć. Zawsze pod koniec rozcinam tubki i wykorzystuję kosmetyk w 100%. Teraz nie ma problemu z wydostaniem go z opakowania. Zamknięcie jest odkręcane. Uniemożliwia to niekontrolowane samoczynne otwarcie się kosmetyku np. w bagażu podczas podróży. Dzięki początkowemu zafoliowaniu mamy pewność, że nikt przed nami nie otwierał maseczki. Jej pojemność to 100 ml. a cena to 48 zł.Jest bardzo wydajna. Przy regularnym stosowaniu powinna wystarczyć co najmniej na pół roku.  Przyjemnie ale bardzo delikatnie pachnie. Przypomina mi kosmetyki używane w gabinetach Spa do wykonywania profesjonalnych zabiegów z kwasami. Zapach nie jest ostry ani chemiczny ale takie mam skojarzenia. Konsystencja jest gęste, zwarta ale i kremowa. Bardzo bogata. Maska nałożona na twarz cały czas się błyszczy. Używam jej nieco więcej niż standardowego kremu. 
Maska przeznaczona jest do pielęgnacji skór suchych, mieszanych i dojrzałych, skłonnych do zaczerwienień i wrażliwych na zmiany temperatur. Uważam, że każda skóra, która nie jest nastoletnia zalicza się do dojrzałej. Bo przecież mimo, że jestem młoda, mam 29 lat to moja skóra zaczyna się już starzeć. Producent zaleca aby stosować ją 1- 2 razy w tygodniu nakładając grubą warstwę na oczyszczoną skórę twarzy, szyi i dekoltu, na 20 min. po czym zmyć.
Ja oczywiście stosuję ją po swojemu. Nie nadużywam jej. Nakładam równomiernie ale nie jest to szczególnie gruba warstwa. Zazwyczaj taki zabieg funduję sobie podczas kąpieli gdy peelinguje i depiluję ciało, myję włosy i zostawiam na nich odżywkę. Zaliczam kilka pielęgnacyjnych rytuałów za jednym razem ale w czasie znacznie dłuższym niż 20 min. Gdy mam wolne i zajmuje się domowymi obowiązkami zostawiam ją na twarzy nawet na godzinę lub więcej całkiem niej zapominając. Błysk, który na początku jest bardzo widoczny i wręcz tłusty z czasem traci na sile a maska się wchłania.
Nie mam bardzo widocznych pojedynczych żyłek jednak moja skóra jest płytko unaczyniona i przez to zaczerwieniona. Ma skłonność do alergii i przesuszeń. Maska doskonale natłuszcza, nawilża oraz wygładza skórę. Podobno działa przeciwzapalnie, ja na twarzy nie mam żadnych czerwonych ognisk/ wyprysków ani innych stanów zapalnych więc nie mogę się do tego odnieść. Czuję jednak, że łagodzi podrażnienia. Nakładam ją również w bezpośredniej okolicy oczu- na powieki. Doskonale nawilża a nawet koi  i regeneruje skórę.
Zgadzam się z tym co pisze producent. Według mnie maska nadaje się przede wszystkim do cer suchych, dojrzałych i zmęczonych. Niekoniecznie dla tłustych i problematycznych z uwagi na baaardzo bogatą konsystencję i nadmierne natłuszczenie. Ja jestem z niej bardzo zadowolona. Moja skóra dzięki odpowiedniej pielęgnacji już dawno nie była przesuszona. Znajdziecie ją w sklepie firmowym sklep.norel.pl oraz stacjonarnie w perfumeriach Douglas za ok 48 zł. 

Dr. Hauschka, krem z przypołudnika

$
0
0
O marce Dr. Hauschka usłyszałam wiele lat temu przez przypadek oglądając jakiś urodowy filmik na YT. Będąc nastolatką do głowy mi nie przyszło, że kiedyś te niemieckie kosmetyki będą bardzo łatwo dostępne u nas , w Polsce a już na pewno nie , że sama będę ich używać. Jestem bardzo zadowolona, że na przestrzeni kilkunastu lat tak wiele się zmieniło. Dziś chcę przybliżyć tą markę oraz opowiedzieć o jednej z ich nowości. Zapraszam.


W 1935 roku, jeszcze przed wojną  dr Hauschkazałożył przedsiębiorstwo farmaceutyczne WALA, które do dziś produkuje leki oparte na substancjach naturalnych. Był wszechstronnie wykształcony. Studiował chemię, farmakologię, anatomię i psychiatrię To prekursor myślenia ekologicznego oraz zrównoważonego rozwoju W 1972 roku do zespołu firmy WALA  dołączyła Elisabeth Sigmund, która studiowała medycynę i kosmetologię we Wiedniu. Po 4 latach pracy powstałą linia kosmetyczna oparta na naturalnych składnikach i zawierających witalne ekstrakty roślinne. „Obecnie firma WALA zatrudnia ok. 900 pracowników i ma 2 podstawowe działy: Leki Wala i Kosmetyki Dr. Hauschka (w tym seria Dr. Hauschka Med), które eksportuje do 40 krajów świata.”
Skład: Water (Aqua), Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Mesembryanthemum Crystallinum Extract, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Alcohol, Glycerin, Arachis Hypogaea (Peanut) Oil, Cetearyl Alcohol, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Papaver Somniferum Seed Oil, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Lanolin, Lysolecithin, Hectorite, Manihot Utilissima (Tapioca) Starch, Mangifera Indica (Mango) Seed Butter, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Chondrus Crispus (Carrageenan) Extract, Cetearyl Glucoside, Xanthan Gum, Amyris Balsamifera Bark Oil, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract.
Krem do twarzy z przypołudnikaprzeznaczony jest do wyjątkowej pielęgnacji  skóry bardzo suchej, łuszczącej się, atopowej oraz ze skłonnością do swędzenia. Mogą go stosować nawet dzieci już od 1 roku życia. Wzmacnia samoregenerację skóry twarzy i przywraca jej naturalną harmonię. Tworzy ochronną barierę, wygładza oraz zapewnia odpowiednie nawilżenie. Nie pozostawia skóry natłuszczonej i błyszczącej.Nadaje się do codziennej pielęgnacji. Można nakładać więcej niż jedną warstwę kremu.  Łagodzi suchość skóry i  zapobiega uczuciu swędzenia pozostawia ją miłą dotyku. Zapewnia naturalną ochronę i doskonale sprawdza się jako baza pod makijaż.
Opakowanie kremu swoją stylistyką przypomina produkty apteczne. To plastikowa butelka z pompką o pojemność 40 ml. Bardzo lubię taką formę. Podobne opakowania spotyka się przede wszystkim w przypadku kremów pod oczy. Są niezwykle higieniczne. Kosmetyk jest wyciskany a nie wybierany palcami jak ze słoiczka. Kosmetyk jest dobrze opisany w języku polskim. Należy go zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Krem ma zapach, który ciężko opisać. Jest bliżej niesprecyzowany, przyjemny, kremowo- ziołowy. Bardzo słabo wyczuwalny. Nie jest to zasługa perfum a mieszanki wszystkich składników. Konsystencja jest zaskakująco lekka i nietłusta . Po przeczytaniu opisu spodziewałam się bardzo ciężkiego, tępego i mogącego obciążać skórę produktu jednak jest zupełnie odwrotnie. Krem do twarzy z przypołudnika jest intensywny w swoim działaniu ale lekki i nietłusty. Dobrze i szybko się wchłania. Ja nie czuję tej warstewki, o której wspomina producent. Może gdybym używa dwóch a nie jednej cienkiej warstwy byłoby inaczej. 
To co pisze o tym kremie producent jest prawdą. To bardzo dobry ochronny kosmetyk, który przywraca podrażnionej, suchej skórze odpowiedni poziom nawilżenia i koi ją. Moja jest naprawdę w bardzo dobrej kondycji. Bez przesuszeń i wyprysków. Regularnie stosowany działa leczniczo. Może być traktowany jako wieczorna maseczka dla wszystkich typów cery, nakładany grubszą warstwą. Nadaje się do stosowania o każdej porze roku. Nie jest tłusty i można nosić go pod makijażem nawet latem. Polecam go szczególnie podczas kuracji kwasami. Już nie długo, jesienią i zimą pewnie wiele z nas się na nią zdecyduje. 
Krem intensywnie regenerujący z przypołudnika znajdziecie w wielu aptekach oraz sklepach zielarsko –medycznych na terenie całego kraju. Kosmetyki Dr. Hauschkasą szeroko dostępne w sklepach internetowych, szczególnie polecam firmowy. Krem kosztuje ok 109 zł. Część z Was na pewno miałam styczność z kosmetykami Dr. Hauschka. Napiszcie, który produkt tej marki jest Waszym ulubionym. Co polecacie? 

ShinyBox Beach please

$
0
0
ShinyBox Beach please! to wakacyjny niezbędnik, którego nie może zabraknąć w Twojej torbie plażowej. „Właśnie tak zaczyna się opis najnowszego, lipcowego boxa. Jeszcze przed ujawnieniem jego zawartości wiedziałam, że nie każdy produkt w nim zawarty zostanie ze mną. Spodziewałam się kosmetyków do i po opalaniu, a swój urlop zaplanowałam na przełom października i listopada w Karpaczu. Więc nie przydałyby mi się teraz. Pozytywnym zaskoczeniem był brak takich produktów. Co więc znalazło się w zestawie? Zapraszam do czytania.  
Stenders, naturalna morskagąbka, gęsta.29 zł/ szt.Łagodnie oczyszcza skórę podczas kąpieli w wannie lub pod prysznicem. Gąbki morskie rosną tylko w bardzo czystej, nieskażonej wodzie morskiej. Po wyschnięciu jest twarda, ale staje się miękka i przyjemna dla skóry, gdy zetknie się z wodą. To dla mnie najmocniejszy punkt tego zestawu. Gąbka jest praktyczna i już zaczęłam jej używać.
STENDERS różanamusująca kula do kąpieli  Średnia cena: 15,00zł zł / 130gRęcznie wykonana kula do kąpieli wypełni łazienkę królewskim zapachem róży, który poruszy każde serce. Skórą zaopiekują się sól morska i olej z nasion winogron.Z tego produktu również jestem zadowolona. Mam dobreskojarzenia z marką. Uwielbiam wszelkie kąpielowe umilacze.
DOVE kremowa kostka myjąca  Średnia cena: 3,98zł zł / 100gKremowa kostka Dove składa się w 1⁄4 z kremu nawilżającego, dzięki czemu już podczas mycia pielęgnuje skórę, przywracając jej prawidłowy poziom nawilżenia. Idealnie usuwa zanieczyszczenia, jak i makijaż.Na pewno się nie zmarnuje. Wykorzystam tą kostkę do mycia dłoni. Lubię produkty Dove.
DELIA COSMETICS pomadkado ust satine lips  Średnia cena: 11,60zł zł / szt.Pomadka do ust o delikatnym, egzotycznym zapachu. Kolory idealne na każda okazję i nastrój. Nasycone kwasy tłuszczowe i fosfolipidy zapewniają ustom wielogodzinne nawilżenie i zabezpieczenie przed utratą wody. Mój odcień to 01. Na razie nie otwieram szminki. Uważam, że mam aż za dużo produktów do ust. Może oddam ją siostrze lub poleży i poczeka na swoją kolej.
GLISS KUR szampon ultimate color  Średnia cena: 15,00zł zł / 400ml  Mini wersja Skuteczna formuła ULTIMATE COLOR z regenerującym serum oraz filtrem UV regeneruje włosy oraz zamyka kolor w ich wnętrzu. Zapewnia optymalną ochronę przed blaknięciem i wypłukiwaniem się koloru – aż do 10 tygodni. Po ujawnieniu zawartości boxa byłam pewna, że szampon jest w wersji pełnowymiarowej więc mocno się zdziwiłam gdy zobaczyłam w pudełku takie maleństwo. Na pewno się przyda. Zatrzymam go na wyjazd. Na razie nie będę korzystać z tego szamponu. Uwielbiam produkty do włosów Gliss Kur, szkoda, że nie jest to normalna , duża wersja. 
PIERRE RENÉ tuszdo rzęs   Średnia cena: 21,00 zł zł / szt.Tusz do rzęs Lash Precision gwarantujący idealnie pogrubione i zalotnie podkręcone rzęsy. Precyzyjna szczoteczka wspaniale modeluje i rozdziela rzęsy. Ostatnio używam tuszy wodoodpornych więc ten powędruje do mojej siostry.  
NIVELAZIONE Krem do stópŚrednia cena: 4,00zł zł / 30ml Przynosi ulgę nawet najbardziej zniszczonym i przesuszonym stopom. Zawarty w kremie wosk pszczeli zapobiega pękaniu naskórka, likwiduje zgrubienia i wygładza szorstki naskórek stóp. Szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy.Przyda mi się, przystępuję do testów. 
BOMBAY BAZAAR SWATI naturalna henna  Średnia cena: 31,00zł zł / 150g Roślinna farba do włosów, nadająca piękny i lśniący kolor. Naturalne składniki oraz łatwa aplikacja. Wykonana wedle formuły ajurwedyjskiej. W zestawie znajduje się mix rodzajów.  Tu spotkał mnie największy zawód. Bardzo liczyłam, że trafi mi się farba w kolorze blond. Bardzo chciałam ją przetestować. Otóż mam czarną. Nie planuję zmiany odcienia włosów więc farbę oddam siostrze. 
REXONA  antyperspirantactive shield w kulce  Średnia cena: 12,00zł zł / 50ml  Antyperspirant w kulce z nowej linii Rexona Active Shield walczy ze źródłem nieprzyjemnego zapachu, jakim są bakterie, pozostawiając uczucie świeżości i pewności przez cały dzień.Lubię antyperspiranty Rexona, na pewno przyda mi się ta kulka choć preferuję sztyfty. 
Fantastycznie, że w tym zestawie znalazły się nie tylko kosmetyki ale także akcesoria tj. gąbka. Byłoby cudownie gdyby każdy box co miesiąc był urozmaicony jakimś przydatnym gadżetem lub suplementem urodnym. ShinyBox według mnie pod tym kątem podąża w bardzo dobrą stronę. Wartość pudełka jak zawsze przekracza jego koszt. Nie wiele kosmetyków mi się przyda więc pudełko oceniam na 4-.Liczę na poprawę w przyszłym miesiącu.  Co mi się najbardziej podoba? Produkty Stenders, na które wszystkie czekałyśmy, kostka Doveoraz kulka Rexona, choć sama wolę sztyfty. Co myślicie o tej edycji?

PrOVag specjalnie dla Polek

$
0
0
Kobiety z racji anatomicznej budowy znacznie częściej zmagają się z infekcjami układu moczowo –płciowego od mężczyzn. Sama kilka lat temu miałam problem z nawracającym zapaleniem pęcherza. Obecnie stosuję się do podstawowych zasad: dbam o higienę, nie siadam na zimnych kamieniach aby „nie złapać wilka” , ubieram się odpowiednio do pogody i dzięki temu jestem zdrowa. Dziś opowiem Wam o produktach ProVag, które mam i częściowo używam od ok. 3 tygodni więc stosunkowo krótko ale wyrobiłam już sobie zdanie. Zapraszam do czytania.


W mojej paczce od maki ProVag znalazły się aż 3 produkty. Zrecenzuję Wam jednak tylko jeden z nich. Pozostałem zostawiłam  „na czarną godzinę”. Teraz nic mi nie dolega. Jestem zdrowa, nie choruję na sprawy kobiece ani inne przypadłości wymagające brania leków a szczególnie antybiotyków.
PrOVag® kapsułki Kompozycja szczepów bakterii probiotycznych w nim zawartych została ustalona na podstawie   badań naukowców z Katedry Mikrobiologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego innowacyjność jest nie tylko konsekwencją tego, że podany doustnie wywiera korzystny wpływ na   biocenozę pochwy, ale również tego, że skład produktu w odróżnieniu od pozostałych produktów   dostępnych na rynku polskim został opracowany tak aby najbardziej odpowiadał populacji kobiet w   Polsce.prOVag® jest produkowany w postaci kapsułek doustnych. W opakowaniu znajduje się 10 lub 20 kapsułek. Cena 19- 32zł.
PrOVag żel® specjalistyczny wyrób medyczny w postaci żelu do zapobiegania i leczenia wspomagającego zakażeń okolic intymnych oraz łagodzenia skutków tych zakażeń. Zawiera cenne dla kobiety substancje wytwarzane naturalnie przez bakterie kwasu mlekowego  tzw. metabolity (m. in.: kwas mlekowy, bakteriocyny, aktywne kwasy organiczne). Pomaga utrzymać  fizjologiczne, kwaśne pH, zapewniając tym samym naturalną ochronę okolic intymnych przed rozwojem  niekorzystnej flory bakteryjnej. Działa przeciwgrzybiczo oraz przeciwbakteryjnie wobec drobnoustrojów  najczęściej wywołujących zakażenia intymne  Nagroda Złoty Otis 2012 w kategorii preparaty na schorzenia ginekologiczne. 30 g/ 17 zł.
PrOVag®  specjalistyczna emulsjado higieny intymnej dla kobiet i dzieci, pomaga zapobiegać problemom intymnym,, delikatnie myje i pielęgnuje, łagodzi podrażnienia, nawilża, przyspiesza regenerację, eliminuje nieprzyjemne zapachy. Wykazuje działanie hamujące rozwój niekorzystnych drobnoustrojów.  Zawiera naturalne składniki aktywne w postaci metabolitów bakterii z rodzaju Lactobacillus. Bakterie te są nieodłącznym składnikiem prawidłowej mikroflory pochwy i stanowią naturalną barierę ochronną okolic intymnych. Działają przeciwdrobnoustrojowo i pomagają zapobiegać rozwojowi niekorzystnych mikroorganizmów. 150 ml/ 9,99 zł.
Emulsja nie zawiera SLS, SLES, konserwantów, parabenów i mydła. Perfumy znalazły się na ostatnim miejscu w składzie. Dzięki temu kosmetyk ma bardzo delikatny, przyjemny i świeży zapach. Emulsja jest ultradelikatna, hipoalergiczna. Mogą stosować ją kobiety w ciąży, dzieci po pierwszym roku życia oraz osoby z AZS.  Jest przezroczysta, napowietrzona. W środku widoczne są mikro- bąbelki powietrza. Na zdjęciu prawie niewidoczna.  Ma wszystkie cechy żelu. Konsystencję rzadszą od wersji leczniczej. Dopiero w kontakcie z wodą tworzy prawdziwą, kremową, białą emulsję. Opakowanie to plastikowa butelka z pompką, która bardzo dobrze się sprawdza. Kosmetyk daje poczucie łagodnego oczyszczania i odświeżenia okolic intymnych. Nie wysusza ich. Zawiera wiele substancji łagodzących i nawilżających, oraz kwas mlekowy, który utrzymuje prawidłowe pH. Tym samym chroni przed namnażaniem się bakterii, które mogą wywołać infekcję. U mnie sprawdza się doskonale.
Emulsję PrOVag  polubił bardziej od stosowanych ostatnio kosmetyków do higieny intymnej i zamierzam do niej w przyszłości wrócić. Jest wydajna, ma dobry skład i świetną cenę. Jestem przekonana, że u Was też się sprawdzi. Znajdziecie ją w aptekach. 

Masło Shea i olejki, Orientana

$
0
0
Moja miłość do naturalnych maseł i olei to nie tajemnica. Tego typu pielęgnacja sprawdza się u mnie na każdym polu. Aktualnie nie ma zbyt dużo czasu na olejowanie włosów. Odeszło ono na drugi plan jednak  wieczorne balsamowanie nigdy nie było dla mnie problemem. Przeciwnie, nawet gdy jestem zmęczona dbanie o siebie, wmasowywanie w ciało różnych bogatych produktów sprawia mi przyjemność. Tym bardziej gdy po za działaniem nawilżającym bardzo przyjemnie pachną. Takie właśnie jest ujędrniające masło z linii jaśmin i zielona herbata Orientany.


Jest to kosmetyk w 100 % naturalny. Wzbogacony o masło kakaowe, mango i kokum oraz o oleje i ekstrakty roślinne o działaniu wygładzającym, odżywczym i nawilżającym. Doskonałe do suchej i podrażnionej skóry.  Naturalne olejki z jaśminu indyjskiego i zielonej herbaty wspomogą ujędrnić i ukoić suchą lub przesuszoną skórę oraz pozytywnie wpłyną na samopoczucie. Uroczy, dający energię aromat podnosi ilość hormonów szczęścia. Dzięki unikalnemu składowi masło wnika do głębokich warstw skóry, nie blokuje porów, a odpowiednie połączenie maseł i olejów roślinnych pomaga utrzymać dobre nawilżenie skóry, przywraca jej elastyczność i odpowiednią gładkość oraz blask. Dzięki zawartości olejków dobrze natłuszcza skórę.
Zamawiając masło, kosmetyk przychodzi zafoliowany. Mimo to wyraźnie czuć jego przyjemny zapach. Dużym zaskoczeniem dla mnie był fakt, że po za przezroczystą folią, o której wspomniałam wieczko zostało zabezpieczone folią aluminiową. Sama nie wiem ja ten cudny zapach się przez to wszystko przedostał.  Aromat jest bardzo silny. Rzadko zdarza się to przy kosmetykach naturalnych bo przecież nie ma tu dodatku perfum a jedynie ekstrakty, jaśminowy i z liści zielonej herbaty. Jaśmin z reguły jest bardzo ciężki. Mimo wszystko uwielbiam jego zapach oraz te piękne białe kwiatki na tyle, że w ogrodzie mamy aż dwa jego krzewy. Teraz już przekwitły niestety. Zielona herbata nadaje tej kompozycji świeżości. Mimo wszystko zapach jest przede wszystkim kwiatowy i bardzo silny. Znacznie mocniejszy od olejku trawa cytrynowa i imbir i bardziej w moim guście.  Gdy używam wieczorem tego masła pachnę nie tylko ja ale cały dom.
Opakowanie olejku to plastikowy słoik o wadze 100 g. Jest przezroczysty i bardzo prosty. Naklejka zawiera wszystkie informacje. Jak już wspomniałam został dobrze zabezpieczony przed wylaniem się czy uszkodzeniem w podróży. Choć bardzo rzadko się to zdarza. Na zdjęciach prawie tego nie widać ale w bazie olejkowej zatopione są małe drobinki/ mikrokuleczki  masła, które rozpuszczają się podczas masażu. Każda partia jest ubijana ręcznie i stopień granulacji może być różny w zależności od mocy ubijania.
Decydując się na ten kosmetyk musimy mieć świadomość, że jest to masło. Baaaardzo bogate, dość tłuste ale nie najbardziej tłuste jakie miałam. Używając go oszczędnie, dobrze rozprowadzając nie przesadzając z ilością możemy właściwie tego nie zauważyć. Owszem zostawia na skórze delikatny film zabezpieczający ale nie jest to nic uciążliwego. Mnie nie przeszkadza bo nie przykleja się do satynowej bielizny nocnej. Nie łapie nawet sierści moich zwierzaków. Moja skóra bardzo szybko zasysa takie produkty. Masło dobrze się wchłania jednak wymaga dobrego wmasowania, najlepiej zaczynając od dołu zgodnie z kierunkiem przepływu limfy. Ja tak zawsze robię, szczególnie gdy używam produktów z ujędrniającymi właściwościami. 
Właściwie o tym masełku powiedziałam prawie wszystko. Przejdźmy do ostatniej i najważniejszej kategorii oceny, do jego działania. Masło intensywnie i długotrwale nawilża skórę. Regeneruje, uelastycznia. Dzięki masażowi staje się nieco jędrniejsza. Używam go do całego ciała, kompleksowo jednak w bardzo małej ilości. Nie trzeba go wiele. Jest wydajne choć to tak małe opakowanie, które należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Używam go także po depilacji. Zawiera same naturalne substancje, które koją i wyciszają podrażnienia po goleniu.Cudowny zapach działa bardzo relaksująco. W przypadku skóry niewymagającej nie trzeba używać go codziennie a od czasu do czasu, na zmianę z lżejszymi produktami. Jak już wspominałam może zostawiać delikatny film na skórze. Jeśli nie przesadzimy z nakładaną ilością masła to nawet nie zauważymy tego natłuszczenia a jedynie przyjemne nawilżenie. 
Masło do ciała pokonało olejek Orientany, o którym nie dawno pisałam głównie cudownym zapachem. Zasłużyło na miano ulubieńca i na pewno pojawi się w poście o tym tytule pod koniec roku. Jest fantastyczne od aromatu, po skład, na działaniu kończąc. Występuje jeszcze w wersji  róża japońska i liczi oraz trawa cytrynowa i żywokost. Znajdziecie je w sklepie Orientana za 34 zł. Polecam. 

Regenerujące serum do ciała- Regenerum

$
0
0
Balsamy do ciała umieszczone w opakowaniu przypominającym dezodorant? Jeszcze rok temu większość z nas pomyślałaby, że to brednie. A jednak niemożliwe stało się faktem. Teraz mamy już na naszym rynku kilka marek, które oferują takie cuda. Pierwszym, który sama wypróbowałam był balsam kakaowy Vaseline o bardzo przyjemnym, choć niezbyt intensywnym działaniu. Z aplikacji go miałam wielką radochę. Wieczorne balsamowanie stało się dla mnie przyjemnością, na którą czekałam cały dzień. Dziś opowiem Wam o serum Regenerum, które ma jeszcze lepsze właściwości pielęgnacyjne i jest moim kolejnym umilaczem.
Serum przypomina duży dezodorant lub opakowanie pianki/ żelu do golenia. Wykonane jest z aluminium. Korzystając z tego kosmetyku należy zachować ostrożność. Nie wrzucać go do ognia, nie ogrzewać bo może wybuchnąć. Jak to jest w przypadku produktów pod ciśnieniem w aerozolu.    Jego pojemność to 180 ml. Przed użyciem kosmetyku opakowaniem zawsze potrząsam choć nie jest to konieczne. Robię tak bardziej z przyzwyczajenia. Górna część- ta którą naciskamy przekręca się. W ten sposób możemy zablokować otwór i niekontrolowane wydostanie się produktu. Np. użycie go przez dziecko.
Na początku, bezpośrednio po aplikacji serum według mnie pachnie kwiatowo. Szybko jednak, podczas masowania, w połączeniu z naturalnym zapachem mojej skóry staje się pudrowe. A następnie zupełnie niewyczuwalne. Konsystencja przypomina białą, puszystą i lekką piankę, która skrzypi. Bardzo napowietrzoną. Podobną bardziej do pianek myjących niż do golenia.
Serum Regenerum tak jak balsam/ mleczko Vaseline używam z dużą przyjemnością. Taka forma kosmetyku to bardzo fajna odmiana od produktów w butelkach czy słoikach. Serum bardzo dobrze rozprowadza się na skórze. Szybko wchłania choć zostawia na powierzchni wyczuwalny, połyskujący film. W ogóle się nie klei. Nie jest nieprzyjemny. To taka warstewka świadcząca o dobrym nawilżeniu. O tym, że coś na skórę nałożyłyśmy. Regenerum koi i regeneruje skórę, nawet wrażliwą i skłonną do przesuszeń. Zawiera ekstrakty, olejki i witaminy.
Serum Regenerum ma bardziej pielęgnujące i nawilżające działanie od kosmetyku Vaseline, który także lubiłam. Tą piankę można stosować codziennie z korzyścią dla skóry. Gdybym tak samo postępowała z balsamem Vaseline nabawiłabym się przesuszeń. Serum Regenerum polecam właściwie każdemu. Wszystkie na co dzień się spieszymy, nie jesteśmy cierpliwe. Nie lubimy długo czekać, półnagie w sypialni czy łazience aż kosmetyk pielęgnacyjny nam się wchłonie. Ten robi to ekspresowo. Jeśli lubicie nowości i ciekawe formuły to polecam. Nie jest to bardzo drogi produkt. Ja na iperfumyzamówiłam go za ok. 20 zł. jest dostępny też w aptekach ale w wyższej cenie.  Jedno opakowanie wystarczyło mi na ok 40 aplikacji na całe ciało więc jego wydajność jest dobra. 

Antystres Żel myjąco - łagodzący, Norel

$
0
0
Produkty Norel zostały stworzone z myślą o pielęgnacji profesjonalnej, w gabinetach kosmetycznych i SPA 50 lat temu w Polsce. Jako kontynuacja takich zabiegów powstało kilka linii produktów do użytku domowego.  Obecnie kosmetyki Dr Wilsz dostępne są aż w 15 krajach na całym świecie.  Dziś przybliżę Wam moją opinię o żelu myjąco – łagodzącym z serii Antystres. Zapraszam. 


Żel mieści się w poręcznej plastikowej butelce, wyposażonej w pompkę. Pojemność to 200 ml.Opakowanie jest przezroczyste a kosmetyk zabarwiony na niebieskawy kolor. Konsystencja jest płynna, typowo żelowa, nie zbyt gęsta i nie wodnista. Idealna. widać w nim pęcherzyki powietrza. Zapach jest bardzo przyjemny, delikatny i świeży. Relaksujący. Mnie przypomina kosmetyk profesjonalny stosowany w gabinetach urody. Cena żelu nie jest zawyżona. 30 zł to kwota do zaakceptowania dla każdego. Żel stosuję od miesiąca i widzę już spore zużycie, mniej więcej ¼ butelki. Szacuję, że wystarczy mi na ok. 4 miesiące używania 1-2 razy dziennie. Kosmetyk nie należy do drogich a z jego działania jestem bardzo zadowolona więc na przeciętną wydajność można przymknąć oko. Nie spodziewałam się przecież, że wystarczy na rok. 
Żel polecany jest do oczyszczania cery normalnej i mieszanej, również wrażliwej oraz skłonnej do podrażnień. Myślę, że tak naprawdę nadaje się do każdego typu skóry, do suchej również.Rano używam go do usunięcie pozostałości kremów nakładanych wieczorem. A po całym dniu do oczyszczenia większych zabrudzeń. Mój demakijaż składa się zawsze z kilku etapów. Wodoodporny tusz rozpuszcza tylko płyn dwufazowy, sprawę twarzy i kremu bb załatwia płyn micelarny. Na tym demakijaż u wielu z Was się kończy. Dla mnie buzia nie umyta wodą nie jest dobrze oczyszczona. Nie zależy mi nigdy na efekcie piszczącej skóry bo teraz wiem, że oznacza to pozbawienie jej warstwy ochronnej, lipidowej. Narażenie na podrażnienie. Używam delikatnych żeli myjących takich jak antystresowy Norel bez dodatku mocnego detergentu, którym jest sls. Łagodnie ale skutecznie usuwa zanieczyszczenia. Daje mi poczucie prawdziwej czystości i zdrowej, gładkiej skóry po myciu. Nie ściąga jej ani nie przesusza. Ma właściwości regulujące pracę gruczołów łojowych, dzięki którym cera mniej się przetłuszcza. Moja jednak nigdy nie ma z tym problemów. 
Żel bardzo dobrze się u mnie sprawdził. Nie wykorzystuję go stricte do usuwania pełnego makijażu a tego co po  nim zostało. Daje mi 100 % pewność czystej skóry, poczucie komfort i świeżość. Jestem z niego zadowolona i mogę Wam polecić do każdego typu cery. Znajdziecie go w sklep.norel.pl a stacjonarnie w perfumeriach Douglas za ok. 32 zł w cenie regularnej. 

Ulubieńcy, ciało.

$
0
0
Pomysł o podzieleniu się z Wami moimi ulubieńcami ostatnich miesięcy a właściwie pierwszego półrocza wpadł mi do głowy spontanicznie. Dlatego dziś prezentuje Wam opakowania kosmetyków, które sobie zachowałam. Gdybym zaplanowała to na początku roku ten wpis mógłby wyglądać nieco inaczej. Sama uwielbiam czytać takie posty bo to esencja samych hitów . Mam nadzieję, że się Wam spodoba i może czymś Was zainteresuję. Zapraszam.


Całe to półrocze oraz część zeszłego roku to etap mojego uwielbienia i zachwytu nad kosmetykami marki Vita Liberata. Wszystkie są genialne. Tu umieściłam tylko 2 dwa lotiony i mini wersję olejku ale mam także piankę i kosmetyki do twarzy. Nie opalam się na słońcu ani w solarium. Te produkty zapewniają mi piękny brązowy kolor skóry bez zacieków, nieprzyjemnego zapachu i podrażnienia, które może wywołać słońce. Mają dobre składy, są wydajne ale najlepiej zużyć je w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Ja zawsze przeciągam ten okres i nic się nie dzieje złego. Nie są to kosmetyki tanie jednak ich ceny są uzasadnione niesamowitą jakością.

Gdy mówię FEMIod razu się uśmiecham. Uwielbiam tą nazwę, markę i kosmetyki. Na samą myśl o nich robi mi się błogo na sercu. To najwyższa jakość naturalnych produktów, których skuteczność przy regularnym stosowaniu widać gołym okiem. Femi to rodzaj filozofii dbania o siebie, slow life. Skład kosmetyku jest wyłącznie pochodzenia roślinnego lub biotechnologicznego - bez udziału jakichkolwiek komponentów odzwierzęcych”. Produkty marki dostępne są jedynie w firmowym sklepie internetowym. Polecam je głównie kobietom po 25 roku życia. Femi ma także linię rewitalizującą dla mężczyzn - NASINE

Regenerujące serum do ciała Regenerumto mój ulubieniec lata. W moim odczucie lepszy od Vaseline.  To balsam w sprayu, który bardzo przyjemnie się aplikuje. Po wyciśnięciu tworzy skrzypiącą piankę. Łatwo się go rozprowadza, szybko się wchłania. Daje średnie nawilżenie. Stosowałam go  na zmianę z innymi produktami ok 4 razy w tygodniu. Zostawia na skórze zabezpieczającą, nieklejącą się warstewkę. Pachnie ok. Dla mnie ten zapach jest zupełnie neutralny, trochę pudrowy. Delikatny. Idealny produkt na wakacje, pod namiot lub na inne wczasy. Nic się nie wyleje z opakowania. 

Balsam do ciała z kwasem glikolowymGlySkinCare to mój ulubiony produkt tej marki. Polecam, każdej z Was, której zdarzają się problemy z wrastającymi włoskami, a także gdy chcecie jeszcze bardziej wygładzić skórę. Pilingować ją bez tarcia. Jego działanie najlepiej zauważyłam gdy po balsamowaniu poszłam spać i nie umyłam dłoni. Kolejnego dnia, między palcami pojawił się odchodzący naskórek. Na nogach nie widać takiego efektu, skóra mi z nich nie odchodzi jednak czuć wygładzenie, a odrastające delikatne włoski bez problemu przebijają się przez skórę. Balsam nie ma super przyjemnego zapachu, to zrozumiałe ale jest skuteczny. 
Każdy z tych produktów jest fantastyczny i zasłużył na pojawienie się w tym wpisie. Napiszcie czy miałyście styczność z tymi kosmetykami i czy polubiłyście je tak mocno jak ja?  

MIXA Intense Nourishment krem do rąk

$
0
0
Pielęgnacja skóry dłoni jest dla mnie niezwykle ważna. Nie jest to moje widzimisię ale konieczność. Mam dłonie, które bardzo szybko reagują na zmianę temperatury i wilgotności powietrza. Wiele środków chemicznych np. płyny do mycia szyb wywołują u mnie alergię podobną do poparzenia. Nie potrafię nauczyć się korzystania z rękawiczek podczas mycia nauczyć lub innych domowych porządków. Często niestety kończy się to silnym przesuszeniem i bąblami wypełnionymi płynem. Nie żartuję. 


MIXA Intense Nourishment krem do rąk do skóry bardzo suchej jest koncentratem. To produkt bardzo bogaty a co za tym idzie wydajny. Wystarczy użyć odrobiny. Ja sięgam po niego średnio dwa razy dziennie. Zawsze używam go na noc.Po myciu dłoni, w pracy używam lżejszych kremów. Ten traktuję jak intensywną kurację. Ma delikatny, przyjemny i lekko różany zapach. Na dłoniach po chwili jest zupełnie nie wyczuwalny. Zabarwiony jest na bladoróżowy kolor
Zawiera skuteczne składniki, aby dogłębnie odżywić skórę , długotrwale ją nawilża i zmiękcza. To idealny produkt do suchej i bardzo suchej skóry dłoni. Dzięki bogatej i odżywczej formule skóra jest otulona i zabezpieczona. Staje się miękka i delikatna.
Aby dłonie były w dobrej kondycji należy nie tylko je nawilżać kremami i maskami ale wykonywać regularne peelingu, które usuną martwy naskórek i pozwolą produktom pielęgnacyjnym lepiej się wchłonąć i zadziałać. To naprawdę bardzo ważne. Krem Mixa ma właściwości ochronne. Jest idealny na zimę ale także na pozostałe pory roku jako kuracja do dłoni wymagających.  Bardzo dobrze je odżywia i zmiękcza. Krem nie jest tłusty jednak ja czuję go na dłoniach. Zostawia na nich lekki film.
MIXA intensywne odżywianie jest  tani. Kosztuje ok. 13 zł. działa rewelacyjnie. W tej chwili została mi go odrobina ale to jednak nic dziwnego bo mam tą tubkę od wiosny. Nie długo na pewno wypróbuję wersję MIXA Anti-Dryness. Jakie kremy do rąk polecacie? Wolicie lekkie czy ciężkie  i odżywcze np. mocznikowe? 

Tesori d`Oriente White Musk

$
0
0
Zapach White Musk zamówiłam zupełnie w ciemno. Kierowałam się wyłącznie przeczytanymi opisami i opiniami o tej wodzie perfumowanej w internecie. Teraz rozumiem wszystkie zachwyty i  w pełni je podzielam. Tesori d`Oriente to wody dla kobiet, mężczyzn oraz unisex. Marka oferuje także szeroką gamę kosmetyków umilających kąpiel takich jak płyny, mydła oraz żele. Powstała stosunkowo niedawno bo pierwszy zapach wypuszczono w  2010 roku.  Towłoska firma, która swoimi orientalnymi aromatami przenosi nas w daleki wschód. Dziś chcę Wam przybliżyć mojego najnowszego ulubieńca perfumowego oraz płyn, który jest jego dopełnieniem. Zapraszam.


To co wyróżnia produkty Tesori d`Oriente na pierwszy rzut oka to opakowania. Są aluminiowe, nieprzezroczyste. Każdemu zapachowi przypisany jest inny kolor. Kupując całą linię na pewno cudnie wyglądałaby w łazience. Póki co mam tylko dwa produkty z tej gamy zapachowej. Myślę, ze dołączy do nich mydło. Płyn do kąpieli jest biały i kremowy. Nigdzie nie pokazałam jego konsystencji ale musicie mi uwierzyć na słowo. Jest typowa dla płynów. Podczas kąpieli cudnie pachnie i daje delikatną pianę. Można się rozmarzyć i zrelaksować. Przedłuża moje wieczorne okupowanie łazienki.
"White Musk marki Tesori d`Oriente to orientalne perfumy dla kobiet. Nutami głowy są aldehydy, jaśmin i białe kwiaty; nutami serca są płatki róży i nuty pudrowe; nutami bazy są białe piżmo, nuty drzewne i ambra."
Cena Tesori d`Oriente White Musk zupełnie nie pasuje do tego zapachu ale z tego możemy się akurat cieszyć. Według mnie perfumy pachną jak produkt wysokopółkowy.  Zapach z jednej strony jest ciepły, elegancki i czysty. Dający poczucie bezpieczeństwa i komfortu. Pewność siebie. Nadaje się na każdą porę roku i dnia. Nie jest duszący i niestety niezbyt intensywny. Można określić go jednak jako ciężki. Używając go czuję się wyjątkowo kobieco i seksownie. Może właśnie to sprawia, że tak często po niego sięgam.
Perfumy mają dwa minusy, które biorąc pod uwagę ich cenę wcale nie są wadami. Pierwsza to trwałość. Chyba nikt z nas nie spodziewał się trwałości sięgającej kilku czy nawet kilkunastu godzin za cenę niższą niż 20 zł. prawda? Białe piżmo czuję na sobie max do 2 godzin. Kolejny minus to to, że zapach uzależnia. Omotał mnie. Jestem nim oczarowana i zachwycona. Mimo, że opakowanie jest spore, 100 ml. flakon noszę w torebce i co jakiś czas wącham, spryskuję się nim. Przypominam go sobie. Pachnie fenomenalnie. Zawsze lubiłam orientalne nuty i w końcu odnalazłam swój zapach, który określa mnie na równi z Alienem. W ciągu miesiąca zużyłam połowę! Wyobrażacie to sobie? Nigdy dotąd mi się tonie zdarzyło. White Musk w moim przypadku nie jest wydajny ale to moja wina. Jest jak narkotyk. Sięgam po niego regularnie jak palacz po papierosa.  
Niszowe, orientalne perfumy zazwyczaj są bardzo drogie i mają szeroką rzesze zwolenników. Osób, które szukają czegoś innego, pięknego ale unikatowego i nieoklepanego. Zapachy  Tesori d`Oriente  zawierają wysokiej jakości olejki eteryczne, które intrygują i zachwycają od pierwszego powąchania. Nie są często spotykane na ulicy a ich cena jest zaskakująco niska jak na taką pojemność. W perfumerii Efioriznajdziecie je najtaniej bo za 19,99 zł. tyle samo kosztuje 500 ml. płynu do kąpieli. Polecam. Wśród zapachów  Tesori d`Oriente  na pewno odnajdziecie swój. Ja teraz przymierzam się do wariantów Jaśmin Jawajski, Smoczy Kwiat oraz Wanilia i Imbir. Używałyście jakiś z nich? Znacie markę Tesori d`Oriente? 

Tanie vs drogie: BrushArt Face i Dior Backstage

$
0
0
Wpisu tego typu jeszcze chyba na moim blogu nie było. Przeważnie używam produktów ze średniej półki cenowej. Rzadko sięgam po tanie kosmetyki bo rozczarowanie przy nich zdarza się często. Nie stać mnie na używanie jedynie produktów premium więc oscyluję pośrodku. Dziś mam dla Was porównanie dwóch zupełnie różnych gąbek do makijażu. Obecnie używam pędzli jedynie do konturowania, pudru oraz kosmetyków mineralnych. Kremy BB nakładam wyłącznie jajeczkami. 
Dior Backstage gąbka do makijażu obecnie jest bardzo trudna do zdobycia. Czasami pojawia się na iperfumyi właśnie z tej drogerii ją zamówiłam. Występuje w dwóch opcjach. Ja wybrałam białą spłaszczoną na końcu. Każda jej część ma inne zadanie. Płaska służy do wygładzania, zaokrąglona do budowania krycia, a końcówka do trudno- dostępnych miejsc. Jej kształt został tak zaprojektowany aby była ergonomiczna i zapewniała bezproblemową aplikację podkładu. Jajeczko zostało wykonane z materiału o wysokiej gęstości soft-touch, dzięki temu nie wypija podkładu
Gąbka została zainspirowana technikami Backstage ekspertów Dior i ma naśladować rękę wizażysty. W przeciwieństwie do Beauty Blender’a używa się go na sucho. Diorpomaga osiągnąć równomierne, matowe wykończenie i krycie od średniego do pełnego w połączeniu z podkładami tej marki. Jego cena na iperfumy wynosi 79 zł co oznacza, że nie różni się znacząco od popularnego u nas Beauty Blender.
Jak na produkt premium przystało mieści się w ładnym kartoniku. Gąbka jest bardzo przyjemna w dotyku, miękka. Ale nie elastyczny. Baaardzo lubię aplikować nią krem BB i właściwie nie sięgam obecnie po nic innego. Spełnia swoje zadanie doskonale. Minusem jest to, że nie da się jej domyć. Już po pierwszym użyciu zostały na niej trwałe przebarwienia. Płaska część jest fantastyczna. Stempluję nią od razu większą część twarzy.  Nakładanie makijażu idzie ekspresowo. 
BrushArt Faceto gąbeczka do podkładu występująca w różnych kolorach. Ja wybrałam najtańszą i najbardziej klasyczną wersję- ciemno różową.  Producent informuje, że „zapewnia precyzyjną aplikację podkładu. Specjalny kształt gąbeczki umożliwia łatwą i równomierną aplikację podkładu w każdym zagłębieniu. Dzięki temu makijaż będzie wyglądał jak wykonany przez profesjonalistę! Gąbeczkę wygodnie się trzyma i jest bardzo przyjemna w dotyku.” Jej również używa się na sucho. To jajeczko również zamówiłam na iperfumy za  niecałe 9 zł. Sprawdza się doskonale. Nawet moje starsze tanie gąbeczki tego typu nie są uszkodzone, połamane , nie mają dziur choć używam ich od dawna. Mam krótkie paznokcie więc pewnie ma to wpływ. Gąbka BrushArt Face jest także bardzo fajna, mniej zbita niż Dior. Łatwiejsza w czyszczeniu choć także zostają na niej plamki.
Obie te gąbki są bardzo dobre. Ja nie niszczę takich jajeczek więc na pewno będę mi służyć wiele miesięcy. Po pewnym czasie zawsze zaczynam prać je w pralce w 40 stopniach. Z tymi jeszcze tego nie robiłam. Która wygrywa ten ranking? Hmmm przyjemniej używa mi się Diora ze względu na płaską część jednak jest on znacznie droższy. Gąbka BrushArt Face jest tania i skuteczna, na pewno kupię kolejną w przyszłości. Czy wrócę do Diora? Raczej nie. Kupiłam go z ciekawości i jestem z niego zadowolona jednak to spory wydatek. Teraz bardziej skłaniam się ku gąbkom w dwupaku Real Techniques Original Collection Base za 50 zł. Napiszcie jakich jajeczek używacie , a może wolicie pędzle? 

Podkład mineralny Lily Lolo, China Doll

$
0
0
Podstawą pięknego wyglądu jest zdrowa skóra. Zawsze było to dla mnie oczywiste. Największy nacisk odkąd pamiętam  kładłam na pielęgnację co widać po wpisach na tym blogu. Nie zdarzyło mi się pójść spać w makijażu czy z niepokremowaną twarzą. Mam 29 lat i zadbaną skórę. Dzięki temu moja kolorówka może ograniczać się do kilku kosmetyków. Cenię sobie naturalność. Uwielbiam lekkie kremy bb a od niedawna także produkty mineralne. Sypkie pudry z ekstremalnie krótkim składem dają piękny, naturalny efekt ale trzeba umieć je nakładać. Obrazują  aktualną kondycję skóry. Więc jeżeli będzie ona niedostatecznie nawilżona, szorstka, podkład nie będzie prezentował się idealnie. Pierwszym krokiem więc jest pielęgnacja.


Na początku lipca złożyłam zamówienie w sklepie costasy.pl. W moim koszyku znalazły się aż 4 produkty Lily Lolo. Dziś opowiem Wam o podkładzie. Zdecydowałam się na odcień, China Doll, który jest o pół tonu ciemniejszy od bladego Porcelain i utrzymany w neutralnej tonacji. Kosmetyki Lily Lolo, nie są podzielone ze względu na właściwości, a jedynie kolory. Ich krycie można budować aplikując kolejne warstwy podkładu. Są odpowiednie dla każdego rodzaju skóry od problematycznej i tłustej po suchą i wrażliwą. Nie zapychają porów i nie obciążają skóry. Mają delikatnie matujące właściwości. Ja nie muszę wykańczać ich pudrem. Jeśli ktoś ma taką potrzebę i skłonność do świecenia to może sięgnąć po jeden z trzech pudrów wykańczających Flawless Matte, Flawless Silk lub Translucent Silk. Istotną rolę odgrywa pędzel do nakładania podkładu. Mój to Super Kabuki. Jego dzieckiem jest Baby Buki. Za każdym razem gdy wypowiadam tą nazwę chce  i się śmiać. Jest urocza. Wykonany jest z najlepszego gatunkowo syntetycznego włosia, które jest ultra miękkie. Idealny do nakładania podkładu mineralnego. Pędzel jest doskonałej jakości i jestem pewna, że będzie mi dobrze służył przez lata. Zrobił na mnie doskonałe wrażenie. Rzeczywiście bardzo wygodnie nanosi się nim podkład, a następnie rozciera nie robiąc plam. Jak dla mnie- rewelacja! Kosztuje 91,90 zł.
Wróćmy do podkładu. Wiedziałam czego chcę i od razu zdecydowałam się na wersję pełnowymiarową 10g w 40ml słoiczku z sitkiem za 81,90 zł. Każdy produkt sypki dostępny jest też w mini wersji 0,75g w słoiczku w tym przypadku za 10,90 zł. Za każde wydane 50 zł. można wybrać sobie darmową próbkę. Łącznie może być ich aż 4. Opakowanie pudru jest bardzo ładne i wygodne. Nabieram odrobinę na pędzel od razu lub przesypuję szczyptę na zakrętkę po czym aplikuję na twarz. Używam znikome ilości. Inaczej jest gdy na twarz nałożymy nawet kilka bardzo cienkich warstw, niż nabierzemy to za jednym razem na pędzel i rozsmarujemy. Polecam stopniowe budowanie krycia. Ten patent sprawi, że makijaż zawsze będzie wyglądał naturalnie.

"W przypadku kosmetyków mineralnych, bardzo fajnym sposobem jest wykończenie gotowego makijażu mineralnego hydrolatem, mgiełką nawilżającą lub czymś co odpowiada skórze. Dzięki takiemu zabiegowi pozbywamy się efektu "pudrowości”, który jest widoczny zaraz po nałożeniu podkładu i pozostałych kosmetyków mineralnych. Dodatkowo również w ten sposób utrwalamy makijaż. Skóra w naturalny sposób wyprodukuje sebum, które "zwiąże" podkład, ale trwa to ok 30-40 minut. Efekt końcowy jest wart wykonania dodatkowej czynności."

Wydajność podkładu jest olbrzymia. Trudno mi przewidzieć kiedy się skończy. Używam go z wielką przyjemnością i przeżywam zachwyt nim. Wiem jednak, że będę musiała za jakiś czas zrobić sobie przerwę i wykończyć pootwierane kremy BB aby nic się nie zmarnowało. Podkład mineralny Lily Lolo należy zużyć w ciągu 24 miesięcy od otwarcia co na pewno mi się nie uda. Nie lamentuję bo wiem z doświadczenia, że jeszcze długo po terminie nie straci on swoich właściwości i nadal będę z niego korzystać. Podkład nie zawiera żądnych drażniących substancji chemicznych. Jest bezzapachowy, wodoodporny. Odpowiedni dla wegetarian i wegan. Zawiera naturalny filtr przeciwsłoneczny SPF 15. Ma lekka, jedwabiście gładka konsystencja. Został wyróżniony przez Zieloną Biblię Urody oraz magazyn Natural Health. Prawie zapomniałabym wspomnieć o trwałości. U mnie bardzo dobrze się trzyma. Nakładam go na krem lub samo serum nawilżające ok godziny 7.30. Do domu z pracy wracam ok 20.30 i wtedy go zmywam . Przez tych kilkanaście godzin zostaje na twarzy i ma się bardzo dobrze. Noszę okulary i nawet w tym miejscu na nosie nie widać, że coś się zbiera. Podstawową sprawą jest to, że aplikuję go naprawdę nie wiele. Staje się spójną częścią mojej twarzy, stapia ze skórą. Nie widać go, daje naturalny efekt. Ale przy demakijażu zostaje na płatku więc oznacza to, że jest. 
Podkład mineralny Lily Lolo to produkt o właściwościach delikatnie matujących, jego krycie zależy od ilości nałożonych warstw. Aby wyglądał doskonale na naszej twarzy musimy pamiętać o regularnych peelingach i porządnym nawilżeniu skóry. U mnie nie podkreśla suchych skórek. Staram się ich nie mieć. Polecam każdemu, a szczególnie tym z Was, które mają problem z doborem odpowiednio jasnego podkładu. Na pewno znajdziecie swój odcień wśród produktów Lily Lolo. 

INSPIRED BY U.R.O.K

$
0
0
INSPIRED BY U.R.O.K. to box, który od 3 miesięcy pojawia się regularnie. Zauważyłam, że jego zawartość jest często znana, inaczej niż przy ShinyBoxie (bo gdy zostaje odkryta zestaw jest już przeważnie wyprzedany). Pudełka nie musimy zamawiać w ciemno. Omija nas niespodzianka i element zaskoczenia ale także ewentualne rozczarowanie. Możliwa jest także dłuższa subskrypcja. Inspired by U.R.O.K.jest ekstraboxem jednak kosztuje tyle samo co standardowe pudełko Shinybox tzn. 49 zł. Ta edycja przeznaczona jest dla świadomych kobiet z charakterem. W tym miesiącu opis rzeczywiście oddaje naturę zawartości.


Schwarzkopf, Gliss Kur Ultimate Color Eliksir do włosów18 zł/ 100 ml. Eliksir dwufazowy do włosów farbowanych, przyciemnianych lub z pasemkami. Różowy płyn zapewnia ochronę przed promieniami UVA i UVB. Bardzo lubię produkty tej marki do włosów, szczególnie mgiełki/ odżywki w sprayu, których nie trzeba spłukiwać. Eliksir pachnie niesamowicie! Odstawiam inne produkty i zaczynam testować ten.
Astor, Eye Opener, Mascara do rzęs. 37 zł./ 12 ml. Kształtna szczoteczka pobudza i podnosi każdą z rzęs dodając objętości. Ożywia spojrzenie. Formuła z ekstraktem z zielonej kawy pomaga osiągnąć elektryzujący efekt.Użyłam już tego tuszu dwukrotnie. Zrobił na mnie dobre pierwsze wrażenie. Jak sama nazwa mówi otwiera oczy. Bardzo ładnie rozdziela i wydłuża rzęsy. Na szczęście nawet przy wilgotniej pogodzie nie zrobił mi pandy. Oby tak dalej. Używam głównie wodoodpornych tuszy jednak tego sobie zostawię.

Obsessive, opaska na oczy 15 zł. /szt. Pozwól się dyskretnie wprowadzić w świat fantazji. Miej oczy szeroko otwarte. Opaska na oczy pozwoli Ci na odrobinę niepewności, dreszczyki i emocji. Opaska wykonana z wysokiej jakości tkaniny satynowej. Nie jestem pewna czy ją wykorzystam. Może do czegoś innego. Pudełko otwierałam z dużą ciekawością. Producent zadbał o każdy szczegół. Myślałam, że opaska jest jedwabna. Materiał rzeczywiście jest z bardzo wysokiej jakości materiału. Nic nie prześwituje.
Dove Regenerate Nourishment, Odżywka do włosów 20 zł/ 250 ml. Natychmiast odżywia włosy aby stały się miękkie i gładkie. Naprawia wewnętrzną strukturę włosów pozostawiając je nawilżone i pełne blasku. Dzięki temu włosy zachowują swój zdrowy wygląd na dłużej. Ostatnio bardzo lubię kosmetyki Dove, chętnie po nie sięgam. Dawno nie miałam nic tej marki do włosów. Moje bardzo dobrze reagują na drogeryjne odżywki. Szampony za to wybieram bardziej naturalne ze względu na wrażliwy skalp. Odżywka od razu powędrowała do łazienki. Na pewno napiszę Wam jak się sprawdziła.

Połączenie składników zastosowanych w Get Slim DayTime wspomaga redukcję masy ciała, stanowiąc idealne uzupełnienie podczas procesu odchudzania Suplement diety marki NOBLE HEALTH pojawił się już w czerwcowym ShinyBox 4EVER. Wiele osób grymasiło z tego powodu. Ja jednak byłam zachwycona i tak samo jest teraz. Uważam, że w każdym boxie powinien znaleźć się jakiś niekosmetyczny produkt z kategorii zdrowie lub akcesoria, tak jak w tym przypadku. Suplement DUO SPIRULIN już mi się kończy. Jego miejsce zajmie Get Slim Daytime, który ma oczywiście inne zadanie. Mam nadzieję, że wesprze mnie w odchudzaniu. Przymierzam się do wielkiej akcji zrzucania kg. Jesienią, gdy w końcu będę miała więcej czasu i zapiszę się na siłownię. Na pewno pojawi się o tym wpis na blogu. Cena ok. 20 zł.


Wszystkie produkty kosmetyczne przydadzą mi się i od razu zaczynam je testować. Bardzo cieszę się z suplementu. Swoją reaktywację diety, zdrowszy tryb życia wdrażam jesienią gdy będę miała znacznie więcej czasu. Wtedy też sięgnę po suplement NOBLE HEALTH. Co do opaski hmmm jest to najbardziej pikantny dodatek, na razie sobie poleży, poczeka. Kto wie, może kiedyś po nią sięgnę :)  Inspiredby U.R.O.K. to bardzo zmysłowy zestaw. W 100 % spełnił moje oczekiwania. Cieszę się, że do mnie trafił. Włosy i rzęsy to nasze kobiece atrybuty a Inspired by nam o tym przypomina. Polecam

Equilibra, oliwka

$
0
0
Czasami sięgam po kosmetyki teoretycznie przeznaczone dla dzieci. Jeśli coś jest dedykowane delikatnej i bardzo wymagającej skórze bobasów to z dużym prawdopodobieństwem sprawdzi się i u mnie. Oleje i bogate masła stosuję o każdej porze roku. Moje ciało jest jeszcze bardziej skłonne do przesuszeń niż twarz więc muszę intensywnie i regularnie je pielęgnować. Dziś opowiem Wam o oliwce Equilibra, która zawiera aż 99% składników naturalnego pochodzenia i właśnie tym mnie skusiła.


Według mnie skład tej oliwki jest dobry choć nie jestem specjalistą. Spotykałam się już z takimi, które po za parafiną i substancją zapachową nie miały wiele więcej. Olej mineralny to to od czego bardzo stronię i nie lubię. Nie wnika w skórę, nie nawilża a jedynie ją obkleja. Fujjj! Ten kosmetyk zawiera aż 99 % składników pochodzenia naturalnego. Jest to m.in. olej słonecznikowy, ze słodkich migdałów oraz  ekstrakt z rumianku rzymskiego. Oliwka jest bogata w kwas oleinowy i przeciwutleniacz. 
Oliwka pachnie bardzo subtelnie, ładnie, apetycznie. Jest to bliżej nieokreślony zapach. Jej kolor to nie barwnik a zasługa zawartych w niej olejów. Ma konsystencję płynną, tłustą. Butelka jest przezroczysta, plastikowa o pojemności 200 ml. Cena oliwki to ok. 15 zł. Znajdziecie ją w aptekach , drogeriach oraz w sklepie internetowym Equilibra.
Oliwki używam w łazience bezpośrednio po kąpieli. Przeważnie nakładam ją na jeszcze wilgotną skórę. Łatwiej rozprowadza się w połączeniu z kropelkami wody, które zostają na ciele. Efekt jest mniej tłusty i kosmetyk jest wydajniejszy. Oliwka wchłania się, jednak jak każdy olej zostawia na skórze delikatny film. W tym przypadku nieklejący. Nawilża, pielęgnuje, a nawet ujędrnia skórę. Po jej zastosowaniu  jest miękka i jedwabista. Jestem z niej zadowolona i używam na całe ciało a nie tylko na wybrane partie. Zauważyłam, że łagodzi podrażnienia bo sięgam po nią też bezpośrednio po depilacji i jest ok. Polecam
Choć oliwka dedykowana jest najmłodszym nie widzę, żadnych przeciwwskazań aby była stosowana przez dorosłe osoby. Mnie służy jako nawilżacz ciała jednak sądzę, że sprawdzi się także przy olejowaniu włosów. Pewnie wypróbuję ją pod tym kątem jesienią, gdy zawsze mam więcej czasu dla siebie. Jestem ciekawa czy sięgacie po takie produkty? 

Nova Kosmetyki, nowości do testowania

$
0
0
Witajcie. Normalnie nie pokazuję Wam swoich nowości kosmetycznych, które przychodzą do mnie od firm jednak dla Nova Kosmetyki postanowiłam zrobić wyjątek. Wszystko za sprawą ilości produktów jakie dostałam do testowania, uroczego sposobu zapakowania oraz mojej ogólnej ekscytacji nimi. Trzy kosmetyki wybrałam sobie sama a dwa to nadprogramowa niespodzianka, z której bardzo się cieszę.

Nova Kosmetyki to polski producent kosmetyków opartych o naturalne składniki i wzbogaconych o innowacyjne komponenty. Unikatowe receptury opracowano tak, aby kosmetyki jak najskuteczniej zadziałały. Choć laboratorium powstało całkiem niedawno bo w 2011 r. jest już szeroko znane i ma swoją renomę.  Obecnie są to trzy linie.
Seria GoArgan+ przeznaczona jest do kompleksowej pielęgnacji twarzy i ciała. Poszczególne produkty stanowią idealną mieszaninę zimnotłoczonych olejów. Dzięki temu połączeniu uzyskano preparaty dopasowane do różnych typów cery i odpowiadające na indywidualne wymagania pielęgnacyjnym.
Seria GoCranberry tworzona jest w oparciu o naturalne składniki z certyfikatem ekologicznym, które w każdym preparacie są bazą, a nie tylko dodatkiem do substancji wypełniających. Mają za zadanie minimalizować ryzyko wystąpienia alergii lub podrażnień.
Seria MIKKOLO przeznaczona jest do pielęgnacji całej rodziny, zarówno dla dzieci od pierwszego dnia życia, jak i dla dorosłych ze skórą przesuszoną, podrażnioną lub wrażliwą. Produkty nie zawierają kompozycji zapachowych, konserwantów oraz sztucznych barwników. Cała seria spełnia oczekiwania wegetarian i wegan(certyfikat VIVA! DLA WEGETARIAN I WEGAN).

Kosmetyki, które znalazły się w mojej paczce to:
Maska do twarzy - Komórki Macierzyste drzewa arganowego GoArgan+ 10x 8ml cena 65 zł.
Micelarny Żel Do Mycia Twarzy i Demakijażu GoCranberry 150 ml 18,50 zł.
Naturalna Pielęgnacja - Bogate Masło Do Ciała GoCranberry 200 ml 49 zł.
Żurawinowa Pianka do higieny intymnej GoCranberry 150 ml 32 zł.
Aktywnie oczyszczający peeling do twarzy GoCranberry 75 ml 39 zł.

Ogłaszam więc wielkie testowanie z Nova Kosmetyki. Jestem ciekawa czy znacie tą markę i czy używałyście jakiś z kosmetyków, które znalazły się w moim zestawie? Miłego dnia. 

Lily Lolo, Blush Away korektor mineralny

$
0
0
Korektory to produkty, które przez większość swojego życia uważałam za zbędne w mojej kosmetyczce. Zawsze wiedziałam, że nikt nie jest idealny a z pewnymi mankamentami urody trzeba sobie poradzić. Z drugiej jednak strony nie mam problemów z mocnymi przebawieniami, wypryskami czy bliznami. Moja skóra ma się dobrze. Gdyby sprawa wyglądała inaczej na pewno zmieniłoby mi się także podejście. Obecnie mam 3 korektowy i każdy jest inny. Od lekkiego pod oczy, po cięższy kremowy aż do zielonego mineralnego z Lily Lolo, o którym Wam dziś opowiem.
Po co mi aż tyle skoro cenię sobie naturalność? Jak wiecie, lubię poznawać nowości. Jak każda kobieta podkreślać urodę ale w sposób subtelny. Mam problem z zaczerwienieniem przez alergię, które najchętniej bym ukryła. Szczególnie mocno widoczne są wiosną. Zdjęcie powyżej, po lewej stronie zostało wykonane w maju. Mimo nie-najlepszej jakości widać na nim czerwony nos i przekrwione oczy. To u mnie coroczny standard w okresie pylenia roślin. Na pewno część z Was wie o czym mówię. Ponad to mam astmę. Zdjęcie po prawej stronie zostało zrobione kilka dni temu tzn. w sierpniu. Do makijażu użyłam kosmetyków Lily Lolo. Podkreśliłam także nimi brwi. Obie fotki to zupełnie inne światło. 
Składając zamówienie na costasy.pl zdecydowałam się m.in. na matowy, zielony korektorBlush Away, który idealnie tuszuje popękane naczynka, wypryski skórne i rumień oraz zaczerwienienia spowodowane trądzikiem różowatym lub nadmierną ekspozycją na słońcu. Kolor zielony dobrze maskuje wszelkie zaczerwienienia (zgodnie z paletą kolorów), dzięki czemu nawet cera z problemami nabierze gładkości i będzie wyglądała zdrowo.
Korektor mineralny nie zawiera drażniących substancji chemicznych. Jest w 100% naturalny, może być używany przez wegan i wegatarian. Ma beztłuszczową formułę i daje matowe wykończenie. Dzięki zawartości naturalnych składników, ma właściwości lecznicze i hamujące powstawanie nowych wyprysków Zielony korektor kamuflujący należy nakładać cienkimi warstwami na zaczerwienione miejsca na pierwszą warstwę podkładu mineralnego. Zawsze przy zwykłym korektorze w płynnej lub stałej formie robiłam to odwrotnie.Nakładałam pod a nie na podkład. Ta zmiana jest ciekawa. 
Mimo, że ostatecznie mój makijaż ma aż trzy warstwy jest bardzo subtelny i nie daje efektu maski. Nabieram na pędzel odrobinę pyłku podkładu, omiatam nim twarz po czym tym samym w jeszcze mniejszej ilości nabieram korektor. Nanoszę go tylko na okolicę nosa i policzki. Moje czoło zawsze ma prawidłowy kolor. Następnie „pudruję” wszystko ponownie podkładem. Efekt jest tak naturalny jak tylko może być. Zaczerwienienia są zminimalizowane, dobrze kamuflowane a jednocześnie warstwa korektora jest bardzo cienka, niewidoczna. Pyłek nie jest bardzo zielony. Na zdjęciach widać, że jest to raczej biel wpadająca w zieleń.
Korektor Lily Lolo ma 4gi mieści się w  20 ml słoiczku z sitkiem. Jest nieprawdopodobnie wydajny. Jego cena to 51.20 zł Dostępny jest aż w 6 odcieniach. Ja zdecydowałam się na wariant kryjący zaczerwienienia- Blush Away. Do niedawna nie byłam przekonana do kosmetyków mineralnych. Dzięki Lily Lolo zmieniłam zdanie. Zarówno podkład jak i korektor nie są bardzo suche i nie tworzą podczas robienia makijażu duszące chmury pyłu. Dzięki temu nie osiadają na wszystkim dookoła. Łatwo się je aplikuje i przyjemnie używa. Dają ładny, naturalny efekt , który można stopniować. Polecam. 
Viewing all 1499 articles
Browse latest View live