Quantcast
Channel: Babski kącik
Viewing all 1499 articles
Browse latest View live

Jesienna Wish lista

$
0
0
CHCĘ! Nawet nie wiecie ile razy w ciągu dnia wypowiadam to słowo przeglądając Wasze blogi, nowości w sklepach internetowych i inspiracje. Wiele produktów mnie zachwyca. Kosmetyki pielęgnacyjne są jakby stworzone dla mojej cery a kolorówka, cóż, może nie maluję się zbyt często jednak uwielbiam ładne puderniczki i połyskujące cienie i efekt jak u gwiazdy filmowej, który często obiecują producenci. Dobrze, że wirtualny koszyk na iperfumynie ma dna bo mój szybko by się zapełnił. Mam taki zwyczaj, że gdy coś mi się spodoba od razy ląduje do koszyka. Odczekuję kilka tygodni, czasami miesięcy i decyduję się na zamówienie lub stwierdzam, że to jest mi zupełnie niepotrzebne. Chwilowa zachcianka mi przechodzi. Dziś mam dla Was przegląd tego co niebawem może do mnie dołączy. Jestem ciekawa czy moje typy pokrywają się z tym o czym Wy marzycie obecnie. 


Dziś pokażę Wam to co znajduje się w moim koszyku i zamierzam z czasem zamówić. Często przeglądam nowości i marki na iperfumy. Ostatnio odkryłam tak produkty YOPE- na pewno skuszę  się na ich balsamy do rąk. To co mnie do nich ciągnie to duża pojemność, opakowanie z pompką i w ponad 97 % naturalny skład. Jeśli jesteśmy już przy dłoniach moim kolejnym odkryciem są produkty Bath & Body Works. Zamierzam zaopatrzyć się w ich kolorowe żele antybakteryjne. To podstawowy element wyposażenia mojej torebki.
Jesień to oczywiście początek sezonu świeczkow woskowego. Mam jeszcze stare zapasy jednak muszę w końcu poznać seksowny zapach Kringle Candle Grey, który ciekawi mnie od momentu wejścia na rynek. Nowy kominek jest czyś na co także choruję, szczególnie gdy zobaczyłam bardzo bogato zdobiony Yankee Candle Sunset Mosaic. Po prostu cudo. Kocham otaczać się ładnymi zapachami. Moimi perfumeryjnym guru jest Thierry Mugler. Obcy i Anioł to zapachy, po które już teraz chętnie sięgam. Mam je od kilku lat w swoich zbiorach. Marzę jeszcze o wersji Alien Essence Absolue, która jest mocniejsza i jaśminowo waniliowa.
Zaczęłam chodzić na zajęcia w Studio Figura. Trzy razy w tygodniu po 1,5 godziny. Na razie wykupiłam karnet 12 wejść. Bardzo chcę zgubić kilka kg. a przede wszystkim ujędrnić się i pozbyć cellulitu. Będę wspomagała się kosmetykami Tołpa Dermo Body Cellulite powiewasz sporo dobrego o nich przeczytałam. Jeśli znacie tą serię to napiszcie co o niej myślicie? 

Kojący i nawilżający balsam z Flosleku

$
0
0
Może nie uwierzycie ale te zdjęcia mają 2,5 roku.Balsam zużyłam już strasznie dawno temu ale recenzji nie opublikowałam choć przygotowałam. Dlaczego? Bo zgubiła mi się w odmętach mojego kompa.  W folderze gdzieś głęboko. Zawsze wpisy przygotowuję w Wordzie. Wrzucam go teraz zupełnie nie zmienionego. Jedynie cenę edytowałam bo wzrosła. Balsam pamiętam dość dobrze. Lubię kosmetyki Floslek dlatego uważam, że warto temu poświęcić miejsce na tym blogu. Zapraszam.
Dla mnie balsam pachnieczystością. Nie żrącymi detergentami typu cif a delikatnym mydłem. Nie ma tu żadnych owocowych czy kwiatowych nut. Balsam jest dość mocno skoncentrowany, treściwy, nie wodnisty. Nie ma jednak problemu z wydobyciem go z butelki. Gdy zacznie mi się kończyć to na pewno rozetnę opakowanie bo z doświadczenia wiem, że sporo zostaje na ściankach. Szczególnie przy tak gęstych kosmetykach. Opakowanie to plastikowa, nieprzezroczysta butla o pojemności 200 ml.  Gdybym używała go codziennie to wystarczyłby mi na ok. 1,5 miesiąca. Bardzo szybko zużywam kosmetyki do pielęgnacji ciała. Jestem systematyczna bo moja skóra jest sucha i po każdej kąpieli potrzebuje nawilżenia. Używam go na przemian z kosmetykami samoopalającymi oraz olejkami do ciała.
 Gdy zaczęłam używać balsam odniosłam bardzo dobre pierwsze wrażenie. Jest skoncentrowany tak jak lubię, gęsty, nie ścieka ze skóry podczas nakładania. Aplikacja jest przyjemna i przede wszystkim szybka. Tak samo jak wchłanianie/ wysychanie. Nie przeszkadza mi gdy na ciele zostaje film jeśli jest z naturalnych olei a nie parafiny. W przypadkubalsamu kojącego Floslek, żadna warstewka  na skórze nie zostaje. Uczucie nawilżenia jednak nie ginie. Zostaje na skórze do kolejnego mycia. Balsam łagodzi podrażnienia. Wielokrotnie używałam go bezpośrednio po depilacji i nie wyskoczyły mi żadne czerwone kropki. Nie czułam też szczypania, mimo, że w składzie jest alkohol.
Balsam Floslek nadaje się do każdej skóry. Takiej które jest bardzo wrażliwa i sucha ale również mało wymagającej. Ma bogatą konsystencję ale szybkowchłaniającą się formułę. Na skórze nie zostawia żadnej tłustej warstewki. Dziwię się sobie, że nie sięgnęłam po niego wcześniej bo świetnie działa. Dla mnie nie mam minusów. Znajdziecie go m.in. na iperfumy.pl, drogeriach oraz aptekach za ok 24 zł. . Polecam

Shinybox wrzesień XXL, minirecenzje cz2.

$
0
0
Jestem bardzo szczęśliwą posiadaczką powiększonego zestawu ShinyBoxYour Beauty, Your Body, Your Choice! To zestawu roku a może nawet dekady. Najlepszego jaki wpadł w moje łapki. A recenzowanie poszczególnych kosmetyków dla Was również jest przemiłe bo są rewelacyjne. Oby tak dalej Shiny :) Jak już zauważyłyście po ostatnim wpisie minirecenzje postanowiłam podzielić aby post nie był zbyt długi. Dzisiejsza części jest poświęcona ciału.Zapraszam. 


Dove, kuszący olejek do mycia ciała, Produkt pełnowymiarowy 18,00zł./200ml. Zakochałam się w nim od pierwszego powąchania. Pachnie po królewsku, orientalnie. Jak drogie, luksusowe i ciepłe perfumy. Zapach podczas kąpieli wypełnia całą łazienkę i sprawia, że nie mam ochoty wyjść z wanny. Zawiera 55% odżywczych olejków w tym arganowy. Delikatnie usuwa zanieczyszczenia i pot. Wytwarza kremową pianę, która nie wysusza skóry. Sprawia, że po kąpieli jest miękka i przyjemna w dotyku. Ja i tak zawsze staram się balsamować. Olejek do mycia jest bardzo przyjemny i pachnący. Polecam, zakochacie się w nim.
Fresh Juice, żel pod prysznic Fresh, produkt pełnowymiarowy 8,99zł/ 500ml. Dostępny jest w wielu owocowych wariantach zapachowych. Mój to liczi i maliny. Ma przyjemny, słodki i owocowy zapach. Nieco chemiczny ale wybaczam. To nie jest naturalny kosmetyk. Można używać go do mycia ciała. Doskonale usuwa zanieczyszczenia. Zawiera SLS ale po kąpieli nie czuję ściągnięcia .Zawsze się balsamuję. Może służyć także jako płyn do kąpieli. Robi fajną i pachnącą pianę. Producent pisze o właściwościach pielęgnacyjnych jednak nie sądzę ab w szczególny sposób dbał o moją skórę. Jest bardzo przyjemnym kosmetykiem o dużej pojemności, ładnym zapachu i niskiej cenie więc warto go wypróbować. Ja na pewno zapoznam się z innymi wariantami.
Calypso, gąbka active peeling,  produkt pełnowymiarowy 5,96zł/szt. To bardzo przyjemna, miękka gąbka o odpowiedniej wielkości z mikrogranulkami, które mają peelingować skórę. Moja lubi mocniejsze tarcie i złuszczanie więc używam jej tylko w celu rozprowadzenia żelu czy olejku po ciele. Bardzo dobrze się do tego sprawdza. Podnosi wydajność kosmetyków. Można stosować ją także do twarzy jednak mnie służy wyłącznie do ciała. Zapomniałam obfocić ją gdy była nowa więc zdjęć nie mam. 
Schwarzkopf Essence Ultime Caviar Hair Renew, szampon do włosów, produkt pełnowymiarowy 22,99zł./250ml. Rzadko sięgam po typowo drogeryjne szampony. Ten znalazł się w boxie więc postanowiłam go wypróbować mimo, e mam wrażliwy skalp i unikam SLSu, który jest w jego składzie. Szampon spisuje się u mnie… rewelacyjnie! Nie podrażnia i nie wysusza mojej suchej skóry głowy. Używam go raz w tygodniu a nie do każdego mycia. Pięknie pachnie jak kosmetyk używany w salonach. Jest ponadprzeciętnie wydajny.  Po myciu włosy są jak tafla bez użycia maski czy odżywki. To mój hit!
Ziaja multimodeling,Balsam do ciaławysmuklający uda, brzuch, pośladki produkt pełnowymiarowy  15,00zł/270ml. Zapach balsamu jest przyjemny, świeży ale nie cytrusowy. Dodający energii. Konsystencja lekka i szybko wchłaniająca się. Wydajność duża. Lubię go używać szczególnie teraz gdy jestem na diecie i zapisałam się do Studia Figura. Spektakularnych efektów nie widzę. Skóra jest minimalnie ujędrniona. Liczę, że z czasem ten kosmetyk przyczyni się do zmniejszenia mojego cellulitu.
Zawartość tego zestawu w pełni mnie usatysfakcjonowałam. Nie mogę nic zarzucić Shiny. Kosmetyki zostały dobrze dobrane, są różnorodne i ciekawe. Październikowa edycja będzie obfitowała w nowe marki. To miesiąc różowej wstążki czyli czas gdy zwracamy większą uwagę na samobadanie piersi, na profilaktykę. Rak piersi jest jedną z najczęściej występujących chorób nowotworowych u kobiet. Postęp medycyny i rozwoju technologii niestety nie wpływa na zmniejszenie śmiertelności z jego powodu. Liczba nowych zachorowań również rośnie. Dlatego tak ważna jest świadomość kobiet na jego temat. Jestem ciekawa czym tym razem zaskoczy nas Zespół Shiny a  Wy? 

Hyaluron 3% - Serum żelowe intensywnie nawilżające

$
0
0
Sera Norel są kosmetykami, które skradły moje serce. Wcześniej zdobył je  ProFiller a teraz Hyaluron 3%i Renew Extreme. Uwielbiam tego rodzaju produkty, które nastrajają cerę i przygotowują do dalszej pielęgnacji lub są wystarczająco skoncentrowane i intensywne w swym działaniu, że nic więcej mojej twarzy nie potrzeba. Dziś opowiem Wam o żelowym serum intensywnie nawilżającym Hyaluron 3%. Zapraszam.


Serum zazwyczaj ma lekką konsystencję,  wyznaczone konkretne działanie – w tym przypadku nawilżanie. Kosmetyki tego typu stosujemy zazwyczaj jako dodatek do pielęgnacji po 25 roku życia. Serum Hyaluron 3%.  jest lekkie, żelowe i nie roluje się podczas rozprowadzania, szybko się wchłania. Kwas hialuronowy naturalnie występuje w skórze . W kosmetykach można go spotkać w różnych formach.  W tym przypadku serum hialuronowe jest połączeniem  niskocząsteczkowego kwasu 2% i wielkocząsteczkowego 1%. Jeden wiąże wodę w naskórku, drugi chroni przed przesuszeniem. Jest to kosmetyk, który można stosować niezależnie od wieku oraz typu skóry bo każda potrzebuje nawilżenia. Ja nakładam go nawet na powieki bez żadnych podrażnień.
Kosmetyk ma konsystencjężelową, rzadką, prawie płynną. Przypomina trochę śluz ślimaka. Nie ma tendencji do rolowania się nawet gdy użyję bo zbyt dużo. Wszystko błyskawicznie się wchłania w skórę do suchego matu. Ja dopiero po kilku (nastu) minutach nakładam dodatkowy kosmetyk a następnie robię makijaż. Tak aby każda warstwa miała chwilę dla siebie i zaprzyjaźniła się ze skórą. Serum nie ma żadnego zapachu. Mieści się w bardzo eleganckiej, szklanej i przezroczystej butelce o pojemności 30 ml. Jego cena to 86.00 zł. Zużycie go widać na bieżąco. Pompka jest bardzo praktyczna i dozuje odpowiednią ilość kosmetyku. Ja zazwyczaj wyciskam jedną, max dwie porcje. Kartonik posiada wszelkie niezbędne informacje o produkcie. Początkowo był zafoliowany. Po otwarciu go ukazała się moim oczom przyjemna niespodzianka. Do każdego produktu Norel Dr Wilsz dodaje próbkę innego kosmetyku. To bardzo fajny marketing. 
Serum Hyaluron 3%, nie jest kosmetykiem, który w przypadku mojej podatnej na przesuszenia skóry może być stosowany samodzielnie. Używam go raz dziennie, rano pod krem odżywczy. Daje mi poczucie nawilżenia choć nie tak dobrego jak potrzebuję. Bez błysku i jakiegokolwiek filmu. Szybko wchłania się do matu. Spotkałam się z opiniami, że może się rolować. Ciężko jest mi to sobie wyobrazić. Używałam go z różnymi kosmetykami pielęgnacyjnymi, kremami BB i podkładami mineralnymi. Wchłania się ekspresowo do głębszych warstw skóry i nie zostaje na jej wierzchu więc nie ma się co rolować. Serum wygładza skórę i zabezpiecza ją przed utratą wody. Uzupełnia niedobory. Składa się właściwie tylko z kwasu hialuronowego i wody.  W przypadku cery tłustej może być stosowany samodzielnie jednak pozostałe typy będą potrzebowały czegoś więcej. Ja obowiązkowo używam go razem z kremem, który nakładam po kilku minutach. Dlatego właśnie ciężko jest mi opisać wyłącznie jego działanie. 
Serum Hyaluron 3% jest przyjemnym kosmetykiem jednak nie stał się moim ulubieńcem. Norel ma inne cudowne produkty, które lepiej na mnie zadziałały m.in. wspomniane serum ProFiller  i Renew Extreme. To kosmetyk, który polubią przede wszystkim młode dziewczyny nie oczekujące efektu wow. 

Avril, naturalna kolorówka i nie tylko, WYNIKI

$
0
0
W drogerii Spadomowe.pl, znajdziecie wiele marek , które są już Wam doskonale znane ale także nowości, o których istnieniu nie miałyście pojęcia. Takim odkryciem jest dla mnie Avril. Francuska firma powstała w 2012 roku, która oferuje kosmetyki organiczne zarówno do makijażu, pielęgnacji twarzy, ciała i włosów. Podstawowymi założeniami do jej stworzenia, od początku była jakość, ekologia, cen i serwis. Właściciel sklepu Spadomowe.pl  na początku sierpnia przekazał mi do testów w ramach niespodzianki zestaw kosmetyków naturalnych, którym mogę zrobić pełen makijaż. Na pewno z czasem recenzja tych produktów pojawi się na moim blogu dziś jednak skupię się na przedstawieniu marki.


Avril to marka, która u nas nie jest szeroko dostępna.Na szczęście jej bogaty asortyment pojawił się w drogerii Spadomowe.pl. Cztery podstawowe punkty, które ją cechują to:
JAKOŚĆ. Każdy produkt jest przedmiotem ścisłych kontroli jakości. Na wielu płaszczyznach. Od łatwości stosowania, intensywności barwy, po przyjemny zapach i konsystencję oraz wydajność i działanie.
EKOLOGIA. Tam gdzie to możliwe marka rezygnuje z papierowych/ kartonowych opakowań.Mniej odpadów oznacza większą dbałość o środowisko. Organiczne kosmetyki mają certyfikat Ecocert. Co najmniej 95% składników jest pochodzenia naturalnego, nie mniej niż 10% to składniki pochodzące z rolnictwa ekologicznego. Marka nie testuje na zwierzętach.
Cena . Abykosmetyki organiczne Avril  były dostępne dla wszystkich kobiet marka nie inwestuje w reklamę oraz produkcję próbek. Ogranicza koszty tam gdzie jest to możliwe. Muszę przyznać, że rzeczywiście kosmetyki nie należą do drogich w przeciwieństwie do wielu znanych nam apteczno- perfumeryjnych francuskich marek, ze znacznie gorszymi składami.
Serwis. Pracownicy chętnie odpowiadają na wszelkie pytania telefonicznie lub mailowa. Zamówienia realizowane są w ciągu 24 godzin we Francji. My możemy dokonywać zakupów za pośrednictwem sklepu Spadomowe.pl  . 
Po prawie trzech miesiącach testów muszę przyznać , że naturalna kolorówka Avril jest super. Mam kilka uwag ale napiszę o nich przy okazji recenzji poszczególnych kosmetyków. Teraz przejdźmy do najważniejszego czyli ogłoszenia wyników. Wczoraj większą cześć dnia rozmyślałam nad wyborem dwóch najlepszych odpowiedzi w konkursie za co kocham kosmetyki naturalne. Według mnie wszystkie zgłoszenia są świetne, kreatywne i bardzo mądre. Wybór tylko dwóch osób jest naprawdę trudny. Dzięki waszej wiedzy dowiedziałam się kilku ciekawostek o produktach naturalnych. Za to dziękuję pierwszej finalistce Pani Urszuli Giżyckiej. Drugą nagrodę otrzymuje Pani Paulina Lika za zwrócenie uwagi na to, że naturalne produkty urodowe występują nawet w naszej kuchni i kosztują grosze. Gratuluję! Dziękuję serdecznie za wszystkie zgłoszenia. Nie długo będę miała dla Was kolejną niespodziankę. Zapraszam do odwiedzenia FanPage sponsora konkursu drogerię internetową SpaDomowe . Przykro mi, że nie mogę nagrodzić każdej odpowiedzi. 

LIly Lolo, naturalny krem BB

$
0
0
Makijaż nigdy nie był moją mocną stroną. Podstawą dla mnie jest zdrowa, dobrze nawilżona i złuszczona  skóra . Taką na szczęście mam na co dzień . Dobra passa bez wyprysków i przesuszeń trwa w najlepsze, oby jak najdłużej. Nową jakość makijażu i wyższy poziom wtajemniczenia  osiągnęłam dzięki kosmetykom mineralnym marki Lily Lolo. To mój ulubieniec i najlepsze odkrycie w kategorii makijaż w 2016 roku. Jeśli jeszcze nie znacie Lili Lolo to polecam to zmienić. Będziecie zachwycone tak jak ja za każdym razem kiedy sięgam po jakiś ich produkt. Dziś opowiem Wam o kremie BB bo jak wiecie cenię sobie lekkość i lubię gdy skóra oddycha. Podkładów/ fluidów używam wyłącznie od święta i nie są mi niezbędne. Zapraszam do czytania.


W ofercie Lily Lolo są trzy odcienie kremów BB. Porównując zdjęcia kolorów wiedziałam, że najbardziej odpowiednim dla mnie będzie najjaśniejszy Fair. Potwierdziła to bardzo pomocna tabela. Jak wiecie mam już jeden sypki podkład mineralny Lily Lolo, który uwielbiam w odcieni China Doll. Jego „płynnym” odpowiednikiem jest właśnie Fair. Jeśli raz dobierzecie sobie właściwy kolor kosmetyku do twarzy Lily Lolo, później przy kolejnych, pójdzie jak z płatka. Wiem, że gdybym była choć trochę opalona i moja skóra miałaby częstszy kontakt ze słońcem pasowałby do mnie także wariant Light. Teraz jednak idzie zima i jedynym słusznym rozwiązaniem jest  Fair. Tak jak w przypadku produktów sypkich i tu możecie zamówić próbkę. 1,5 ml w saszetce kosztuje 10,90 zł. Oczywiście najbardziej opłacalnym rozwiązaniem jest zamówienie od razu wersji pełnowymiarowej tj. 40 ml. za 75,50 zł.
Fair to najjaśniejszy krem BB jaki mam. Przebił swoim cudownym kolorem nawet zielonego Skin 79. Powiedziałabym, że to ten sam odcień tylko co najmniej jeden- dwa tony jaśniejszy. Według mnie jest neutralny. Wpada jednak bardziej w beż niż w róż. To nudziak. Ten odcień można nazwać też kością słoniową. Mieści się w tubce o bardzo minimalistycznym a zarazem nowoczesnym design'ie. W biało czarnym pudełeczku kartonowym. Należy zużyć go w ciągu 12 miesięcy od otwarcia. Myślę, że jest to do wykonania mimo, że mam już kilka innych kosmetyków tego typu. Nie ma charakterystycznego, mocnego zapachu. Pachnie bardzo słabo i ciężko sprecyzować ten zapach. Nie zwracam na niego uwagi. Nie jest istotny i nie czuję go podczas malowania. Kosmetyk został wyposażony w wygodną pompkę. Zazwyczaj używam 1- 2 porcji produktu. Na pewno gdy krem zacznie się kończyć rozetnę opakowanie aby wydobyć wszystko. 
Krem BB Lily Lolo można nakładać czym chcemy. Istniej pełna dowolność od palców po gąbeczki, jajeczka, pędzle i szczotki. Ja właśnie ostatnio jestem zachwycona szczotkami więc nimi wklepuję krem. Szczerze mówiąc w przypadku tego kosmetyku szybszą metodą dla mnie jest użycie ściętego jajeczka Diora, o którym już pisałam na blogu. Krem BB Lily Lolo robi z mojej twarzy buzię porcelanowej lalki. Pokrywa wszelkie delikatne zaczerwienienia. Nie muszę ich korektorować, zamazywać innymi kosmetykami.  Niweluje sine żyłki na powiekach. Nie nakładam cieni więc tam również używam krem BB. Da mnie najważniejszy jest naturalny wygląd. Makijaż wykonany tym kremem zupełnie nie rzuca się w oczy, nie odcina od szyi czy reszty ciała. Współgra z odcieniem skóry, wyrównuje go. Producent wspomina, żeświetnie sprawdza się także jako baza pod podkład mineralnyjednak ja czasami tylko go pudruję. Nie potrzebuję nakładać na ten krem mineralnego podkładu. Daje mi odpowiedni, średni stopień krycia. 
Czy jestem zadowolona? Bardzo. Rozumiem swoją skórę i daję jej to czego potrzebuje. Dotyczy to pielęgnacji i lekkiego makijażu. Krem BB Lily Lolo polecam przede wszystkim tym z Was, które malują się delikatnie, nie mają wielkich niedoskonałości skóry. Jeśli wszystkie podkłady drogeryjne są dla Was zbyt ciemne to warto zwrócić uwagę na Lily Lolo.Zdjęcie odcienia kremu jest przekłamane jednak gwarantuję Wam, że jest baardzo jasny. Polecam. 

Kąpielowe nowości z Lidla.

$
0
0
Swoimi nowościami kosmetycznymi bardzo często chwalę się w pierwszej kolejności na Facebook’u więc zapraszam Was do polubieniafanpage Babskiego Kącika. Będziecie wtedy bardziej na bieżąco ze wszystkim co się u mnie dzieje i pojawia. Dziś mam dla Was przegląd kąpielowych produktów, które znalazły się w mojej paczce od marki Lidl, a właściwie nawet ich mini recenzje. Zapraszam


 To co ucieszyło mnie najbardziej gdy tylko otworzyłam paczkę to wielki, różowy ręcznik. Zwykły, codzienny element życia sprawił mi wiele radości. Okazał się fantastyczną niespodzianką. Dzięki temu nabytkowi pozbyłam się trzech małych zachomikowanych ręczników, z których rzadko korzystałam i były już nieco passe. Ten jest największy ze wszystkich jakie mam. Idealnie miękki i puszysty. Wykonany z bawełny więc chłonny a nie jakiś plastikowy. Bardzo dobrej jakości. Ma dekoracyjny pasek ala haft z jednej strony. Po prostu uroczy i praktyczny. Niestety nie mam pojęcia ile kosztuje. Wiem za to, że jest dostępny w dużej gamie kolorów. W Lidlu na pewno znajdziecie jeszcze niebieskie oraz białe. Polecam. Zamierzam dokupić inne rozmiary "do kompletu" i wymienić wszystkie stare ręczniki. 
Płyn do kąpieli jedwab z olejkiem arganowym. Ma wielką nawet jak na płyny pojemność 1,5 litra. Z tego właśnie powodu nie zmieścił się we wnęce przy wannie :) Ulokowałam go w innym miejscu ale również pod ręką. Butelka choć jest bardzo duża jest także praktyczna dzięki rączce. Płyn ma biały, perłowy kolor i przyjemny choć bardzo słaby zapach. Gdy kupuję tego typu umilacze kąpielowe zależy mi na tym aby zapach był intensywny, skoncentrowany. W tym przypadku tego nie dostałam. Jest to wersja hipoalergiczna. Dla wrażliwej skóry pewnie właśnie z tego powodu substancje zapachowe, perfumy znalazły się na samym końcu składu. To właśnie one najczęściej uczulają. Płyn do Cien z olejkiem arganowym daje bardzo intensywną pianę, która długo utrzymuje się na wodzie. Dłużej niż trwa moja kąpiel. Jest gęste i przyjemna, a nie używam go jakoś specjalnie wiele. Bardzo przyjemnie zmiękcza wodę. Staje się kremowa i niewysuszająca. Prawie jakbym kąpała się w mleku. 
W przeciwieństwie do płynu do kąpieli, żel pod prysznic grejpfrut i naturalny miód pachnie bardzo intensywnie i wyjątkowo przyjemnie. Miodu tu właściwie w ogóle nie wyczuwam ale słodką pomarańczę. Żel jest bardzo energetyzujący i uwielbiam sięgać właśnie po niego gdy wracam ze Studia Figura, po 1,5 godzinnym wysiłku na różnych urządzeniach. Od razu po kąpieli schodzi ze mnie zmęczenie a endorfiny są jeszcze bardziej intensywnie produkowane. Żel dobrze się pieni i może służyć także za płyn do kąpieli. Ma sporą pojemność 500 ml. przypuszczam, że jego cena nie przekracza 5 zł. 
Po sole do kąpieli sięgam tylko w okresie jesienno- zimowym więc ten prezent od Lidla jest wyjątkowo na czasie u mnie w łazience. Sól Cienpachnie bardzo przyjemnie. Wyraźnie czuć miodowe nuty, które są przełamane świeżą, soczystą żurawiną. Producent radzi wsypywać ok. 3 nakrętki pod strumień wody, ja zazwyczaj robię to na oko. Nie odmierzam soli. Pięknie barwi wodę na pomarańczowy kolor. Daje delikatną piankę i ładny zapach. Zawiera minerały. Jest drobniutka. Szybko i całkowicie się rozpuszcza nie zostawiając efektu piasku na dnie wanny. Bardzo przyjemny produkt. Nie mam nic do zarzucenia tej soli. Nie wywołała u mnie swędzenia skóry, wysuszenia jej czy jakiejś innej alergii. Opakowanie mieści 600 g kosmetyku. 
Z kosmetykami Cien nie miałam wcześniej styczności. Są bardzo dobrym rozwiązaniem gdy chcemy zaoszczędzić kilka zł na jakiś inny cel. Nie odbiegają jakością od innych bardziej znanych produktów drogeryjnych a kosztują od nich znacznie mniej. Jestem z nich zadowolona i na pewno przy kolejnej wizycie w Lidlu zwrócę większą uwagę na ich marki własne a szczególnie dział kosmetyczny i produkty Cien. 

Łagodny szampon aloesowy do ciała i włosów No Tears 0m+ Equilibra

$
0
0
Chętnie testuję nowości. Często dostaję paczki niespodzianki z różnościami, które mniej lub bardziej mnie interesują. Sama najchętniej jednak sięgam po kosmetyki naturalne, sprawdzonych marek. To dotyczy całego ciała jednak przede wszystkim skalpu bo żadna część mojej skóry nie dostarcza mi tylu problemów co właśnie głowa.  Łagodny szampon aloesowy do ciała i włosów No Tears 0m+  Equilibrajuż dawno mnie ciekawił. Ze względu na delikatny, niedrażniący skład bez SLES, SLS, parabenów, barwników i wazeliny oraz uniwersalne przeznaczenie. To produkt z linii dziecięcej, który można stosować już od urodzenia  się dziecka. Jak wiecie nie mam dzieci a wybrałam go dla siebie aby nie podrażniał a przeciwnie koił i nawilżał mój skalp. Jak się sprawdził? O tym przeczytacie dalej. Zapraszam.


Szampon mieści się w plastikowej, nieprzezroczystej butelce. Jego pojemność to 250 ml. W internetowym sklepie firmowym jego cena regularna wynosi 19 zł. Obecnie jest w promocji i kosztuje zaledwie 15 zł. Ma żelową, przezroczystą konsystencję. Bardzo świeżo  pachnie, trochę ogórkowo, wodnie. Wiecie co mam na myśli. Jest przyjemny i kojarzy się z czystością.
Wobec tego szamponu żywiłam duże nadzieje ale miałam także obawy. Mój skalp i włosy są ze sobą ściśle powiązane ale niestety nie lubią tego samego. Mojej czuprynie służą chemiczne szampony z silikonami. Skórze głowy przeciwnie. Szampon Equilibra ma fizjologiczne pH,  zawiera aż 98 % składników pochodzenia naturalnego. Na drugim miejscu w składzie zaraz po wodzie został umieszczony sok z aloesu, który ma właściwości kojące i nawilżające. Szampon dobrze się pieni mimo braku agresywnych detergentów. Oczyszcza skalp. Odświeża go, zostawia przyjemny zapach. Muszę jednak przyznać, że poprzednie dwie wersje lepiej się u mnie sprawdziły dlatego, że nie plątały aż tak bardzo moich włosów. To jedyny zarzut jaki mam do tego produktu. Ma dobry skład. Bardzo dobrze wpływa na moją skórę głowy.Nie wywołuje swędzenia, łuszczenia się skóry czy innych dolegliwości. Jest hipoalergiczny ale cholernie plącze moje włosy. Po myciu denerwuję się i męczę podczas czesania. Niestety nie mogę myć nim głowy. Gdyby nie mój chłopak, któremu ten szampon odpowiada pewnie zużyłabym go do mycia ciała lub pędzli. Na pewno by się nie zmarnował. Na skalp działa super, na same włosy nie najgorzej. Nie obciąża ich, nie wysusza. Jest neutralny.
Szampon polecam dzieciom. Będzie idealny do oczyszczania i pielęgnacji ich delikatnych włosków. Sprawdź się także u kobiet, które nie mają bardzo suchych, zniszczonych i długich włosów. Ja swoje regularnie farbuję na blond, prostuję i kręcę lokówką. Końce są suche i łatwo się plączą. Przy włosach naturalnych, delikatnych i zadbanych ten szampon na pewno świetnie się sprawdzi. Tak samo mocno polecam go dla większości mężczyzn, z krótką fryzurą i wrażliwym skalpem. Przekazałam go już swojemu chłopakowi, któremu w nim wszystko pasuje i nie ma zastrzeżeń. Używa go z przyjemnością. Equilibra    Jestem ciekawa czy go znacie? Ja wolę pozostałe wersje nie z linii dziecięcej.                       

Pędzle ala Real Techniques

$
0
0
15 lutego 2014 roku pierwszy raz zamówiłam pędzle naSammyDress. Zestaw 5 sztuk do twarzy kosztował 15$. Mam i używam je do tej pory. Są rewelacyjne i wyglądają dokładnie tak jak na zdjęciach sprzed prawie trzech lat. (Zrecenzowałam je). Nie straciły włosków, kształtu, nie odbarwiły się. Nadal doskonale się sprawdzają . Jeden zestaw to zdecydowanie zbyt mało więc zamówiłam w końcu kolejne. Dziś opowiem Wam o bardzo podobnym zestawie ale jeszcze bardziej udającym pędzle Real Techniques. Chociaż kto wie. Może to oryginały. Nigdy nie miałam a nawet nie trzymałam w rękach prawdziwych Real Techniques więc nie mam porównania. Przypuszczam jednak , że to pędzle mocno inspirowane.


Zestaw złożony jest z czterech pędzli wykonanych z włosia syntetycznego. Mieszczą się w ładnym, praktycznym i dość dobrze wykonanym etui. Są mniejsze od mojego różowego kompletu. Mają inne trzonki. Są prawie o połowę tańsze. Razem z futerałem kosztował mnie 9,40$. Przy tak małych i lekkich produktach na SammyDressdostawa jest darmowa. Dodatkowo przychodzi do nas kod śledzeniadzięki temu widać kiedy mniej więcej otrzymamy zamówienie. Moje wszystkie paczki z SammyDress zawsze były wysyłane z Holandii więc być może tam znajduje się główny magazyn na rynek europejski.
Pędzle są bardzo dobrze wykonane. Nie gubią włosia. Nic z nich nie wychodzi. Są bardzo miękkie, wykonane z syntetycznego a nie z naturalnego włosia. Dopiero się poznajemy. Mam je stosunkowo krótko ale sprawują się doskonale i podejrzewam, że będę z nich tak samo zadowolona jak z różowego zestawu. Z dwóch stron mają napisy. Nie uchwyciłam wszystkich na zdjęciach. Z jednej strony jest to nazwa Real Techniques by Sam & Nic Chapman,a z drugiej przeznaczenie pędzli.

Buffing Brush- pędzel do podkładów, głównie tych mineralnych, sypkich. Dość mały więc ja używam go do konturowania.
Contour Brush- pędzel do konturowania. Dla mnie idealny do rozświetlacza.
Pointed Foundation Brush- w teorii pędzle do podkładu, języczkowy. Może spełniać różne funkcje ale rzeczywiście bardzo dobrze nanosi mi się nim i rozprowadza kremy BB.
Detailer Brush- pędzel wszechstronny, u mnie do korektora. Może być wykorzystywany do makijażu ust. Ja do tego celu wolę odrobinę mniejsze.  

Na iperfumy „ten” zestaw kosztuje 94 zł. na SammyDress w przeliczeniu na nasze pieniążki, razem z dostawą ok. 35 zł. są prawie trzy razy tańsze bo to nie oryginały. Napisy na nich są mylące. Nie mogę im jednak nic zarzucić. Jakość jest bardzo dobra. Gdybym miała zamówić je jeszcze raz to na pewno bym się nie wąchała. Na pewno są warte swojej ceny. A nawet więcej.
Pędzle zamawiałam z różnych azjatyckich stron. Uważam, że trzeba mieć szczęście i dobrze trafić. Mnie tylko raz trafił się tandetny bubel ale komplet ponad 30 pędzli był nieprawdopodobnie tani więc mogłam się tego spodziewać. Nie pochodził ze sklepu SammyDress a z innego. Czym więc kierować się przy wyborze pędzli z azjatyckich sklepów?Przede wszystkim opiniami. Wybierać takie, które już ktoś kupił. Produkty chińskie są naprawdę bardzo tanie jednak jeśli zestaw 35 pędzli kosztuje 5 $ to nie spodziewajmy się jakości ala Hakuro czy Zoeva. Ten zestaw mogę Wam polecić. Jeśli go zamówicie na pewno będziecie zadowolone i to nie przez chwilę a mam nadzieję, długie lata tak jak to jest z moim wcześniejszym zestawem z różowymi trzonkami. Polecam

ShinyBox Think Pink, październik

$
0
0
Cześć Dziewczyny, Koniec miesiąca zawsze jest kulminacją wrażeń związanych z nowym zestawem ShinyBox. Tym razem pudełko jest bardzo kobiece, nastrojowe. Dopasowane do pory roku. Październik jest miesiącem różowej wstążki, czyli czasem gdy szczególnie kontrolujemy piersi i propagujemy samobadanie. Shiny to ułatwia dzięki dodanej instrukcji. Zapraszam do oglądania zawartości. 


IDUNN NATURALS PUDER KĄPIELOWYŚrednia cena: od 11 zł zł / szt. Produkt pełnowymiarowy Musujące pudry kąpielowe zawierają w swoim składzie mieszaninę oleju z Milli oraz oleju migdałowego. Zapewniają utrzymanie właściwej elastyczności skóry oraz ją wygładzają. Dodatek skrobi ziemniaczanej wzmacnia działanie wygładzające kwasów AHA. Musujące pudry do kąpieli mają również działanie relaksujące i odprężające. Efekt musowania zapewnia delikatny masaż całego ciała. Uwielbiam kąpielowe umilacze. Cieszę się, że trafił mi się ten puder a nie mydełko choć kocie oczy wyglądają uroczo. Moja wersja jest z zieloną herbatą i dokładnie tak pachnie. Bardzo przyjemnie, kojąco zmysły. Jestem pewna, że kąpiel z tym pudrem będzie relaksująca.
VIS PLANTIS OLEJEK NATURALNYŚrednia cena: 12,99 zł / 30 ml Produkt pełnowymiarowy  Każdy z nich ma działanie regenerujące, dzięki wykorzystaniu odżywczych właściwości orzechów macadamia i róży.. Olej macadamia doskonale wygładza i ujędrnia skórę a różany regeneruje zapobiegając powstawaniu zmarszczek. Olejek trafi do moich zapasów lub podaruję go mamie. Będzie idealny do cery dojrzałej i suchej. Bardzo lubię pielęgnację olejkami ale mam ustanowioną kolejność zużywania kosmetyków pielęgnacyjnych więc tego olejku póki co nie otwieram. Jestem zadowolona jednak, że znalazł się w boxie i, że trafił mi się akurat różany.
BELL POMADKA DO UST Średnia cena: 10,00 zł / 4,5 g Produkt pełnowymiarowy Anti-Age&Shine Lipstick to wygładzająca usta pomadka z kompleksem przeciwzmarszczkowym. Zmniejsza widoczność powstałych zmarszczek, pobudza skórę do produkcji kolagenu i elastyny, opóźniając proces powstawania zmarszczek. EFEKT: usta są nawilżone, gładsze i wyglądają młodziej!
Cóż. Lista obietnic jest długa i wątpię aby miała odzwierciedlenie w rzeczywistości. Mój kolor to 035, ciemny róż. Bardzo ładny. Szybko okazało się jednak, że ma drobinki. Bez tego brokatu pomadka wyglądałaby znacznie lepiej na ustach i chętnie używałabym ją na co dzień używała. Powędruje do młodszej kuzynki.
BELL CIEŃ DO POWIEKŚrednia cena: 18,00 zł / 5 g Produkt pełnowymiarowy Hypoalergiczny wodoodporny cień do powiek w kredce to idealne rozwiązanie dla kobiet, którym zależy na uzyskaniu doskonałego wyglądu przy minimum wysiłku. Wygodna forma kredki zapewnia łatwą i precyzyjną aplikację.Mój kolor to 05. Trafił i się naprawdę fajny i dobrze dobrany. Będzie mi pasował. W zależności od światła różnie wygląda. Na zdjęciach jest bardziej szary, w sztucznym świetle brązowy o metalicznym wykończeniu. Ładny i wygodny w aplikacji. Zostaje ze mną.
VIS PLANTIS MASECZKA DO TWARZYŚrednia cena: 4,40 zł / 2x5 ml Produkt pełnowymiarowy Age Killing Effect na zmarszczki mimiczne i głębokie linie to skoncentrowana maseczka relaksująca i odprężająca mięśnie spięte podczas częstych skurczów mimicznych. Efekt odmłodzonej i głęboko nawilżonej skóry w kilkanaście minut.Wypróbuję ją. Jestem w tym wieku, że moja skóra zaczyna się już starzeć. Saszetka to dwie porcje. Nie używałam jeszcze żadnych kosmetyków VIS PLANTIS. Zauważyłam, że ostatnio ta marka jest modna i bardzo często pojawia się na blogach.
EVREE KREM DO RĄKŚrednia cena: 9,49 zł / 100 ml Produkt pełnowymiarowy. Krem dogłębnie odżywi Twoją skórę, nawilży ją, złagodzi podrażnienia i pozostawi aksamitnie gładką w dotyku, jednocześnie zapewni im warstwę ochronną nie pozostawiając tłustego filmu. Już kilka razy sięgnęłam po ten krem i muszę przyznać, że już teraz jestem na tak. Idealny, bogaty produkt do dłoni na pierwsze oznaki zimy, chłodu i wiatru. Wygładza, nawilża i co ważne nie pozostawia po sobie żadnego filmu. Świetny produkt. 
FA ŻEL POD PRYSZNICŚrednia cena: 8,00 zł / 250 ml Produkt pełnowymiarowyRozpieszczający żel o odświeżającym zapachu różowego jaśminu, stanowi perfekcyjną kombinację pielęgnacji i świeżości.Żeli pod prysznic nigdy dość. Dawno nie miałam żadnego pachnącego kwiatami a to moje ulubione nuty. Jaśmin jest piękny. Długo po kąpieli czuć w łazience jego zapcha. Opakowanie cieszy oczy.
BLANX BLANX WHITE SHOCKŚrednia cena: 21,99 zł / 50 ml Miniwersja15 ml. Pasta BlanX White Shock Natychmiastowa Biel (Deep Blue) charakteryzuje się działaniem wybielającym i antybakteryjnym.Już jej używałam. Lubię takie mini wersje. Zabieram ją ze sobą gdy nocuję po za domem. Daje uczucie czystych i świeżych zębów. 
BISPOL ŚWIECA ZAPACHOWA W SZKLE Średnia cena: 7,99 zł / szt. Piękny zapach oraz wygląd świecy umili każdy wieczór spędzony przy jej płomyku. Doskonale prezentuje się w każdym mieszkaniu sprawiając, że dopełnia wnętrze oraz dodaje mu uroku. Świeca pali się aż 30 godzin. Mój wariant to liczi. Świeca zapachem nawiązuje do tych owoców. Nie jest bardzo słodka. Myślę, że po odpaleniu będzie dawała delikatny aromat i nastrojowe światło. Jeszcze jej nie paliłam. 
IDEEPHARM RADICAL MED SZAMPON DO WŁOSÓW  Średnia cena: 14,10 zł / 300 ml Miniwersja 50 ml. Szampon przeznaczony jest do mycia włosów osłabionych i wypadających. Wyraźnie wzmacnia i hamuje wypadanie włosów. Zawarte w szamponie witaminy odżywiają i poprawiają kondycję włosów, sprawiając, że stają się aksamitne i gładkie w dotyku. Mój chłopak nie ma włosów a jedynie meszek na głowie. Szampon może wzmocnić jego czuprynę więc mu go oddam. A może podzielimy się i wspólnie będziemy go używać. 
Moje pudełko okazało się szczęśliwe. Dodatkowo otrzymałam mleczną mgiełkę do ciała SILCARE. Lekka formuła, natychmiastowe wchłanianie i doskonała pielęgnacja skóry. Energetyzujący zapach sprawi, że zabieg stanie się niezwykłym rytuałem dla ciała i zmysłów. 10,99 zł/200 ml. Miałam już tą mgiełkę z innego boxa. Tą zostawię sobie na lato bo rzeczywiście jest szybka i przyjemna w aplikacji oraz lekka. W ShinyBoxie znalazł się bon podarunkowy m.in. do sklepu CHANGE na -30%. Znam ten butik i mam nawet kartę stałego klienta. Mają piękną i dobrą jakościowo bieliznę. Robię w nim zakupy naprzemiennie z Esotiq. W tym miesiącu bonów wartościowych było więcej. Przy zamówieniu za 109 zł w  sklepie internetowym Bingo Spa zyskujemy 50% plus testery i gadżety reklamowe.                                                    
Nie lubię samobadania piersi. Nie jest to przyjemne bo zawsze wiąże się z obawą, że coś sobie znajdziemy. U mnie było tak już co najmniej 3 razy. Od razu wtedy umawiałam się prywatnie na usg, a nawet na biopsję. Która nie jest wcale tak straszna jak myślicie. Zawsze w takich sytuacjach szybko reaguję. Październik jest miesiącem poświęconym walce z rakiem piersi. ShinyBox zadedykował ten zestaw właśnie temu problemowi. W ulotce dotyczącej zawartości pudełka znalazła się też informacja o tym jak badać piersi. Jest to naprawdę bardzo proste. i nie zajmuje wiele czasu a może wpłynąć na nasze życie. Polecam wykonywać takie badanie raz w miesiącu i zgłaszać się do lekarza, nawet pierwszego kontaktu jeśli będziecie miały jakiekolwiek podejrzenia. 
Mój box okazał się szczęśliwym pudełkiem i zyskałam pełnowymiarową mleczną mgiełkę do ciała Silcare o wartości 10,99 zł za 200ml. . Cieszę się, że trafił mi się dodatkowy kosmetyk i nie jest to lakier bo używam hybryd. Bardzo podoba mi się mój wariant. Jestem zawiedziona jedynie brokatem w pomadce Bell. Jej kolor jest śliczny ale nie lubię takich błyszczących i migrujących drobin. Najbardziej cieszę się z żelu pod prysznic Fa, kremu do rąk Evree oraz świecy w szkle Bispol. Są to produkty, które szybko zużywam i chętnie testuję. Z zestawu jestem zadowolona. Za miesiąc zdam Wam relację z tego jak te kosmetyki się u mnie sprawdziły. Myślę, że nie wszystkie zdążę przetestować ale spróbuję. Według mnie w tym miesiącu ShinyBoxnadal utrzymuje dobry poziom. A co Wy o tym myślicie?  Co wpadło Wam w oko? 

Hypoalergiczne serum do rzęs rewitalizujące i pielęgnujące Inveo

$
0
0
Uwielbiam sera do rzęs. Na początku myślałam, że mogą podrażniać wrażliwe oczy, że wpłyną negatywnie na mój wzrok. Podchodziłam do nich z dużą dawką rezerwy i nieukrywaną obawą. Okazało się, że dosłownie wszystkie moje obawy są bezpodstawnym nieporozumieniem. Od ok. 2 lat używam ich regularnie i jeszcze na żadnym się nie przejechałam. Poznałam kilka marek wart uwagi w dobrych, przystępnych dla każdego cenach. Żadna moja odżywka do rzęs nie kosztowała więcej niż 80 zł. Wiem, że są nawet po 300 zł. mnie jednak nie kuszą. Wiem, że tańsze dają takie same efekty, wymagają tylko dłuższego używania oraz systematyczności.  Hypoalergiczneserum do rzęs rewitalizujące i pielęgnujące  Inveo  znajdziecie w Rossmannie w cenie regularnej ok 60 zł. a można je kupić jeszcze taniej za ok. 40 zł. Trzeba tylko poszukać.


Rozpoczynając kurację wzmacniającą rzęsy musimy uzbroić się w cierpliwość i nie oczekiwać efektów, zbyt szybko. Nie pojawią się z dnia na dzień. Ze swojego doświadczenia wiem, że pierwsze oznaki tego, że coś się dzieje z rzęsami widać po miesiącu. A na efekt WOW należy poczekać ok. 3 miesiące. Każdy z nas jest różny jednak tak  to wygląda w moim przypadku. Przy używaniu serum ważna jest regularność. Należy nakładać je codziennie. Ja zarezerwowałam sobie to na wieczór, po tym jak mój krem pod oczy się wchłonie nakładam na linię brwi porcję preparatu. Pędzelek jest standardowy dla tego typu kosmetyków. Przypomina trochę niektóre eyelinery. Jest wygodny. Ilość nanoszonej odżywki jest odpowiednia. Konsystencją przypomina wodę, Jest go tak mało , że nie wylewałam go na dłoń aby sprawdzić zabarwienie. To zrozumiałe. Buteleczka mieści 3,5ml produktu. Zapach czuję gdy wącham opakowanie. Podczas aplikacji już nie. Jest bardzo słaby i neutralny
Na pewno jesteście zawiedzione tym, że nie pokazuję tu swoich rzęs. Trochę Was rozumiem ale nie poradzę nic na to, że nie umiem ich fotografować . Nawet z pomocą osoby trzeciej zdjęcia fragmentów mojej twarzy, tak drobnych elementów nie wychodzą dobrze . Po drugie kilkanaście dni po zużyciu jednego serum płynnie przeszłam do używania następnego tzn. Coloris, Inveo więc różnica jest subtelna. Moje rzęsy już od dwóch lat są i będą długie. W lipcu przed weselem postanowiłam skorzystać z profesjonalnego makijażu wykonanego w salonie. Pani wizażystka powiedziałam, że jeszcze nigdy nie malowała tak długich naturalnych rzęs. Moje dotykają brwi. Jestem z nich dumna. Wyglądają zalotnie a nie komicznie. Otwierają bardziej moje małe oczy i opadające powieki. Dzięki nim czuję się pewniejsza siebie. Można by powiedzieć mała rzecz a cieszy bo tak w istocie jest. W lutym miałam założone przez kosmetyczkę sztuczne rzęsy choć moje wtedy też były obfite. Zdecydowałam się na to z ciekawości aby sprawdzić jak to jest. Nie spodobało mi się. Bo jednak coś sztucznego, dla mnie porównywalnego z tipsami. Nie czułam się z nimi dobrze. Wolę hodować swoje i na tym poprzestać. Dawno temu pozbyłam się opakowania i niestety nie mam zdjęcia składu :/ Ale na pewno można go znaleźć gdzieś w internecie. 
Hypoalergiczne serum do rzęs rewitalizujące i pielęgnujące  Inveo  to kosmetyk godny uwagi i korzystny cenowo. Pielęgnuje rzęsy. Nadaje im głęboki, czarny kolor aż po końce. Wydłuża je, zwiększa ich żywotność. Pobudza wzrost i zagęszcza. Dzięki niemu tusz odgrywa drugoplanową rolę. Piękne rzęsy prawie każdy ładnie podkreśli nie mając przy tym trudnego zadania. Z odżywkami wcale nie jest tak, że po zaprzestaniu ich stosowania rzęsy słabną i wylatuję. Każda rzęsa ma swoją określoną żywotność.  INVEO Hypoalergiczne serum rewitalizujące i pielęgnujące dostępne jest w sieci sklepów Rossmann, Drogerii Natura oraz w sklepie internetowym. Cena ok. 60 zł/3,5 ml. Teraz jest objęte promocją i kosztuje 42 zł. Polecam. Dziękuję portalowi O-you.pl za możliwość przetestowania tej odżywki. 

Co, jak i dlaczego z podkładami mineralnymi EARTHNICITY

$
0
0
Kosmetyki mineralne wciągnęły mnie jak nurt rwącej rzeki. Sprawiły, że pokochałam makijaż! Gdyby rok temu ktoś powiedziałby mi, że właśnie na nich będzie bazowała moja kolorówka podniosłabym wymownie brwi i roześmiała się, dodając- niemożliwe. Wtedy przeżywałam pierwszy zachwyt azjatyckimi kremami BB, które nadal mam i bardzo lubię. Okazuje się, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wszystko jest możliwe. Szczególnie w przypadku gdy otworzymy się na nowości, zaryzykujemy i damy sobie szansę aby je poznać.  Kosmetyki mineralne to dla laika trudny temat. Pierwsze podejście do nich zrobiłam kilka lat temu. Bez żadnego przygotowania skóry, odpowiednich pędzli i podstawowej wiedzy. Pomalowałam się i rozczarowałam. Dziś jest inaczej bo wiem jakimi zasadami trzeba się kierować aby makijaż mineralny wyglądał na twarzy naturalnie i korzystnie. Jeśli też chcecie je poznać zapraszam do czytania.


Wokół tematyki podkładów mineralnych powstało kilka mitów, w które kiedyś sama wierzyłam. Począwszy od wysuszania skóry, po zbyt słabe krycie aż do problematycznej, zbyt długo trwającej aplikacji. Wszystkie te obawy nie potwierdzą się jeśli będziemy postępować właściwie. Przy odrobinie wprawy stosowanie minerałów będzie czystą przyjemnością. Podstawą jest odpowiednie przygotowanie skóry do makijażu. Pamiętajmy o regularnym złuszczaniu, usuwaniu suchych skórek peelingiem mechanicznym lub enzymatycznym. Tak samo ważne jest nawilżanie. Skóra, która nie jest odwodniona, czy przesuszona dobrze zaprzyjaźnia się z kolorówką i stapia z nią tworząc jedną całość bez widocznych, poszczególnych warstw. Kosmetyków mineralnych nie powinno się aplikować bez uprzedniego nałożenia kremu nawilżającego. To właśnie kremem nałożonym pod makijaż manipulujemy tak,  aby uzyskać lepsze krycie oraz utrzymać odpowiedni poziom nawilżenia. W przypadku cer bardzo suchych polecane pod podkłady mineralne są także oleje np. BE.LOVED(wkrótce pojawi się  recenzja serum "Follow Your bliss") lub baza przedłużająca trwałość makijażu. Stosując je musimy odczekać chwilę aż się wchłoną. Jest to kwestią indywidualną skóry i tego jaki rodzaj oleju wybierzemy, bardziej lub mnie tłusty. Podkład mineralny nakłada się małymi porcjami, cienkimi warstwami i  w razie konieczności dodaje . Tak buduje się krycie.
Sypka formuła nakładana odpowiednim pędzlem nie powoduje chmury pyłu, który unosi się i opada na meblach. Kiedyś tego się bałam najbardziej. Marka Earthnicity ma w swoim asortymencie bardzo dobrej jakości pędzel Kabuki (cena 80 zł). Jest niezastąpionym narzędziem do aplikacji kosmetyków mineralnych. Do każdego podkładu dołączona jest gąbeczka- welurowy puszek. Nie wyobrażałam sobie wykonywania nią makijażu do czasu aż bardzo się spieszyłam i spróbowałam. Zdała egzamin choć i tak wolę pędzel. Gąbka może służyć do poprawek. Pędzel  ułatwia aplikację. Wykonany jest  z włosia syntetycznego, bardzo miękkiego. Odpowiedniego nawet dla osób o cerze wrażliwej oraz alergicznej, ponieważ nie podrażnia oraz nie uczula. Włosie w Kabuki jest gęste i zbite zapewnia uzyskanie odpowiedniego poziomu krycia. Może służyć także do aplikacji pudrów prasowanych oraz w kamieniu a także do rozcierania róży i bronzerów. Pędzel jest bardzo drogi ale fantastycznej jakości. To inwestycja , która zwróci się na przestrzeni lat, przez które będzie dobrze służył. 
Oferta marki EARTHNICITYjest bardzo szeroka. Ja na nasze pierwsze spotkanie wybrałam podkład mineralny w kolorze Moonlight. Jest to najjaśniejszyodcień z delikatnym żółtym pigmentemdla cer bardzo jasnych i jasnych. Uważam, że osoby z zaczerwienieniem i różowym odcieniem skóry (jak ja) powinny sięgać po żółte tony bo takie wyglądają na skórze lepiej. Różowe potęgują zaczerwienienia i mogą dać efekt prosiaczkaMój podkład to wariant pełnowymiarowy. Ma 9 g i mieści się w słoiczku. Na stronie www.earthnicity.pl można zamówić próbki po 0,3g, 0,5g i oraz zestawy. W środku jest standardowe sitko. Kosmetyk wysupłuję na wieczko i nabieram pędzlem. Staram się aplikować bardzo małe ilości. W razie potrzeby dokładam kolejną warstwę.
Po nałożeniu podkładu i wykonturowaniu twarz nie robię nic więcej. W 90% przypadków nie używam pudru i nie utrwalam makijażu wodą termalną. Nie jest to niezbędne. Podkład od razu zaprzyjaźnia się ze skórą, scala się i nie występuje efekt pudrowości. 
Wygląda naturalnie. Skóra oddycha a jej koloryt jest wyrównany. Podkład w pewnym stopniu dopasowuje się do karnacji. Idealnie współgra z miejscami, których nie maluję w całości tj. z szyją. Nakładam go tylko odrobinę a i tak daje matowe jednak nie płaskie i nie pudrowe/ suche wykończenie. Tu jeszcze raz przypominam o konieczności użycia bazy lub dobrze nawilżającego kremu pod makijaż. Przygotowanie skóry jest kluczowe. Skład podkładu jest krótki i naturalny dzięki czemu ryzyko zatkania porów i powstawania zaskórników praktycznie nie istnieje. Zawartość tlenku cynku i dwutlenku tytanu wycisza stany zapalne i łagodzi podrażnienia. Podkład zawiera naturalny filtr przeciwsłoneczny na poziomie SPF 15. Zabezpiecza skórę przed poparzeniami latem a także gwarantuje trwałość makijażu nawet podczas deszczowej pogody. Nie spływ z niej i nie rozmazuje się. Jeśli chodzi o krycie to jest średnie przy jednej delikatnej warstwie. Może być także duże jeśli nałożymy kolejną. Nie mam potrzeby sięgać po żaden korektor gdy maluję się tym podkładem z EARTHNICITY. 
Dewizą kosmetyków mineralnych Earthnicity jest minimalizm. Moją w makijażu także. Dlatego dobrze się dopasowaliśmy.  Gdy nauczymy się postępować z sypkimi kosmetykami mineralnymi na pewno nie spotka nas rozczarowanie. Jestem tego najlepszym przykładem i  polecam ten podkład. Wiem, że część z Was kocha minerały napiszcie mi jaki macie na nie swój sposób. Na co przede wszystkim zwracanie uwagę przy nakładaniu aby dobrze wyglądały? 

EXPERTO Professional- REPAIR, Cece of Sweden

$
0
0
Włosy długie, wysokoporowate, rozjaśniane i zniszczone potrzebują cały czas intensywnej pielęgnacji. Moje takie właśnie są. Nie wyobrażam sobie siebie w naturalnym kolarze włosów. Ciemny blond zupełnie do mnie nie pasuje więc regularnie je farbuję. Przez wszystkie moje upiększające zabiegi łącznie z naprzemiennym prostowanie i kręceniem dostają nieźle w kość dlatego sięgam po produkty z linii profesjonalnych, które są w stanie poprawić ich kondycję. Dziś opowiem Wam o najnowszej serii EXPERTO Professional – REPAIR markiCece of Sweden.Zapraszam.


Cece of Sweden to marka profesjonalnych produktów do włosów, która jest obecna na polskim rynku od 1995 roku. Skrót cece wywodzi się od słów „creative coiffure” (kreatywne fryzjerstwo), natomiast „Sweden” w nazwie wiąże się ze szwedzką recepturą i technologią produkcji. Początkowo marka była kierowana wyłącznie na rynek fryzjerski, dziś dostępna jest także na rynku konsumenckim, oferując szeroką game profesjonalnych, wysokiej jakości produktów do pielęgnacji włosów.
Kosmetyki zostały przesłane mi do przetestowania w pięknym czarnym, lakierowanym kartonie zamykanym na magnes. Uwielbiam takie pudełka i nigdy ich nie wyrzucam. Zawsze trzymam w nich jakieś swoje małe skarby. Bardzo ułatwiają organizację i wyglądają rewelacyjnie. Też macie słabość do ładnych opakowań? Tu jednak najważniejsza jest zawartość. Jak już wspominałam spośród kilku najnowszych linii zdecydowałam się na EXPERTO Professional REPAIR przeznaczoną do włosów suchych i zniszczonych. To co przekonało mnie do wypróbowania tych kosmetyków to skład, w którym nie maparabenów, sls,  mit, cit, olejów mineralnych i sztucznych barwników. Jak wiecie mam wrażliwy skalp, który łatwo jest przesuszyć i podrażnić używając mocniejszych składników oczyszczających.
W linii EXPERTO Professional REPAIR znajdują się takie składniki jak:
KERAMARE™ - naprawia uszkodzenia, wzmacnia wewnętrzną strukturę włosów
CERAMID COMPLEX - kompleks ceramidów, który nawilża i wzmacnia włosy, odbudowuje
ich zniszczoną strukturę  
KERARICE™ - chroni włosy przed szkodliwym działaniem promieni UV, przywraca im połysk
PROTEINY PSZENICY - działają wzmacniająco i regenerująco
OLEJ Z KIEŁKÓW PSZENICY - odżywia, regeneruje i wzmacnia włosy
PANTHENOL - działa łagodząco na skórę głowy, nadaje włosom połysk i miękkość
VITAMIN COMPLEX - kompleks witamin z grupy B, który poprawia kondycję włosów
OLEJ ARGANOWY - nawilża i odżywia włosy, zapobiega puszeniu
Cała seria mieści się w plastikowych opakowaniach o spójnej stylistyce.  Butelka szamponu ( 400 ml.) nie została wyposażona w pompkęjednak w tym przypadku nie utrudnia to aplikacji. Odżywka i maska mają odpowiednio 250 i 200 ml. Znajdują się w tubach, które jak zawsze pod koniec używanie przetnę i wydobędę kosmetyki do ostatnich kropelek. Złote elementy w ciągu miesiąca używania trochę mi się starły i porysowały, nie wygląda to jednak najgorzej. Konsystencje są typowe.Maska jest bardzo gęsta i bogata. Odżywka bardzo ją przypomina. Za to szampon jest rzadszy i perłowy ale nie wodnisty. Nie spływa z dłoni. Zapachy są bardzo delikatne wręcz słabe. Nie utrzymują się długo w łazience ani na włosach. Nie są drażniące. Osobom, które są wrażliwe na aromaty na pewno ta seria bardzo się spodoba. Czuć w nich profesjonalne nuty jednak bardzo subtelne. 
 Mimo kilku szamponów w łazience właśnie po ten najchętniej sięgałam w ciągu ostatniego miesiąca. Odbiło się to na jego zużyciu. Została mi około połowa butelki. Obecnie myję włosy ok. 3 razy w tygodniu. Mam potrzebę oczyszczenia skóry głowy mimo, że włosy wyglądałyby nawet przez ponad tydzień bez mycia nienagannie. Nigdy mi się nie przetłuszczały. Zawsze miałam odwrotny problem- z przesuszeniem skalpu. Szampon dobrze się sprawdza. Usuwa zabrudzenia, pozostałości olejków, którymi zabezpieczam końce. Produktów do stylizacji prawie nie używam. Wystarcza mi jednorazowe mycie. Dobrze się pieni. Nigdy nie używam go samodzielnie. Zawsze kolejnym krokiem jest nałożenie maski lub odżywki. Szczerze mówiąc oba te kosmetyki swoim działaniem nie wiele się różnią. Po odżywce spodziewałabym się słabszego nawilżenia i lżejszego działania a jest bardzo dobre.Producent pisze o tym aby pozostawić je na wilgotnych włosach na 2-3 minuty po czym spłukać. U mnie czasami są to 2-3 godziny. Jeśli nigdzie nie wychodzę to staram się jak najdłużej przytrzymać kosmetyki nawilżające na włosach. Wydaje mi się, że wtedy korzystają na tym i działanie jest silniejsze. Zarówno maski jak i odżywki nie należy kłaść na skalp, to nie wcierki. Mogą obciążyć cienkie i delikatne włosy. Moje są grube, wysokoporowate i suche więc nic takiego im nie grozi. Po nałożeniu maski/ odżywki włosy szybko je piją. Ja zawsze używam sporej ilości. Mam długie włosy za łopatki. W trakcie spłukiwania kosmetyków z serii REPAIR zawsze towarzyszy mi efekt tafli. Już podczas usuwania resztek kosmetyków, wiem, że włosy sporą część wchłonęły. Są bardzo miłe w dotyku, delikatne, gładkie i pozbawione kołtunów. Zapomniałam wcześniej dodać, że szampon ich nie plącze a odżywka oraz maska ułatwia rozczesywanie. Nie tworzą się żadne supełki. Włosy wysychają mi naturalnie. Bardzo rzadko sięgam po suszarkę. Są mięciutkie i miłe w dotyku. Ta seria naprawdę rewelacyjnie działa na moje włosy. Sprawdza się znacznie lepiej od niebieskiej linii do wrażliwej skóry głowy, którą kiedyś testowałam. Używam jej od miesiąca i jestem zadowolona. Obietnice producenta rzeczywiście mają swoje przełożenie na rzeczywistość. 
Kosmetyki marki Cece of Swedendostępne są w m.in. drogeriach Rossmann, Super-Pharm, sklepach fryzjerskich oraz drogeriach internetowych np. iperfumy. Ta seria sprawdziła się u mnie naprawdę świetnie. Jeśli macie zniszczone, farbowane i puszące się włosy to polecam. Zwróćcie szczególną uwagę na maskę i odżywkę. Polujcie na promocje. Średnia cena regularna każdego z kosmetyków to 25 zł. 

Serum Renew Extreme, Norel

$
0
0
Czas płynie nieubłaganie a wraz z nim pojawiają się pierwsze zmarszczki. Później kolejne. Nachodzi moment gdy ze zdziwieniem oglądamy swoje stare zdjęcia i widzimy jak wiele się zmieniło w nas. Choć starzenie się jest procesem nieuniknionym każda z nas chce go maksymalnie opóźnić.  XXI wiek to kult młodości, poprawek nie tylko kosmetycznych ale i chirurgicznych. Dla urody nie tylko dla zdrowia. Serum Renew Extreme -Retinol H10 & Vitamin C Norelto kosmetyk, który nie tylko zatrzymuje czas ale może go nawet w niektórych przypadkach cofnąć.
Konsystencja zbliżona jest do suchego olejku. Oleista, płynna ale nie tłusta. Serum zostawia na skórze zarówno film jak i połysk jednak mnie to nigdy nie przeszkadzało i teraz też nie ma to dla mnie znaczenia. To produkt którego używam na zmianę z kremem na noc z tej samej serii tj. Renew Extreme - Retinol H10 & Vitamin C. Mają to samo zadanie. Można stosować je jednocześnie. Tak nawet zaleca producent jednak dla mnie byłoby to nadmiarem luksusu i dobroci. Wolę ją sobie dozować. Dzięki temu wystarczy na dłużej. Na wydajność tego kosmetyku nie mogę narzekać. Serum ma pojemność zaledwie 10 ml. jednak dziennie zużywam zaledwie kilka kropelek. Szklana buteleczka wykonana jest z ciemnego szkła. Trzymam ją w pudełku w szafce aby nie miała dostępu do światła i zmiennych warunków. Witamina C w nim zawarta utlenia się i przestaje działać w kontakcie z promieniami słonecznymi. Zapach olejku jest naprawdę bardzo ładny. Zupełnie inny niż aromat kremu i lepiej wyczuwalny. To połączenie czegoś kwiatowego ze słodką cytryną.Tak, wiem, że to oksymoron ale tak właśnie czuję. Olejek w firmowym sklepie internetowym kosztuje 74 zł.
Zacznijmy od tego, że serum to kosmetyk zazwyczaj ukierunkowany na jeden problem. Ma do wykonania jedno ściśle wyznaczone zadanie. W tym przypadku jest to kosmetyk odmładzający. Sam producent pisze o tym aby nakładać go pod krem z tej samej linii dla wzmocnienia efektu. Kilka razy pisałam już o kosmetykach, które są określane mianem SERUM. Zazwyczaj postępuję zgodnie z radami producentów tym bardziej, że jak wiecie mam wspomniany krem na noc. W tym przypadku nie łączę jednak obu kosmetyków. Serum jest tak bogate, skoncentrowane i treściwe, że moja skóra nie potrzebuje nic więcej. A jest naprawdę skłonna do przesuszeń, wrażliwa i wymagająca. Nakładam po kropelce na policzki, czoło i szyję. Łącznie ok. 3-4.  Rozprowadzam po wszystkich partiach. Na wchłonięcie się potrzebuje trochę czasu. Nie dzieje się to błyskawicznie. Po pracy, podczas kąpieli zmywam z siebie nie tylko pot ale i zmęczenie psychiczne. Późniejsze kremowanie i balsamowanie, dbanie o siebie także mnie relaksuje. Nie idę od razu spać więc serum ma czas na wchłonięcie głębiej. Efekty są bardzo dobre. Moja skóra kiedyś miała przebarwienia. Natknęłam się nie dawno na stare zdjęcia, na których jest to doskonale widoczne. Głównie posłoneczne plamki ala jasne piegi. Od lat się nie opalam i nie narażam swojej skóry na podrażnienia. Kosmetyki, które stosuję wybieliły te plamki, całkowicie zlikwidowały. Moja skóra twarzy ma jednolity koloryt po za policzkami, które czasami są zaczerwienione. Dermatolog mówi, że mam cienką skórę.  Serum bardzo ją wygładziło, ujędrniło, nawilżyło i dodało energii.
Serum jest fantastyczne i polubiłam je znacznie bardziej od kremu, któremu nie mogę nic zarzucić. Jest bardzo dobry. Ale przy okazji recenzji wspomniałam Wam, że jest lekki i daje dostateczne nawilżenie. Serum odmładzające Renew Extreme - Retinol H10 & Vitamin C daje ekstremalne, mocne nawilżenie. Stopniowo wnika w skórę. Daje jej porządnego kopa. Mimo, że jest tak bogaty blokuje utlenianie składników sebum, co ogranicza tendencje do powstawania zaskórników. Może pomagać przy różnych problemach skórnych . Przede wszystkim działa przeciwstarzeniowo i rozjaśniająco. To mój hit. Polecam

Mgiełka Resibo, 99% natury

$
0
0
Testując krem pod oczy Resibo a następnie recenzując go wiedziałam, że szybko sięgnę po kolejny kosmetyk tej marki. Na pewno zauważyłyście, że na moim blogu pojawia się co raz więcej naturalnych produktów. Bardzo służy mi taka pielęgnacja. Moja natura wiecznego poszukiwacza i odkrywcy  skłoniła mnie do zamówienia toniku, a właściwie mgiełki nawilżającej z Resibo. Znalazłam ją oraz wiele, innych ciekawych kosmetyków w drogerii internetowej spadomowe.pl, która we wrześniu po 7 latach działalności na rynku pojawiła się w zupełnie nowej odsłonie.


Jak już na pewno wiecie Resibo to polska marka. Wszystkie tworzone przez nią produkty są wegańskie, biodegradowalne i wszechstronne. Naturalne w ponad 96 %. Tonik, którego głównie dotyczy ten wpis jest przeznaczony dla każdego typu skóry. Ma za zadanie odświeżyć i przywrócić odpowiednie, lekko kwaśne pH. Tak aby zminimalizować ryzyko wystąpienia wyprysków, podrażnień, nadmiernego przesuszenia lub przetłuszczenia. Choć teraz uważam tonik za istotna element swojej pielęgnacji, kiedyś nie sięgałam po niego regularnie. Wraz ze wzrostem mojej świadomości poprawia się również stan mojej skóry, która od dawna nie jest przesuszona ani zanieczyszczona. W składzie mgiełki znajdziemy m.in. wodę różaną, która koi, redukuje obrzęki i zmniejsza spękane naczynka. Wodę pomarańczową o właściwościach oczyszczających i antyseptycznych oraz kwashialuronowy i wyciąg z korzenia rabarbaru, które nawilżają.
Tonik mieści się w charakterystycznej dla Resibo tubie wykonanej z tekstur. Jest ona biodegradowalna i podczas rozkładu nie uwalnia substancji szkodliwych. Pojemność mgiełki to 150 ml.  Jej wydajność jest standardowa. Używam jej od sierpnia i przy odrobinie oszczędności wystarczy mi do końca roku. Plastikowa butelka została wyposażona w atomizer- rozpylacz dzięki temu, często spryskuję nim bezpośrednio twarz. Jest to bardzo wygodne. Robiąc to z pewnej odległości na mojej buzi osiada tylko delikatna mgiełka, a nie mokre krople.  Konsystencja toniku jest wodnista, klarowna i przezroczysta. Lekko zabarwiona na bliżej nieokreślony kolor. Kosmetyk ma delikatny, odświeżający, cytrusowy zapach. Tonik jest w 99% naturalny i nie był testowany na zwierzętach.
Tonik w moim przypadku realizuje dwa zadania. Jest kosmetykiem wszechstronnym, po który sięgam nawet dwa razy dziennie. Wieczorem po dokładnym i wieloetapowym oczyszczaniu skóry, spryskuję nim  twarz i przecieram suchym płatkiem. Oczywiście można zaaplikować go bezpośrednio na płatek i dopiero przecierać. Bazą mgiełki jest moja ukochana woda różana. Znają ją na pewno w szczególności posiadaczki cery suchej i wrażliwej. Ma właściwości łagodzące podrażnienia. Nikogo więc nie będzie dziwiło, że tonik także koi skórę. Hydrolat pomarańczowy zapobiega namnażaniu się bakterii a wyciąg z korzenia rabambaru nawilża. To nawilżenie jest faktem. Ja je odczuwam. Mgiełka nie zastąpi kremu jednak neutralizuje ewentualne nieprzyjemne ściągnięcie skóry po użyciu mocnego detergentu lub maseczki oczyszczającej.  Zaczęłam od pielęgnacji wieczornej bo zajmuje mi najwięcej czasu i najstaranniej się do niej przykładam. Tonik jednak używam także rano (choć nie zawsze). Najpierw do przywrócenia skórze odpowiedniego pH po myciu wodą. A następnie spryskuję nim gotowy już mineralny makijaż (teraz rzadko się maluję). Właściwie to wchodzę w tonikową mgiełkę z pewniej odległości, aby delikatnie osiadła na mojej cerze i zniosła pudrowe wykończenie. Działa bardzo dobrze, niczego nie rozmazuje i nie obniża trwałości makijażu. Przeciwnie, poprawia go.
W ramach podsumowania napiszę tylko, że mgiełka jest kosmetykiem wielozadaniowym. Sprawdza się na mojej skórze i polecana jest do każdego typu cer. Po za wodą różaną i pomarańczową zawiera inne naturalne, certyfikowane składniki. Prawie cały asortyment Resibo oraz wiele innych naturalnych marek pielęgnacyjnych oraz makijażowych znajdziecie w sklepie spadomowe.pl. Dzięki zakupom w tej drogerii Wasz dom zamieni się w prawdziwe Spa. Polecam.  

Yankee Candle Sunset Mosaic, kominek

$
0
0
W październiku zostałam posiadaczką najpiękniejszego w świecie kominka- Yankee Candle Sunset Mosaic. Zapragnęłam go mieć od pierwszego wejrzenia mimo astronomicznej ceny 109 zł. na iperfumy. Wrzuciłam go na wishlistę po czym szybko zamówiłam. Do tej pory wszystkie moje kominki były bardzo tanie, nie kosztowały więcej niż 15 zł. Miałam ich wiele, wymieniałam sezonowo. Często decydowałam się na najtańsze, bardzo proste nawet po 4 zł. Nie pełniły funkcji stricte dekoracyjnej, nie było się czym zachwycać za to teraz jest.
Moje wcześniejsze kominki były małe, wykonane z gipsu lub lakierowanej kamionki. Kominek Yankee Candle jest szklany. Miałam obawy jak zniesie ciężką i daleką podróż ale został doskonale zabezpieczony metrami folii bąbelkowej. Przybył do nie w idealnym stanie mimo braku pudełka. Folia zdała egzamin najlepiej. Kominek jest szklany, pokryty czymś w rodzaju gipsu, w którym zatopione są kolorowe szkiełka. W dzień wygląda oryginalnie, ciekawie i nowocześnie. W nocy, po zachodzie słońca gdy go rozpalam prezentuje się bajecznie! Tak naprawdę został nazwany lampą zapachową a nie kominkiem. Zaskoczył mnie trochę rozmiarami. Nie spodziewałam się, że będzie aż tak duży. Bez problemu w miejscu ala talerzyk zmieściłaby się cała tarta. Ja nadal używam 1/3 wosku i nie palę go dwukrotnie.
W kominku można używać zarówno woski jak i olejki. Ja wykorzystam go do wosków. Olejki strzelają gdy osiągną wysoką temperaturę i należy łączyć je z wodą. Ja najchętniej dodaję je do nawilżacza powietrza. Jesienią i zimą z wielką przyjemnością  inwestuje w dekoracje do domu bo spędzam w nim więcej czasu. Lubię gdy jest pachnący i przytulny. W drogerii iperfumy znajdziecie w tej samej cenie klosz i podstawek z serii Yankee Candle Sunset Mosaic oraz inne modele.Ja jednak nie mam żadnych świecy więc wybrałam kominek. Jestem bardzo zadowolona ze swojego zakupu i mój zachwyt nad tą lampą zapachową nadal nie maleje. Też uważacie, że jest piękna? 

Equilibra Baby, wszechstronne mydełko

$
0
0
Nie dawno pisałam Wam o szamponie z linii dziecięcej Equilibra, który mimo dobrego składu średnio się u mnie sprawdził bo plątał włosy. Oddałam go Łukaszowi, który ich nie ma więc w myciu skalpu świetnie się spisuje. Dziś chcę Wam przybliżyć mydełko w płynie, któremu też znalazłam kilka zastosowań. Zapraszam.


Mydełko mieści się w opakowaniu z dozownikiem w formie pompki, która działa bez zastrzeżeń. Plastikowa butelka ma 250 ml. pojemności. Kosmetyk jest przezroczysty o lekko pomarańczowym zabarwieniu. Ma typową, nie za rzadką, nie za gęstą konsystencję. W połączeniu z wodą delikatnie się pieni. Pachnie świeżo i delikatnie, po prostu czystością. To taki wodny, ogórkowo- aloesowy zapach. Według mnie ładny. 
Mydełko jest kosmetykiem wielozadaniowym, wszechstronnym. Używam go do mycia całego ciała, twarzy, okolic intymnych i pędzli. Umieściłam go na wannie i często po niego sięgam. Sprawdza się doskonale. Nie zawiera SLSu, a 98% jego składu jest naturalna. To kosmetyk oczyszczający ale w delikatny, wystarczający sposób. Myje bez uszkadzania naszej naturalnej bariery lipidowej skóry. Nie wysusza i nie podrażnia. Przeciwnie. Producent pisze o jego łagodzących, nawilżających i ochronnych właściwościach . Ja ich nie zauważyłam, ale i tak uważam, że mydełko robi dobrą robotę. Jest delikatne i na pewno nie wysusza. Delikatnie się pieni. Przyjemnie odświeżająco pachnie. Daje poczucie czystości. 
Mydło kosztuje ok 15- 17 zł. w zależności od apteki. Jest dostępne w internecie oraz stacjonarnie. U mnie dobrze się sprawdza na wszystkich polach. 

Nowości Lidla- mydełka i krem Cien

$
0
0
Cześć Dziewczyny, Całkiem nie dawno chwaliłam się Wam na FB rewelacyjną, wielką paczką, którą otrzymałam od Lidla. W zestawie znalazłam wiele nowości marki własnej Cien do pielęgnacji i stylizacji włosów, umilaczy kąpielowych oraz pokaźną ilość mydełek do rąk. Dziś właśnie od nich zaczniemy.


Po mydełka w kostce sięgam tak samo często jak w płynie. Przy zlewie mam wiszący dozownik, a na nim mydelniczkę. Podobnie sytuacja wygląda we wnęce przy wannie i na zlewie w kuchni. Więc prawie wszystkie mydełka zostały szybko rozdysponowane. Na pierwszy ogień poszło peelingujące z ziarnami maku o pięknym a do tego dość intensywnym kokosowym zapachu.  Drobinki pełnią rolę dekoracyjną. Złuszczają w sposób delikatny, prawie niewidoczny. Jednak po myciu moje dłonie są gładkie i niewysuszone. Podobnie jak w przypadku wersji glicerynowej z płatkami jaśminu. Oba dobrze się pienią. Pomarańczowe ma słabszy ale tym razem kwiatowy zapach.
Mydło hipoalergiczne może być stosowane nie tylko do oczyszczania rąk ale reszty ciała. Nadaje się do skóry wrażliwej i skłonnej do alergii. To spora kostka o masie 200 g. Pachnie po prostu mydłem, do tego bardzo słabo. Przypomina trochę szare mydło.
Delikatne mydło Cien przypomina do złudzenia klasyczną wersję tego z Dove. Zawiera aż 25% kremu pielęgnacyjnego. Pachnie kremem i czystością. Bardzo lubię ten zapach.  Na dłoniach oczywiście zbyt długo nie zostaje. Jego wielką zaletą jest nie wysuszanie dłoni.
Mydełko białe, jaśminowe z olejek z oliwek przypomina mi Fa, ale to z przed 25 lat. Jest bardzo przyjemne, pachnące i klasyczne. Zapach jest taki…tradycyjny, mydlany z nutką kwiatów.
Właśnie w tym poście postanowiłam umieścić również informacje o kremie nawilżającym Cien. Nie używałam gojeszcze bo mam pootwierane inne kosmetyki, które muszę wykorzystać w pierwszej kolejności. Myślę, że ten krem dobrze się zapowiada. Nie ma parafiny i zawiera filtr ochronny przeciwsłoneczny. Jest dość niski więc latem warto zaopatrzyć się w dodatkowy fotoprotektor. Przypuszczam, ze jego cena jest niewielka. Czytałam kilka opinii na jego temat i zapowiada się prawdziwy hit. Podobno jest to krem o lekkiej konsystencji, który szybko się wchłania  ale jednocześnie dobrze nawilża. Zobaczymy. Liczę, że tak właśnie będzie. 
Mydełka są cały czas w użyciu. Na razie równomiernie ich ubywa. Zużycie jest minimalne choć często z nich korzystamy. Wcześniej kosmetyki własnej marki Lidla Cien były mi zupełnie obce . Teraz poznałam je, polubiłam i zacznę częściej po nie sięgać bo są dobrej jakości a ich ceny są bardzo niskie. Znacie te mydełka? Używacie kosmetyków Cien? 

Szczotki do makijażu i czyścik pędzli

$
0
0
Cześć Dziewczyny, Mam nadzieję, że lubicie posty z akcesoriami z azjatyckich stron bo mam w zanadrzu jeszcze jeden w najbliższym czasie. Pochwaliłam się Wam moim zamówieniem z SammyDress na FB. Bardzo dawno nie zamawiałam nic z tej strony ani z innych chińskich w ramach współpracy bo nie czułam aby brakowało mi czegoś czym będę chciała się z Wami podzielić na blogu. Mam nadzieję , ze rozumiecie o co chodzi. Ostatnio jest jednak moda na szczotki i różne gadżety więc postanowiłam zaryzykować i zamówiłam. Co z tego wyszło? Zapraszam do czytania.

Ilość szczotek na SammyDressjest bardzo duża. Do wyboru do koloru, można by powiedzieć. W sprzedaży są także specjalne stojaki. Ooo właśnie przypomniało mi się, że miałam zamówić suszarkę! Fuck… Zrobię to przy następnej okazji. Ja zdecydowałam się na duet dwóch szczotek. Są komplety nawet po 10 sztuk. Odpuściłam je jednak bo nie wiedziałam czy będę z nich korzystać, czy się u mnie sprawdzą i mi się spodobają. Jak będzie z ich jakością. Po otrzymaniu paczki zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia i dotknięcia. Są urocze i milusie. Nie mam niczego innego z tak delikatny, specyficznym i miękkim włosiem. Włosie jest cieniutkie, syntetyczne ale tworzy harmonijną całość. Trzonki są plastikowe w złotym, a właściwie różowo- złotym, miedzianym kolorze. Uchwyt to czarna guma. Włosie jest bardzo dobrej jakości i nie wychodzi. To czego się obawiam to złamanie trzonków przy „główce” to najcieńsze miejsce. Znając moje szczęście może to nastąpić. Według mnie szczotki nadają się przede wszystkim do podkładów płynnych. Ładnie się je aplikuje. Ja używam ich głównie do kremów BB, na zmianę z pędzlami i jajeczkami. Z kosmetykami sypkimi, podkładami mineralnymi szło to opornie i zostawały na twarzy dziwne ślady. Przy fluidach nie ma żadnych smug. Ja nakładam je metodą delikatnego wklepywania. Szczotki są świetne. Piją standardową ilość kosmetyków. Mała jest idealna do okolic oczu, ust , nosa a duża do większych powierzchni typu czoło,  policzki, szyja. Na drugi raz zamówię większy komplet. Szczotki są bardzo tanie więc mogą nawet służyć do mycia zlewu czy wanny jeśli nie sprawdziłyby się u Was przy robieniu makijażu :). Ja jestem z nich naprawdę zadowolona i polecam.
Brushegg  to silikonowa nakładka na palce służąca do czyszczenia pędzli. Na pewno ją znacie. Nosi różne nazwy w zależności od tego kto ją produkuje. Moja pochodzi z SammyDress. Zamówiłam ją przy okazji zakupów pędzli za 3$ tj. ok. 10 zł. Występuje w pełnej palecie barw. Ja wybrałam błękitną. Jest gruba i solidna. Gdy jest sucha wyjątkowo łatwo przywiera do niej kurz i wszelki brud. Na szczęście bardzo łatwo jest ją doczyścić zwykłym mydłem lub szamponem. W otworze mieszczą się dwa moje palce.Prawie nie zostaje żadne wolne miejsce. Dzięki temu podczas mycia pędzli nakładka nie przesuwa się i nie zjeżdża. Jest stabilna. Ma dwa rodzaje wypustek. Małe okrągłe i większe podłużne. Ja korzystam ze wszystkich ocierając delikatnie pędzle. Brushegg to nie tylko gadżet ale praktyczny produkt usprawniający mycie pędzli. Czyszczenie ich jest szybsze i dokładniejsze.Wypustki rozdzielają włosie i wprowadzają np. mydło lub inny detergent głębiej. Dzięki temu zostają lepiej oczyszczone.Jestem bardzo zadowolona z tego przedmiotu i nie wiem jak wcześniej bez niego funkcjonowałam. 
Oba produkty to gadżety, które nikomu do życia nie są niezbędne. Ale w moim przypadku bardzo to życie umilają. Szczotki są milutkie, nadają się doskonale do podkładów płynnych i kremów BB. Czyścik Brushegg usprawnia i poprawia jakość mycia pędzli. Ich ceny są bardzo niskie i nie żałuję, że je zamówiłam. Wam też polecam. 

Biogo.pl - jakiego koloru jest Twój świat?

$
0
0
Witajcie. Jak wiecie nie stronię od suplementów. Chętnie wspomagam się witaminami i piję herbatki ziołowe. Czystek i ostropest plamisty są ze mną już rok. O sklepie biogo.plwspominałam Wam już kilkukrotnie. To właśnie w nim znalazłam Dzięgiel chiński- Dong Quai. Bardzo pomocny przy wszelkich problemach z gospodarką hormonalną, bolesnymi miesiączkami, krwotokami, nieregularnością i menopauzą. Idealny produkt dla wszystkich kobiet. Polecam. Dziś opowiem Wam o produktach, które mają za zadanie kontrolować masę ciała i pomagać w odchudzaniu. Zapraszam.


Zawarta w pokrzywie indyjskiej forskolinapowoduje rozkład tłuszczu w tkance tłuszczowej i pobudza trzustkę do produkcji insuliny. Dzięki temu ma udowodnioną skuteczność w redukowaniu wagi. Forskolin hamuje również w organizmie procesy zapalne, reakcje autoimmunologiczne jak astma, egzemy czy łuszczyca skutecznie redukuje ból.
Dostępna jest w postaci kapsułek oraz proszku. Oferuje ją wiele marek. Moja jest sproszkowana i pochodzi z Indii. Saszetka ma zaledwie 10 g. W środku dołączono maleńką miarkę. Dziennie należy używać jednej porcji (125mg). Najlepiej rano. Zauważyłam, że działa bardzo silnie moczopędnie. Gdy wzięłam ją wieczorem ciągle wstawałam do toalety i nie wyspałam się przez to. Nie znam innego produktu łącznie z żurawiną, który działałby aż tak bardzo moczopędnie. Oczywiście ważną sprawą jest uzupełnianie wody. Należy sporo pić podczas przyjmowania pokrzywy indyjskiej. Od początku nie miałam problemu z połykaniem proszku. Kładłam miarkę na język i popijałam płynem. Jest nieco gorzka ale nie obrzydliwa. Przypomina mi bardzo cynamon pod każdym względem, od koloru po suchość i wyraźny aromat, w tym przypadku trochę korzenny i gorzki. Forskolinę można dodawać do owsianki, jogurtu lub znaleźć na nią swój sposób. Mnie odpowiada popijanie jej wodą.Z moich wyliczeń wynika, że ta mała saszetka powinna wystarczyć na… 80 dni! Mnie się sporo wysypało podczas robienia zdjęć więc jeśli wystarczy mi na miesiąc to i tak będzie dobry wynik. Jestem na diecie i chodzę na zajęcia modelujące sylwetkę w Studio Figura. Powoli tracę na wadzę. Pokrzywa indyjska na pewno jest pomocna. Jej działanie to nie tylko kwestia wiary- bieganie do wc to fakt. Myślę, że pomaga mi spalać tłuszczykchoć nie mam na to dowodów. Na pewno zużyję ją do końca bo daje mi psychiczny komfort i nie jest zła w smaku.
Wieloma faktami ze swojego życia się z Wami dzielę. Wspominała o tym, że z zieloną kawą miałam raczej nieprzyjemne doświadczenia. Kilka lat temu kupiłam ją po raz pierwszy. Nie mam pojęcia jakiej marki była. Nie smakowała mi wybitnie. Nie byłam w stanie zużyć całego opakowania a bardzo lubię zioła i naturalne smaki. Obawiałam się tej z Intenson. Po pierwszej filiżance poczułam spokój. A z każdą kolejną stałam się fanką tego smaku. Przypomina zieloną herbatę i zielone warzywa. Mnie nie zastępuje palonej czarnej kawy choć też ma kofeinę. Piję ją zamiast herbatki w ciągu dnia. Używam jednej łyżeczki max dwóch i zalewam zagotowaną gorącą wodą, ale nie wrzątkiem. Po wypiciu znów dolewam wody nawet trzy razy dziennie wykorzystując te same „fusy”. Smak praktycznie nie zmienia się, jest delikatny i aromatyczny. Zielona kawa zyskała popularność ze względu na swoje właściwości odchudzające. Dzięki piciu jej w naszym organizmie wolniej odkłada się cukier a co za tym idzie zamiast go spalać, spalamy tłuszcz i poprawiamy swój metabolizm. Kupując zieloną kawę należy zwrócić uwagę na zawartość kwasu chlorogenowego. To właśnie on „odchudza”. W tym przypadku jest go 8g w 100g produktu. Zielona kawa dostępna jest w różnych formach od 100% naturalnej kawy mielonej takiej jak ta, po mixy z ziołami aż po  kapsułki. Jej działanie zostało potwierdzone naukowo jednak warto ją wspomagać dietą oraz ćwiczeniami. Kawa Intenson Santospochodzi z Brazylii i jest bardzo smaczna, orzeźwiająca. Paczuszka 250 g kosztuje zaledwie 7,79 zł. Dostępne są też większe pojemności.
Czystek to zioło bardzo popularne, które swego czasu pojawiało się niezwykle często na blogach. W internecie można znaleźć o nim masę informacji. Ja zaczęłam pić go ok. rok temu aby oczyścić swój organizm. Złagodzić łuszczycę, która jest jedną z chorób immunologicznych. Ma własności antybakteryjnych, antywirusowych i antygrzybicznych dzięki temu jest bardzo polecany osobą cierpiący na łupież, trądzik, egzemy, rozrost grzybów candida, opryszczek itp. Jak wiecie pracuję w nadleśnictwie. Tu każdy zna i pije czystek. Wielu pracowników jest zarażonych boreliozą. Zdrowi też go piją bo chroni przed zarażeniem- odstrasza kleszcze. Czystek jest bogaty w polifenole, które rozprawiają się z drobnoustrojami. Usuwa toksyczne metale ciężkie z organizmu. Należy zaparzać go trzykrotnie bo za każdym razem uwalnia swoje inne dobroczynne właściwości. Podnosi odporność i mogą go bezpiecznie pić nawet dzieci. Smak ma bardzo dobry, neutralny i nie ostry. Bardzo go lubię. W ogóle nie piję żadnych sklepowych herbat typu czarna. Dawno temu przerzuciłam się na zioła i herbaty oraz kawę zieloną. Spożywanie herbatki z czystka ma same zalety. Jest to bardzo tanie zioło, którego regularne picie przez co najmniej kilka miesięcy przynosi widoczne i odczuwalne efekty. 125 g kosztuje 10,68 zł. Zioło pochodzi z Albanii. 
Wszystkie przedstawione dziś produkty mają właściwości prozdrowotne. Znajdziecie je w sklepie  ze zdrową żywnością Biogo.plNajwiększym zaskoczeniem i odkryciem na nowo jest zielona kawa. Bardzo odpowiada mi jej smak. Czystek piję od lat więc cieszę się, że teraz mam zapas na kolejne miesiące. Pokrzywa indyjska to zioło , o którym wcześniej nie słyszałam jednak dowiedziałam się wiele ciekawostek z forów internetowych. Liczę, a nawet jestem pewna, że te wszystkie produkty, które piję wspomogą moją  walkę ze słabościami (słodycze) i tłuszczem. Za jakiś czas przygotuję dla Was aktualizację wagową. Znacie te superfoods? 
Viewing all 1499 articles
Browse latest View live